Ewa Kurek TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945 cz.37
data:13 stycznia 2014     Redaktor: AlicjaS

Pierwsze tradycyjne prawo żydowskie mówi o możliwości składania w ofierze życia części Żydów w celu ratowania życia reszty społeczności żydowskiej.

fot. Lord Vader
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Część 1

Część 2

Część 3

Część 4

Część 5

Część 6

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Religia i życie w diasporze legły u podstaw co najmniej dwu tradycji i praw żydowskich, które w sposób najbardziej wyraźny kolidują z tradycją i prawem obowiązującym w kręgach kultury zachodniego chrześcijaństwa wyrażonego w definicjach winy Karla Jaspersa. Jednocześnie są to prawa i tradycje żydowskie, których nieznajomość uniemożliwia właściwe zrozumienie zagłady polskich Żydów.

 

Pierwsze tradycyjne prawo żydowskie mówi o możliwości składania w ofierze życia części Żydów w celu ratowania życia reszty społeczności żydowskiej.


Żydzi od najdawniejszych czasów żyli według sześciuset trzynastu przykazań wypływających ze Starego Testamentu, których przestrzeganie jest obowiązkiem każdego wierzącego Żyda. Trzy spośród nich są przykazaniami szczególnymi i należy raczej ponieść śmierć, niż złamać jedno z nich. Dotyczą: 1. bałwochwalstwa, 2. nieskromności, nieczystości, lubieżności, 3. morderstwa. Żyd, który poniesie śmierć raczej, niż złamie jedno z tych trzech przykazań, osiąga Kiddush ha-Shem (uświęcenie, oczyszczenie Imienia Bożego), czyli bramy Raju. Jeśli natomiast nie wybierze śmierci, winien jest Hillul ha-Shem (zniesławienia Imienia Bożego). Od drugiego wieku, kiedy to Rada Rabinów sformułowała prawo o męczeństwie, umieranie dla uświęcenia Imienia Bożego było przez Żydów pojmowane jako równoczesne ze śmiercią męczeńską. Męczeństwo zostało nazwane kadosh i oznaczało tego, kto jest święty. Od tamtego czasu dzieciom wzrastającym w żydowskiej tradycji od najmłodszych lat wpajano pojęcie męczeństwa jako idealnego modelu zachowania. Kiddush ha-Shem, mimo toczących się przez wieki dyskusji, było przykazaniem żywym i obowiązującym również Żydów polskich w czasie drugiej wojny światowej.[1] Istniała także, wypływająca z Kiddush ha-Shem, tradycja składania w ofierze życia części Żydów w celu ratowania reszty społeczności żydowskiej.[2]

 

O tym, kto w tym straszliwym żydowskim teatrze śmierci i ocalenia odegrać miał rolę ofiar, a kto ocalonych, zgodnie z żydowską tradycją decydowały elity, czyli urzędnicy żydowskich gmin. W czasie zagłady posyłali więc żydowscy urzędnicy Judenratów na śmierć kolejno wysiedleńców z innych gett, potem elementy nieprodukcyjne - dzieci do lat 10 i starców ponad 60 lat, potem tych, którzy stracili pracę, następnie własne żony, teściowe, matki. Czynili to wszystko z niegasnąca nadzieją, że ocaleją, a ich ocalone życie nada żydowskim ofiarom żydowski sens męczeńskiej śmierci Kiddush ha-Shem.

 

Jedynie przez pryzmat tej właśnie żydowskiej tradycji czytelne stają się decyzje wszystkich przewodniczących Judenratów w Polsce wyrażające zgodę na deportacje do obozów zagłady kolejnych grup mieszkańców podległych im gett, z decyzją Rumkowskiego o oddaniu na śmierć dzieci żydowskich włącznie, bowiem – zgodnie z religią żydowską i ukształtowanymi przez tysiąclecia życia w diasporze normami żydowskich postaw – decyzje te zgodne były z żydowską tradycją składania w ofierze życia części Żydów w celu ratowania reszty społeczności żydowskiej. Innymi słowy mówiąc, w czasie drugiej wojny światowej prawo i tradycja żydowska jednych Żydów skazała na bycie ofiarami, innym zaś wyznaczyła na rolę katów, co zresztą wcale tych ostatnich nie usprawiedliwia.[3] Zgoda na przeznaczenie pewnej części Żydów na śmierć była w czasie ostatniej wojny zjawiskiem powszechnym w żydowskich gettach: Bogacz warszawski, do którego zwrócono się, żeby opodatkował się na rzecz uchodźców, odpowiedział: „To nic nie pomoże, pętacy i tak muszą wymrzeć”.[4]


Czterdzieści lat później Marek Edelman tę funkcjonującą w tradycji żydowskiej zasadę (zgodę na śmierć części wspólnoty) objaśnił w prosty sposób takimi oto słowami: Z człowiekiem jest tak, jak z lwami w stadzie, kiedy one na zewnątrz wyrzucają te słabsze. Żeby szakale, które podejdą, zżarły te słabe sztuki. Tak samo jest u ludzi. Nie ma różnicy.[5]


Marek Edelman nie miał racji.

Nie wszystkie ludy na Ziemi wzorują się na zachowaniach stadnych lwów.

 

W Europie Zachodniej przyjęła się tradycja, że w zagrożeniu, ludzkie stado „słabsze sztuki” ukrywa dla bezpieczeństwa w środku, a „sztuki silniejsze” wysyła na zewnątrz i każe im walczyć. Co ważne, „silniejsze sztuki” walkę o życie „sztuk słabszych” uważają za honorowy obowiązek. Jeśli „sztuki silniejsze” nie są w stanie sprostać agresji, giną pierwsze. Potem wraz z nimi giną „sztuki słabsze”. Jak dowodzą dzieje, tym sposobem ocalenie lub śmierć – poza nielicznymi wyjątkami potwierdzającymi regułę – jest wspólnym losem ludzkich stad Zachodniej Europy.      

 

Pewnym jest, że w czasie drugiej wojny światowej Żydzi polscy przeznaczyli część swego narodu na śmierć. Próby ratunku dla siebie, jako całego narodu, nie podjęli. Myśl taka, jako obca żydowskiej tradycji historycznej i religijnej, nie przyszła im nawet do głowy. Walkę z Niemcami w ostatniej fazie zagłady polskich Żydów podjęła licząca kilkuset bojowników grupa żydowskiej młodzieży. Bojownicy żydowscy nie walczyli o ocalenie żydowskiego narodu. Na to było już za późno. Walczyli o godną śmierć.

 

Społeczeństwo kastowe, od zarania dziejów podporządkowane władzom gminy żydowskiej, niejako bez sprzeciwu poddawało się prawu ocalenia części ludności żydowskiej kosztem życia innych, rozumiejąc, że ktoś spośród Żydów musi być ofiarą, aby przeżyć mogły „najbardziej wartościowe jednostki”, z których w przyszłości odrodzi się naród żydowski. W świetle tego Rumkowski oddając Niemcom na śmierć dzieci łódzkiego getta działał w granicach żydowskiego prawa i tradycji; według tego w ramach żydowskiego prawa i tradycji postępowały wszystkie autonomie i gminy żydowskie w okupowanej Polsce. Trzeba o tym wiedzieć, by móc zrozumieć, co naprawdę wydarzyło się w latach zagłady polskich Żydów.

 

Jeśli bowiem zrozumiemy ten uwarunkowany historią i religią nurt żydowskiej tradycji postaw w warunkach zagrożenia żydowskiego życia, czyli możliwość składania w ofierze życia części Żydów w celu ratowania życia reszty społeczności żydowskiej, czytelny stanie się także rozdział XI izraelskiej ustawy z roku 1950, który mówi, że Żydów czynnie współpracujących z Niemcami przy zagładzie Żydów uwolnić można od odpowiedzialności, jeśli wykażą, że ich działania motywowane były zapobieżeniem „skutków poważniejszych niż faktycznie powstałe”.[6] Precyzując myśl prawa izraelskiego – ponieważ oddanie Niemcom na pewną śmierć w komorach gazowych kolejnych grup ludzi miało zapobiec skutkom poważniejszym niż faktycznie powstałe, czyli zagładzie całej żydowskiej wspólnoty – decyzje Judenratów o posyłaniu na śmierć kolejnych grup mieszkańców podległych im autonomii i gett było zgodne z żydowskim prawem i tradycją, a zatem uzasadnione. Nieszczęście polegało jedynie na tym, że wzorowana na zachowaniach stadnych lwów i sprawdzona przez wieki norma zachowań Żydów w czasie drugiej wojny światowej zawiodła. Niemcy zamordowali również niemal wszystkich tych Żydów, którzy uzurpowali sobie prawo do ocalenia własnego życia kosztem innych, czyli żydowskich katów. Z liczącego w 1939 roku 250.000 Żydów łódzkiego getta w roku 1945 pozostało 887 osób.

 



[1] Na Kiddush ha-Shem, jako inspirację postawy Żydów polskich wobec zagłady, zwraca uwagę wielu żydowskich historyków. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują: Lucy Dawidowicz, La guerre contre les Juifs 1933-1945, Paris 1977, s. 495, 501, 547; R. Scharf, Saints or madmen? – A meditation on Ephraim Oshry’s – Response from the Holocaust, w: „The Jewish Quartery”, London, January 1988.

[2] H.H., B.S., Kiddush ha-Shem and Hillul ha-Shem, w: Encyclopedia Judaica, Jerusalem 1972, t. X, s. 978. W świetle przedstawionej wyżej żydowskiej tradycji tok rozumowania Chaima Rumkowskiego i jemu podobnych był prosty. W sytuacji ekstremalnej, gdy okazało się, że w zbudowanym przez niego w Łodzi „państwie żydowskim” (żydowskiej prowincji autonomicznej, czyli getcie) Niemcy chcą zachować przy życiu tylko tych Żydów, którzy dla nich pracują, a nie wszyscy Żydzi zdolni byli do pracy, uznał, że trzeba poświęcić życie ludzi mniej produkcyjnych i ratować pracującą substancję narodu.

[3]Emanuel Ringelblum, który reprezentował najwyższe kręgi inteligencji żydowskiej, w przeddzień zagłady pisał: W pewnym środowisku dyskutowano: co należałoby uczynić, gdyby można było wysłać teraz kogoś w szeroki świat? [...] Stanęło na tym, że każda grupa społeczna powinna podjąć starania dla swych wybitnych ludzi, a nie dla ogółu jako takiego. Mówiąc językiem praktycznym, zgodnie z żydowską tradycją, żydowscy malarze powinni wybrać spośród siebie najwybitniejszego malarza, muzycy najbardziej genialnego muzyka, historycy najlepszego historyka, lekarze najlepszego lekarza itd., a następnie skoncentrować wysiłki na ich ocaleniu. Ale wśród elit żydowskich nikt nie chciał uznać się za gorszego, nikt nie chciał być ofiarą! Dlatego plany, aby każda grupa społeczna podjęła starania dla swych wybitnych ludzi, spełzły na niczym. [...] Nasuwa się więc pytanie, czy nie byłoby rzeczą bardziej celową przeznaczyć te pieniądze dla wybranych, dla społecznego aktywu, dla elity duchowej itd. [...] Powstaje pytanie, czy można przeznaczyć rzemieślników, robotników i wartościowych ludzi [...] do masowych grobów. Patrz: E. Ringelblum, op. cit. s. 268,399-389, 391-392.

[4] E. Ringelblum, op. cit. s. 268,399-389.

[5] Rozmowa z Markiem Edelmanem, w: A. Grupińska, op. cit., s. 24.

[6] Por. H. Arendt, op. cit., s. 117.






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.