Bardzo długi film o zabijaniu
data:01 grudnia 2011     Redaktor:

Zachęcamy do kupna książki Toyaha (znakomity prezent na święta)

Jak się domyślam, dla większości z nas, niszczenie Jarosława Kaczyńskiego ? a może bardziej precyzyjnie, nawet już samego tego nazwiska ? wypełniło okres dwudziestolecia czegoś co popularnie nazywamy "neopeerelem" bardzo ściśle, i gdyby ktoś nas spytał, czy przez cały ten czas dało się zaobserwować okres, kiedy ta agresja choćby minimalnie opadła, niemal każdy odpowiedziałby, że nie. Że przez ten czas wiele się zmieniało, natomiast jak idzie o stosunek Systemu do Jarosława i Lecha Kaczyńskich, ten pozostawał niemal idealnie ustabilizowany. Otóż jest to nieprawda. Mieliśmy bowiem w tej naszej najnowszej historii paroletni okres, kiedy to z powodów, które są wciąż jeszcze nie do końca zbadane, opisane i wyjaśnione, agresja Systemu została niemal w całości, i z jak najbardziej pełnym sukcesem, skierowana pod adresem lewicy post-komunistycznej i osobiście Leszka Millera, co doprowadziło do ostatecznego zmarginalizowania ? a w niedalekiej dziś przyszłości, prawdopodobnie, anihilacji ? całej tej części politycznej sceny.

Był to też przy tym okres, kiedy System próbował jakoś, choćby i pozornie, autoryzować obecność Jarosława i Lecha Kaczyńskich w polskim zarówno politycznym, jak i społecznym krajobrazie, co natychmiast zresztą doprowadziło do znacznego wzrostu społecznej sympatii dla obu polityków. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że ponieważ sposób, w jaki wielu z nas obserwuje to co się dookoła nas dzieje, jest dramatycznie pobieżny i skupiony głównie na karmieniu doraźnych emocji, to i też powyższe słowa spowodują tu i ówdzie wyłącznie pobłażliwe wzruszenie ramionami, no bo przecież wszyscy wiemy, że wszystko zawsze wyglądało tak samo, a nasze ich ścieżki zostały już ostatecznie opisane i zapisane. Ja jednak świetnie pamiętam, jak to stopniowo od początku lat 2000, społeczne poparcie przede wszystkim dla Lecha, ale i również Jarosława Kaczyńskiego, stopniowo rosło, i w końcu obaj ci politycy znaleźli się wśród najbardziej popularnych polskich polityków. Więcej ? w pewnym momencie, wedle niektórych sondaży, Lech Kaczyński wyprzedził nawet, wówczas absolutnie niepokonanego, Kwaśniewskiego. Jeśli ktoś w to nie wierzy, zawsze może to sprawdzić. Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby te informacje zostały skutecznie wykasowane.

O czym to świadczy? Moim zdaniem, przede wszystkim o tym, że na początku i końcu każdej operacji propagandowej stoi tylko i wyłącznie System, ale też i o tym, że wszelkie próby tworzenia obrazu Jarosława Kaczyńskiego, podobnie jak jego zamordowanego Smoleńsku brata, jako niereformowalnych nieudaczników, skazanych na wieczne przewodzenie stawce najbardziej znienawidzonych osób w kraju, nawet jeśli odnoszą tak duży społeczny sukces, są niczym innym jak właśnie jeszcze jedną propagandową operacją Systemu. Oczywiście, dziś, w istocie rzeczy, Jarosław Kaczyński ma w sposób jednoznaczny najwyższy w Polsce tak zwany negatywny elektorat, ale też nie mam najmniejszych wątpliwości, że wystarczy zaledwie parę miesięcy, by ten rozkład społecznych emocji ułożył się tak, że najbardziej powszechnie nielubianą osobą w Polsce stanie się nagle? ja wiem? Powiedzmy, Bronisław Komorowski. Jest z całą pewnością kwestią zaledwie paru miesięcy, by 70% społeczeństwa uważało prezydenta Komorowskiego za durnia i szkodnika. Ale jest też kwestią zaledwie paru miesięcy, by większość mainstreamowych dziennikarzy i ekspertów zaczęła nam objaśniać, dlaczego prezydentura Bronisława Komorowskiego była od początku zaledwie przykrym nieporozumieniem.

Skąd ja to wiem? Przede wszystkim stąd, że jak już wspomniałem, świetnie pamiętam, jak Lech Kaczyński był najpopularniejszym polskim politykiem i jak bez najmniejszego wysiłku wygrywał wybory na Prezydenta Warszawy, ale też równie świetnie pamiętam, jak najbardziej znienawidzoną przez media, a wraz z mediami, przez szerokie masy społeczeństwa, osobą w kraju, był nie kto inny, jak Lech Wałęsa. Powiem więcej. Ja świetnie pamiętam kiedy to ? i to przez wcale nie tak krótki okres ? w dobrym tonie było rechotanie na widok samego Jerzego Buzka, a wybitny szansonista o artystycznym pseudonimie Skiba ? wciąż ikona naszej kultury popularnej ? w publicznym proteście przeciwko jego osobie, wypiął w jego kierunku swoją równie wybitną dupę. I wszyscy się bardzo z tego gestu cieszyli.

Ale to nie jest jedyny dowód, jaki ja mam na to, że niemal wszystko, co większość popularnej opinii publicznej sobie myśli na dowolny temat, jest wynikiem przede wszystkim mniej lub bardziej zaangażowanej manipulacji. Ostatnio wszyscy mamy okazję obserwować dość niezwykłe zjawisko. Otóż po sześciu latach bezprzykładnej, zorganizowanej przez System, akcji promocyjnej na rzecz Platformy Obywatelskiej i osobiście Donalda Tuska, a jednocześnie, równie bezprzykładnej akcji zohydzania społeczeństwu nazwiska Kaczyński i wszystkiego co ono reprezentuje, rzeczywisty efekt jest taki, że, jeśli poprosić kogokolwiek ? może być to zarówno bardzo wykształcony specjalista od spraw politycznych, lub przeciętny bywalec galerii handlowych ? o to, by powiedział, dlaczego uważa Donalda Tuska lub Jarosława Kaczyńskiego za, czy to rozczarowanie, czy po prostu oszustwo, każdy z nich pod adresem Donalda Tuska potrafi skierować wręcz dziesiątki bardzo konkretnych zarzutów, natomiast, jak idzie o Jarosława Kaczyńskiego ? pomijając normalne w tych sytuacjach żarty na temat śmierci jego kota, choroby jego mamy, lub braku prawa jazdy ? dominować będzie ten jeden, jedyny ? że on jest po prostu straszny! Straszny i groźny.

Oczywiście, zarzuty były zawsze nieco inne. Przez wiele lat, jak idzie o ocenę Jarosława Kaczyńskiego, pojawiały się coraz to nowsze konkrety, które następnie znikały tylko po to, by zostać zastąpionymi jeszcze nowszymi. A więc mieliśmy na przykład pretensje, że Jarosław Kaczyński jako premier wykorzystywał służby do tego, by niszczyć tych, którzy zagrażali jego władzy. Ale to skończyło się w momencie, gdy zaczęły pojawiać się podejrzenia o to, że to raczej Donald Tusk używa służb, by zwalczać swoich przeciwników. Pojawiało się oskarżenie, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości, podlegli Jarosławowi Kaczyńskiemu urzędnicy wysyłali o 6 nad ranem funkcjonariuszy odpowiednich służb, by aresztowali Bogu ducha winnych ludzi, ale i ono powoli się zdezaktualizowało, kiedy okazało się, że te praktyki nasiliły się dopiero właśnie za rządów Platformy Obywatelskiej. Było tak, że Jarosław Kaczyński niszczył najlepszych polskich lekarzy, ale dziś o tym też jakby ciszej, przynajmniej od czasu gdy nowe CBA, prawdopodobnie z braku odpowiedniej liczby jeszcze nie do końca systemowo chronionych profesji, bierze się właśnie za lekarzy.

Mam nadzieję, że wciąż wielu z nas pamięta, jak to parę lat temu, w przestrzeni publicznej pojawiły się spekulacje, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest legalną, działającą zgodnie z przepisami prawa i podstawowym obyczajem, partią polityczną, ale sektą, która winna być zdelegalizowana, i że należałoby jak najszybciej zastanowić się nad procedurą, zgodnie z którą ową delegalizację możnaby było skutecznie przeprowadzić. O co poszło? O to mianowicie, że Jaroslaw Kaczyński usuwał z partii osoby, które, jego zdaniem, na to, by współtworzyć jego partię, nie zasługiwały. Bo na tym, zdaniem krytyków, polegał ów sekciarski wymiar PiS-u. Że nie każdy kto chce, może być tego PiS-u członkiem. Że stamtąd, wyłącznie na życzenie Prezesa, można w każdej chwili wylecieć. Bo to tak właśnie podobno działa sekta. Że z niej się zostaje usuniętym. Dziś mamy do czynienia z sytuacją, kiedy właściwie wszyscy komentujący to, co się dzieje w polskiej polityce, z wyjątkiem może paru dziennikarzy lub przedstawicieli tzw. świata kultury, stwierdzają jednoznacznie, że Platforma Obywatelska jest o tyle szczególnym politycznym ugrupowaniem, że wyjście stamtąd oznacza anihilację już na poziomie indywidualnym. Że sposób w jaki Donald Tusk zorganizował swój projekt, oparty jest na takim uwiązaniu jego członków, działaczy i funkcjonariuszy, że nawet jeśli oni stracą swoją dotychczasowa pozycję w strukturach partii, lub zostaną przez jej przewodniczącego w sposób najbardziej drastyczny upokorzeni, nie są w stanie nie dość, że odejść, to nie mogą nawet zaprotestować, z tego prostego powodu, że każdy nieprzyjazny gest wobec Partii zostanie ukarany decyzjami dotyczącymi już wyłącznie zycia osobistego i rodzinnego. Tworzy to więc sytuację, kiedy to Donald Tusk, czy ktokolwiek funkcjonujący w partyjnych strukturach władzy, może właściwie z podległym sobie człowiekiem zrobić wszystko, a ten jedyne co może zrobić, to popełnić samobójstwo. Wiemy o czym i o kim mowa, prawda? Nie? To poczytajmy sobie najświeższą informacje o tym, że ministrowie rządu Donalda Tuska są zadłużeni w sumie na ponad 10 mln. złotych.

No i oczywiście, w tej sytuacji dłużej już nie wypadało wspominać o PiS-ie jako o sekcie, i rozważać jego delegalizację. W ogóle nastał czas, by na temat sekt i na temat delegalizacji owych sekt w ogóle przestać cokolwiek wspominać. Nie oznacza to jednak, że o PiS-ie w ogóle przestano mówić. Owszem, każdy kolejny dzień przynosi kolejne informacje. Ostatnio na przykład taką, że to Jarosław Kaczyński wysłał bandytów, by podczas uroczystości Święta Niepodległości bili się z policją. A ja jestem całkowicie przekonany, że już za parę tygodni ten przekaz zostanie z publicznej świadomości skutecznie usunięty, a to w związku z tym, że pojawią się niezbite dowody na to, że to akurat nie Jarosław Kaczyński, ale właśnie Donald Tusk zorganizował te bandy chuliganów, by atakowały policję. No i albo się wymyśli coś nowego, albo się odświeży stare oskarżenie o to, że Prawo i Sprawiedliwość to parta zorganizowana na wzór NSDAP.

I to oczywiście, tak jak dotychczas, będzie działało wyłącznie na poziomie haseł i niekiedy, jeśli tylko będzie taka możliwość, dużych wyraźnych zdjęć. Żadnych szczegółów oczywiście nie będzie i być nie może. Przede wszystkim dlatego, że one zwyczajnie nie istnieją, ale też przez to, że szczegóły nikogo nie interesują. Jestem pewien, że gdyby na temat podobieństw między Jarosławem Kaczyńskim a Hitlerem dałoby się powiedzieć coś więcej, niż tylko stwierdzić fakt, też nikt by sobie nie zawracał głowy tego typu poszerzona analizą, bo ci, do których ona byłaby ewentualnie adresowana, nie mieliby siły, ani by ją czytać, ani by ją zrozumieć. Dokładnie z tego samego powodu, możemy dziś właściwie w każdym z dostępnych publicznie miejsc zapoznać się z najdrobniejszymi i bardzo bogatymi informacjami na temat tego, że Platforma Obywatelska wykazuje wszystkie najbardziej standardowe cechy sekty właśnie, a Donald Tusk w tej chwili jest już klasycznym tyranem. Pamiętam ? pisałem tu o tym zresztą przed laty ? jak Jacek Żakowski przedstawił analizę charakteru Jarosława Kaczyńskiego, przyrównując go do Kaliguli. A więc człowieka okrutnego i kapryśnego jednocześnie. Od tego czasu, dokładnie tego samego określenia pod adresem Donalda Tuska parokrotnie użyła Zyta Gilowska, a, gdyby ktoś sądził, że jej słowa są bez znaczenia, tę samą prawdę na wiele różnych sposobów, powtórzyli inni dawni znajomi Premiera, w najmniejszym stopniu nie związani z tzw. kultem Kaczyńskiego. Że Donald Tusk jest bezwzględnym i kapryśnym tyranem.

Wspominałem tu niedawno o wywiadzie, jakiego w "Rzeczpospolitej" Robertowi Mazurkowi udzielił Paweł Piskorski. Ktoś mi powie, że czytanie rozmów, jakie między sobą prowadzą Mazurek i Piskorski jest całkowicie bezproduktywne. Otóż nawet jeśli założymy, że jest w tym stwierdzeniu pewna słuszność, to jednak faktem jest, że ta bezproduktywność nie jest tu całkowita. To co bowiem w tej rozmowie uważam za warte uwagi, to to, że ona dokładnie, zdanie po zdaniu, dowodzi słuszności powyższych tez. Paweł Piskorski, praktycznie unikając powtarzania jakichś tanich plotek ? co, jak wiemy, w przypadku akurat Donalda Tuska stało się ostatnio wręcz modne ? i ujawniania osobistych tajemnic, przedstawia obraz swojego byłego kumpla, na tyle szokujący, że w pewnym momencie Robert Mazurek nie widzi innego wyjścia, jak tylko zawołać: "Przecież to jest zwykły psychopata!" I w tym momencie ? uwaga, uwaga! ? Piskorski odpowiada, że ależ skąd, Tusk nie jest psychopatą, bo on doskonale panuje nad swoimi emocjami, tyle że używa ich w złej sprawie. A więc, mówiąc to, przedstawia klasyczną definicję klasycznego psychopaty. Człowieka, który doskonale panuje nad swoimi emocjami, tylko po to, by je wykorzystywać w złych celach. I w tym momencie ani Piskorskiemu, ani Mazurkowi nawet nie drgnie powieka, kiedy pokazują, że tak naprawdę ? jak już idzie o hasła, a nie o konkrety ? im jest znacznie wygodniej powiedzieć coś na temat Jarosława Kaczyńskiego. I to powiedzieć tak, by nikt nie miał wątpliwości, że on, Kaczyński, akurat jest najgorszy. Pod jakim względem? A jakie to ma znaczenie? Jest i już. Niech będzie, że wygląda jak kartofel.

No właśnie. Kartofel. W tę samą sobotę, kiedy to zapoznawałem się ze wspomnianą rozmową, zdarzyło mi się uczestniczyć w pewnej uroczystości, gdzie miałem okazję zobaczyć z bliska i na żywo Kazimierza Kutza, osobnika, który tu gdzie mieszkam, od wielu już lat jest absolutnie najpopularniejszym politykiem i mężem zaufania każdego tak zwanego "porządnego Ślązaka". Proszę sobie wyobrazić, że ? o ile go dobrze zapamiętałem ? Kazimierz Kutz jest człowiekiem, który mierzy jakieś 1,40 wzrostu, a jak idzie o szerokość, wykazuje mniej więcej tyle samo. A zatem stanowi niemal idealny kwadrat. Trudno. Bywa i tak. Co ciekawsze jednak, jak idzie o całą resztę, on się prezentuje od głowy do butów mniej więcej tak, jakby ktoś go właśnie wyciągnął ze śmietnika. A więc w tym wypadku mamy do czynienia z tak zwana zmenelowaciałą pokraką.

I pomyśleć, że zanim Go Pan Bóg zabrał do Siebie, przedmiotem kpin był Przemysław Gosiewski. Tak zwany Edgar. Typowe. Powinniśmy się wstydzić.

toyah.pl






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.