Sikorski wypowiedział to, co usłyszeć chciał Berlin - ale sam nie chciał mówić, bo wiedział, że mu nie wypada.
A tyle nam mówiono, że trzeba wspierać integrację poprzez unijne struktury z całych sił, bo to jedyny sposób uniknięcia koncertu mocarstw w zjednoczonej Europie. Dziś polski minister spraw zagranicznych sam błaga o koncert nawet nie mocarstw, a już jednego mocarstwa. I pewnie czuje dreszczyk emocji i zadowolenia, że "jako pierwszy minister spraw zagranicznych" prosi Niemcy o poprowadzenie walki o kulturę finansową w Europie.
Odwaga? Co to za odwaga prosić najsilniejszego (choć nieco nieśmiałego z racji przeszłości) w grupie, by zaczął grupie przewodzić? Komu się naraził? Polskiej opozycji? Wolne żarty, jakie karty ma dziś opozycja? Jak coś powie, to w mediach mamy jej jedną wypowiedź i cztery połajanki w każdym materiale. A nie-polityków z innym punktem widzenia już się po prostu nie zaprasza.
Sikorski wypowiedział to, co usłyszeć chciał Berlin - ale sam nie chciał mówić, bo wiedział, że mu nie wypada.
Unijne elity wymyśliły ekonomicznego potworka politycznie sterowanej waluty, a teraz żądają, by narody oddały im swoją suwerenność - bo potworek nie działa. Za kolejne kilka lat będzie kolejny kryzys i zapewne zażądają jeszcze czegoś. A wszystko po to, byśmy mogli jeździć po Europie bez granic. Jak wiadomo przeciętni mieszkańcy Europy nic innego nie robią, tylko jeżdżą po Europie bez granic.
Tusk i Sikorski mają rację, gdy mówią, że kryzys Unii zagraża Polsce. Ale zachowują się całkowicie odwrotnie niż powinni. Bo powinni postawić sobie pytania: jak przebudować konstrukcję, by uniknąć hegemonii najsilniejszego? Jak ratować możliwie wiele suwerenności? Z kim budować koalicje? Ale nie - oni wzywają najsilniejszego, by zaczął rządzić - w nadziei, że najsilniejszy uczyni wzywającego swoim pomagierem, i ogólnie będzie miły dla wzywającego. Szczerze mówiąc - słabe to. Strategia, która nie zdałaby egzaminu ani na szkolnym podwórku, ani w grze planszowej typu dyplomacja.
W pewnym sensie to wszystko może wyjść na dobre: sytuacja staje się coraz bardziej czytelna. I będzie jeszcze bardziej czytelna.
Dziś presja propagandy ("Wyborcza" z jej jedynkami o "Unii, co mówi Sikorskim" przejdzie do klasyki ściemy, porobiliśmy w redakcji zdjęcia na pamiątkę), argumentów geopolitycznych, kryzysowego straszaka wydaje się wielu nie do zniesienia. Więc wielu uznaje rzekomą "logikę dziejów" i oddaje niepodległość za friko, w dodatku ze spakietowaną zgodą na dominację Niemiec - przyjaciela Rosji.
My tej postawy nie przyjmujemy i nie akceptujemy.
I będziemy stawiać opór. Tak, jak umiemy, tak, jak możemy. Będziemy bronić polskiej suwerenności i niepodległości. Niezależnie od siły tego, co dziś wydaje się nieuchronne. A co tak naprawdę świadomie wywołane, i tak naprawdę zbudowane na piasku. Może złotym, ale piasku.
Dzisiejsi bohaterowie - tak odważnie wzywający Niemcy do objęcia dominacji nad Europą, a więc i Polską - kiedyś zrozumieją, jak wielki przeżywają dziś upadek.
Jacek Karnowski
http://wpolityce.pl/artykuly/19048-bedziemy-stawiac-opor-tak-jak-umiemy-tak-jak-mozemy