POLECAMY! Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945 cz. 40
data:04 lutego 2014     Redaktor: AlicjaS

Nie spotkałam Polaka, który w pierwszych trzech latach wojny zawdzięczałby życie polskiemu Żydowi, mimo iż za pomoc Polakom nikt nie groził Żydom śmiercią. W latach 1939-1942 Polacy nie mogli liczyć na ratunek polskich Żydów, chociaż to często właśnie od nich zależało polskie życie.

fot. Lord Vader
 
 
 
 
 
 
 

Część 1

Część 2

Część 3

Część 4

Część 5

Część 6

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Pod okupacją niemiecką stosunki polsko-żydowskie w latach 1939-1942 były nie mniej skomplikowane. Cudzoziemska postawa polskich Żydów wyrażała się tutaj przede wszystkim stwierdzeniem, że wojna jest polską, nie żydowską sprawą, oraz powszechną kolaboracją z Niemcami, która co najmniej w dwóch największych ośrodkach żydowskich (Warszawie i Łodzi) zaowocowała budową podległych niemieckim władzom żydowskich autonomicznych prowincji zwanych gettami.

 

W tym samym czasie Polacy za obywatelską postawę od pierwszych dni wojny płacili najwyższą cenę. Niewielu żydowskich historyków czasów drugiej wojny światowej chce dziś pamiętać, że tymi, na których w pierwszej kolejności spadły niemieckie represje, nie byli Żydzi, lecz Polacy. Aby uświadomić sobie prawdę o pierwszych trzech latach niemieckiej okupacji Polski, wystarczy uważnie wczytać się w żydowskie źródła. Emanuel Ringelblum zanotował między innymi: [Grudzień 1939] Ostatnio krążą pogłoski o chrześcijanach wywożonych pociągami ze swych ojczystych stron. Z Poznania 1.500 chrześcijan do Zamościa (mężczyzn) i Szczebrzeszyna (kobiety) […] 29 [lutego 1940] zabrano wielu Polaków z mieszkań, ulic, kawiarni. Opowiadają, że chrześcijanie nałożyli żydowskie opaski [aby uchronić się przed aresztowaniem – uwaga E.K.]. […]  8 maja [1940]. Straszny dzień. W godzinach popołudniowych na wszystkich ulicach były „łapanki” Polaków. Legitymowano Żydów, czy nie są chrześcijanami. Wszystkich fryzjerów żydowskich zabrano do strzyżenia aresztowanych [Polaków – uwaga E.K.] [...] Słyszałem o faktach nakładania przez chrześcijan opasek żydowskich. […] Pogłoski, że [Polacy] wkładają żydowskie opaski zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie [aby uchronić się przed represjami]. […] Przed dniem 3 maja działy się straszne rzeczy. Na ulicach Warszawy odbywało się niesamowite polowanie na Polaków. Ciężarówki z uzbrojonymi [Niemcami] mknęły tam i z powrotem. Ulice były puste. […] Biorą w miastach i wsiach księży, inteligencję, nawet kierowników spółdzielni wiejskich. […]  9 maja [1940]. Podczas „łapanki” Polaków kazano niektórym Żydom o rysach aryjskich mówić po żydowsku; służyło to za dowód [że nie jest się Polakiem]. […] Słyszałem, że Niemcy wtargnęli do kościoła na Grzybowie. Ksiądz uspokajał obecnych, mimo to powstał straszny popłoch. To samo miało miejsce przed kilku dniami w kościele na [placu] Trzech Krzyży, skąd łapano do roboty.[1]


Żydowscy historycy drugiej wojny światowej rzadko także pamiętają o tym, że tymi, którzy pierwsi zapełnili będący symbolem ludobójstwa obóz koncentracyjny w Oświęcimiu i inne zbudowane przez Niemców a zlokalizowane na polskich ziemiach obozy, byli również Polacy. Jeden z pierwszych więźniów Oświęcimia, późniejszy czynny uczestnik akcji ratowania polskich Żydów, Prof. Władysław Bartoszewski w sześćdziesiątą rocznicę wyzwolenia obozu w Oświęcimiu powiedział: W pierwszych 15 miesiącach istnienia tego strasznego miejsca my, polscy więźniowie, byliśmy sami. Wolny świat nie interesował się naszymi cierpieniami i naszą śmiercią mimo ogromnych wysiłków tajnej organizacji oporu w obozie dla przekazania wiadomości na zewnątrz..[2]


Tak więc tymi, których życie było w okupowanej Polsce najbardziej zagrożone, byli w latach 1939-1942 Polacy. Jak obliczył żydowski historyk Szymon Datner, stosunek mordowanych Polaków do mordowanych Żydów kształtował się wówczas jak 10:1, co oznacza, że w czasie, gdy Niemcy odbierali życie dziewięciu Polakom, ginął jeden Żyd.[3]

 

Stan stosunków polsko-żydowskich pod okupacją niemiecką w latach 1939-1942 był opłakany i to nie tylko z powodu – jak zwykle tłumaczą historycy żydowscy – polskiego antysemityzmu, ale także żydowskiego antypolonizmu. Emanuel Ringelblum zapisał: [Grudzień 1939] Nie chcemy zbratania z Polakami. […] 30 marca 1940. Jednym ze smutnych symptomów jest wzmagająca się nienawiść do chrześcijan. Uważa się, że ponoszą [oni] winę za wszystkie restrykcje gospodarcze. […] Słyszałem dziś, że w kołach polskiej inteligencji panuje przeświadczenie, iż Żydzi dogadali się z tamtymi [Niemcami – E.K..]  i dlatego następują masowe areszty chrześcijan. […] 22 sierpnia [1940]. Ukazała się gazetka endecka, w której piszą: „Żydów biją, Polaków zabijają. Żydom dają kilka dni na przeprowadzkę, Polakom w Poznaniu kilka godzin. Żydów aresztują, ale Polaków rozstrzeliwują. Winszujemy wam waszych nowych sojuszników”.[4]


W ciągu pierwszych trzech lat wojny, gdy Niemcy byli skoncentrowani na mordowaniu Polaków, zaś polscy Żydzi żyli w miarę bezpiecznie za wzniesionymi przez siebie murami autonomii terytorialnych (gett), Polakom nie towarzyszyło współczucie i pomoc polskich Żydów. Wtedy, gdy ginęli Polacy, polscy Żydzi nie chcieli zbratania z Polakami. Pokonani, osadzani w obozach koncentracyjnych, mordowani i ścigani w latach 1939-1942 Polacy budzili w polskich Żydach nienawiść.

 

Od trzydziestu lat jako historyk zajmuję się stosunkami polsko-żydowskimi w czasie drugiej wojny światowej. Nie spotkałam Polaka, który w pierwszych trzech latach wojny zawdzięczałby życie polskiemu Żydowi, mimo iż za pomoc Polakom nikt nie groził Żydom śmiercią. W latach 1939-1942 Polacy nie mogli liczyć na ratunek polskich Żydów, chociaż to często właśnie od nich zależało polskie życie.

 

Dla stosunków polsko-żydowskich w czasie drugiej wojny światowej momentem newralgicznym z co najmniej dwóch względów była jesień roku 1941. Był to czas, gdy żydowskie autonomie terytorialne w Warszawie i Łodzi oraz innych polskich miastach były w pełni ukształtowane. Warszawskim Żydom przewodniczył burmistrz Adam Czerniakow[5], a wynegocjowany z Niemcami obszar żydowskiej autonomii otaczały zbudowane przez Żydów mury, które,  według cytowanych wcześniej dzienników Adama Czerniakowa, stanęły po to, aby Żydów bronić przed ekscesami Polaków. Autonomia, czy raczej – według słów Rumkowskiego – państwo żydowskie w Łodzi z zamknięciem granic i skutecznym odstraszeniem od nich Polaków uporało się już wcześniej.

 

Polaków i polskich Żydów w 1942 roku dzieliło wszystko.

 

Wieści o mordach w Jedwabnem rozchodziły się w społeczności żydowskiej lotem błyskawicy. Wzbogacone i powiększone przez wszechobecną żydowską plotkę, nakładały się na doskonale zachowane przedwojenne żydowskie stereotypowe postrzegania Polaków jako śmiertelnych wrogów (Hamanów) czyhających na żydowskie życie.

 

Stan stosunków polsko-żydowskich wiosną 1942 roku był najgorszy z możliwych. Budowane przez wieki stereotypy, które dla Żydów i Polaków były najważniejszym, a niekiedy jedynym źródłem wzajemnej wiedzy, jak pisze Henryk Szlajfer: Zastygły na pozycjach wyjściowych 1939 roku, wzmocnione oglądem – z dramatycznie różnych punktów widzenia – historii lat wojennych.[6]   W latach 1939-1941 stereotypowi „Judasze”, czyli polscy Żydzi, wiedli za murami żydowskie życie, delektując się świeżo zbudowanymi autonomiami i izolacją gett. Głodnych wprawdzie i chłodnych, ale z wolną sobotą, żydowskimi tramwajami, własną pocztą, policją, teatrami, restauracjami, w Łodzi nawet z własnymi pieniędzmi. Żydzi polscy na przełomie 1941/1942 roku czuli się za wzniesionymi przez siebie murami bezpiecznie i otwarcie mówili: Nie chcemy zbratania z Polakami. Stereotypowi „Hamani”, czyli Polacy, wymykali się w tym czasie niemieckim obławom, budowali zawzięcie we własnym szczelnie zamkniętym gronie struktury Polskiego Państwa Podziemnego i marząc o otwartej walce z Niemcami, usiłowali zdobyć broń. Szczerze powiedziawszy – poza wąskimi kręgami polityków – polskie zainteresowanie sprawami żydowskimi ograniczało się w tym okresie do spraw czysto handlowych.

 


[1] E. Ringelblum, op. cit., s. 50, 98, 100, 133, 135, 138 i 139.

[2] Bartoszewski, A wolny świat nie reagował, przemówienie wygłoszone w 60 rocznicę wyzwolenia Auschwitz; za: „Gazeta Wyborcza” z dnia 28 stycznia 2005 roku.

[3] Sz. Datner, Las sprawiedliwych – karta z dziejów ratownictwa Żydów w okupowanej Polsce, Warszawa 1968, s. 8.

[4] E. Ringelblum, op. cit., s. 61, 118, 119 i 144.

[5] H. Makower, op. cit., s. 24-25.

[6] H. Szlajfer, Polacy Żydzi Zderzenie stereotypów, Warszawa 2003, s. 14.






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.