Z DALEKA LEPIEJ WIDAĆ....- RESORT  SKRYTOBÓJSTW
data:07 lutego 2014     Redaktor: GKut

 
MAREK  BATEROWICZ:

" RESORT  SKRYTOBÓJSTW (made in PRL, nadal czynny)"

 

 

W 2009 AD do kancelarii premiera Jarosława Kaczyńskiego nadeszły trzy naboje wraz z lakoniczną kartką : „Dla kota, dla twojej matki, dla ciebie”. Przesyłka była oczywiście anonimowa, a podobno Grobelny powiadomił rząd, że to gangsterzy szykują zamach na braci Kaczyńskich. A za gangsterami kryć się musiały peerelowskie służby, gdyż oba te środowiska współżyją w symbiozie i obu tym środowiskom zależy na omijaniu litery prawa, ryby najlepiej łowi się w mętnej wodzie! Są to zarazem obszary dla wszelkich działań mafijnych, a jeszcze przed raportem o WSI prace komisji sejmowych ujawniały wiele okoliczności świadczących o nielegalnych powiązaniach byłych struktur komuny z firmami handlowymi powstałymi po roku 1989. Ich sprzężenie wzajemne jest tak silne, że nie rozliczono wielu poważnych afer od sprawy FOZZ-u począwszy po aferę alkoholową, Orlenu czy zbożową. Nie było to po prostu możliwe, jeżeli grupy dokonujące malwersacji pozostawały pod ochroną najwyższych urzędów państwowych. A to z kolei stało się prawidłem w ramach transformacji, ponieważ okrągły stół jako odwrót kontrolowany pozwolił na ten skandaliczny „liberalizm” prawny, a nie dopuścił do odrodzenia wymiaru sprawiedliwości. Dochodzenia były skazane na fiasko, a kto zbyt gorliwie domagał się prawdy, ginął, jak np. Michał Falzmann, inspektor Najwyższej Izby Kontroli, który badał aferę FOZZ, czyli rabunek finansów w naszym kraju. A ponadto mówił, że dojście do władzy grupy Michnika będzie następną tragedią dla Polski, albowiem jest to elita promoskiewska. Rozwój wydarzeń potwierdził tezę Falzmanna, przypomniał to już prof. Andrzej Zybertowicz w ważnej książce „W uścisku tajnych służb” ( Warszawa, 1993). Gdyby więcej ludzi znało tę książkę, dzisiaj poważniej traktowaliby raport Macierewicza o WSI, pozornie zlikwidowanych. Godne uwagi były też ustalenia komisji Rokity, niestety sprawę zamieciono pod dywan – a zatem górą jest resort skrytobójstw urągający praworządności.

 

       O zabójstwie Falzmanna pisze też Rafał Ziemkiewicz w swojej znakomitej książce „Michnikowszczyzna” (Warszawa, 2006): „Mordowano i potem – Michała Falzmanna, Waleriana Pańkę, świadków jego śmierci oraz inne osoby badające aferę FOZZ bądź związane z dokonywanymi przez Fundusz operacjami finansowymi, szefa policji Marka Papałę, badającego interesy mafii paliwowej Marka Karpa. Poseł Gruszka, przewodniczący godzącej w interesy tejże samej mafii komisji sejmowej, wypił filiżankę kawy i padł rażony wylewem krwi do mózgu…( str.191). A co sądzić o dziwnych samobójstwach Leppera czy gen. Petelickiego ? Dlaczego zlikwidowano kilka osób z kręgu smoleńskiego jak np. dr. E. Wróbla ( speca awiacji) czy chorążego R. Musia ?  Jak widać metoda skrytobójstwa jest często stosowana w niedługich dziejach III RP! A jej genezy należy szukać oczywiście w osławionej epoce PRL-u, w której morderstwa polityczne były sprawą nagminną. W r. 1946 zamordowano np. 118 działaczy PSL-u, terror stosowano zresztą wobec wszystkich, nie tylko wobec „ludzi z lasów”, a do r.1947 trwały deportacje patriotów do łagrów położonych w głębi Rosji. Wróćmy jednak do listy pomordowanych, zamieszczonej w książce Ziemkiewicza ( na stronach 185 – do 191). Wymienieni są tam działacze opozycji zakatowani na śmierć przez milicjantów i ubeków. Nierzadko służby specjalne fingowały samobójstwa. I tak zginęli Jan Samsonowicz z Gdańska, Ryszard Ślusarski z Legnicy ( miasta sowieckich koszar), Stanisław Kot z Rzeszowa, Tadeusz Wądołowski z Gdyni, Bronisław Grzywna, Wacław Kulimowski, Kazimierz Łazarski z Oleśnicy, Grzegorz Luks z Goleniowa, Józef Kucia,  Krzysztof Skrzypczak z Poznania, Jarosław Romanowski w Suwałkach,  Jan Krawiec w Miechowie, Marian Klupczyński w Śremie, , Janusz Sierocki, Jadwiga Kryńska …( w przeglądanych przez komisję Rokity aktach roi się od „samobójców”)…Dalej Marek Pawlak, Marcin Antonowicz, Krzysztof Struski, Stanisław Bulko, Emil Barchański, Grzegorz Przemyk, 82-letnia matka adwokata Krzysztofa Piesiewicza, Małgorzata Grabińska, ks. Stanisław Kowalczyk,  Piotr Bartoszcze, Krzysztof Jasiński, ks. Antoni Kij, ks. Stanisław Palimąka…Jak widać ks. Jerzy Popiełuszko nie był jedynym księdzem zamordowanym w tych latach. A w roku 1989, roku ugody okrągłostołowej, ginie jeszcze ks. Stefan Niedzielak (21 stycznia 1989), ks. Stanisław Suchowolec (30 stycznia 1989 ) oraz ks. Sylwester Zych ( 11 lipca 1989 ). Ziemkiewicz w każdym z tych przypadków podaje okoliczności śmierci... Wypada przytoczyć tu casus Tadeusza Szczepańskiego, który zaginął w styczniu 1980. Był działaczem gdańskich Wolnych Związków Zawodowych. Po kilku miesiącach Wisła wyrzuciła jego ciało: miał połamane palce i pozrywane paznokcie, co nie pasowało do oficjalnej wersji jego zgonu. I – pisze dalej Ziemkiewicz – Wałęsa jako prezydent bardzo interesował się zawartością własnej teczki, lecz nie nalegał, by szukać morderców Szczepańskiego, którego zabito – jak rzekł sam Wałęsa – za to, że nie chciał donosić na niego, czyli na Wałęsę!(str.189/190).Wspomina Ziemkiewicz jeszcze zabójstwo Stanisława Pyjasa czy ks. Romana Kotlarza, który błogosławił robotników w Radomiu w 1976 r, a także aktora Adama Pawlikowskiego, który w r.1969 spadł z dachu(!), był niewygodnym dla reżimu świadkiem w procesie Janusza Szpotańskiego.

 

A pisarz Jerzy Zawieyski rzekomo sam wyskoczył z okna szpitala, gdzie leżał…sparaliżowany po wylewie!  Przypominamy tę listę ( a i tak niepełną ) zabójstw, by ukazać, że czasy PRL-u oraz, niestety, również III RP łączy  ten sam mechanizm skrytobójstw. Przed rokiem 1989 władza PZPR-u miała na usługach oficjalne organy zajmujące się mokrą robotą, po roku 1989 mordowaniem zajęły się „niedobitki” służb specjalnych oraz gangsterzy, a były to działania już nieoficjalne, wpisane jakby w „przypadkowość” śmierci w ramach tzw. demokracji. Nadal starano się upozorować wypadek lub sfingować samobójstwo ( tak powstał „seryjny samobójca”).

Pogróżka wobec premiera Kaczyńskiego pomijała te niuanse, była groźbą otwartą, choć anonimową. A obie epoki łączy ten sam „kult” śmierci stosowanej w celach politycznych.

Nie jest to demokracja. Rok 1989 nie był żadną cezurą, żadnym przełomem. I nadal żyjemy w czasach brutalnego szantażu, który kończy się nekrologami.

Czy może być inaczej, skoro grubą kreską ośmielono nieosądzonych władców PRL-u do kontynuacji zbrodni ? Bałkańskich generałów przynajmniej sądzi się w Hadze, a naszych ? Zamiast budować państwo prawa ( co proponował PiS) dalej osłabiano wymiar sprawiedliwości, a od Smoleńska wręcz sparaliżowano.  III RP to w istocie PRL-bis ( dziś już tylko republiczka po-smoleńska),  kiedy więc Polska stanie się państwem prawa ? Trzynaście lat temu pisałem w felietonie „Prawo i sprawiedliwość” ( Tyg. Polski, Melbourne, 19.IX.2001): „Rozsądek mówi nam, że najlepszym lekarstwem na schorzenia, przeniesione zakażoną strzykawką Magdalenki, byłby program ruchu „Prawo i Sprawiedliwość”. Niestety, ta recepta jest nadal aktualna: państwo tzw. polskie jest państwem bezprawia i wymaga radykalnej kuracji, a jeśli liberałowie z lewicą są immanentnie niezdolni do praworządności, naprawą kraju musi się zająć prawica. Sęk w tym, że układ post-komuny skutecznie blokuje  intencje PiS-u, nie wszyscy obywatele też rozumieją powagę sytuacji, bo – jak sądzi pewne zwierzątko – dzielą się oni na inteligentów oraz ynteligentów, a może i wykształciuchów ?

 

P.S. Komentarz pani Wandy do poprzedniego felietonu o „Polaku rozłamanym” (http://solidarni2010.pl/17711-z-daleka-lepiej-widac8230.html) prosi o krótki respons: to nie ja wymyśliłem epitet „rozłamany”, ale użył go sam autor dywagacji w „Znaku” czyli pan Tusk, Uwaga pani o tym, że trudno znaleźć osoby całkowicie zintegrowane miałaby sens, lecz nie w tym wypadku: premier jest doskonale zintegrowany w swej nienawiści do polskości.

                                                                       Marek Baterowicz, Australia

 

 

 

 
 
 

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”. Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.
 
 
 
 
 
 
 
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.