Niesprawne i słabe państwo
data:15 grudnia 2013     Redaktor: MichalW

Z nadkomisarzem Dariuszem Lorantym, negocjatorem policyjnym, byłym funkcjonariuszemWydziału ds. Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji,rozmawia Magdalena Kowalewska

 

 

- Czy Polska może czuć się bezpieczna w przypadku jakiegokolwiek zewnętrznego zagrożenia militarnego?

 

- Poczucie bezpieczeństwa to stan emocjonalny, a bezpieczeństwo to wypadkowa zagrożenia wobec aktualnego stanu własnego wojska i wsparcia sojuszniczego. Mamy taką samą gwarancję, jak 1 września 1939, z tą różnicą, że wtedy to sojusznikiem były dwa państwa, dziś jest to grupa państw zorganizowana w podmiot prawa międzynarodowego.

 

- Naprawdę?

 

- Tak. Powinniśmy mieć świadomość, że w przypadku konfliktu, w który jest mi trudno uwierzyć, w obecnej sytuacji geopolitycznej, dwa państwa - Rosja z Białorusią - spokojnie mogą wejść do Warszawy w ciągu kilku dni, ponieważ przewaga militarna tych krajów jest wielokrotnie większa niż Polski. System NATO opiera się na tym, że każdy kraj powinien odpowiednią ilość pieniędzy dokładać nie tylko do wspólnego budżetu, ale także do własnego systemu obronnego. Jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę, że NATO nie gwarantuje sprawności militarnej w ciągu 48 godzin, tylko w ciągu parunastu dni.W tym czasie np. Białoruś, gdyby chciała, mogłaby dojść do linii Wisły, ponieważ nasze najlepsze jednostki militarne znajdują się poza granicami naszego kraju, a te na miejscu są tylko szczątkowe, a nie liniowe. W ogóle nasze wojsko znajduje się w upadłym stanie. Nie jest mi wiadome, aby budowano lub unowocześniano systemy obrony terytorialnej zarówno w aspekcie technicznym, jak również osobowym. Po PRL-u odziedziczyliśmy całkowicie odkrytą militarnie ścianę wschodnią.

Uważam, że nie należy stawiać NATO na tej samej pozycji, na której było 23 lata temu. Teraz jest to zupełnie inna organizacja, o innym celu i działaniu. Oczywiście, nadal jest to związek militarny sojuszników, w skład którego wchodzi kilka krajów, w którym jest obowiązek świadczeń militarnych, ale nie jest to ta sama siła działania sprzed ponad dwudziestu lat. Wtedy były inne zagrożenia i inne zasady odpowiedzi na nie. Obecnie manewry mają za zadanie podnieść rangę NATO w kontekście gry z Rosją, choć uważam, że jest to element pijarowego oddziaływania na społeczność europejską w szczególności Polskę i kraje bałtyckie.

 

- Co to oznacza?

 

- Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że Rosja jest naszym politycznym przeciwnikiem. Najgorszym przeciwnikiem, jeśli spojrzymy na straty terytorialne i ludzkie pod kątem polityki historycznej. Rosja dziś nie jest zainteresowana zajmowaniem terytorium krajów, chociaż tego nigdy, przenigdy nie można wykluczyć. Choć mam świadomość, że obecnie nie mamy lepszego sojusznika niż NATO, to zapominamy o jego ułomnościach oraz nie wypełniamy swoich obowiązkach wobec własnej niepodległości.

 

- Jednak to właśnie Rosjanie wraz Białorusinami przeprowadzali manewry wojskowe, będące wprawdzie ćwiczeniami, ale zakładały one planowany atak na Warszawę. Zbyt głośno o tym fakcie nie mówiło się w mediach…

 

- Zgadza się, tylko nie dopowiedziała pani jednego: te działania rozpoczęły się od tłumienia polskiej mniejszości na Białorusi. To wydarzenie było niezwykle prowokacyjne, ponieważ zaczynało się od walki z polską mniejszością. Proszę również pamiętać, że z białoruskiego punktu widzenia, nie ma Białorusi takiej, jaką my ją rozumiemy jako oddzielna nacja. Raczej możemy mówić o Rosjanach regionalnie białoruskich. Większość Białorusinów uznaje język rosyjski jako swój rodzimy, a w polityce międzynarodowej są bardzo zbliżeni do Rosji oraz są bardziej przeciwni Unii Europejskiej i antyamerykańscy, o czym świadczą ich zażyłe stosunki z państwami, których Polska jako wierny sojusznik USA nie lubi. Pamiętajmy, że dla Białorusinów Polska jest tym państwem, które ingeruje w ich system polityczny. Nie miejmy co do tego złudzeń, że wszelkie nasze działania w tym kraju służą destabilizacji tamtejszego rynku politycznego. Popularność “Batiuszki” w społeczeństwie białoruskim jest ciągle ogromna, a my ciągle popieramy tych, którzy próbują zmienić układ sił politycznych. Natomiast nie ma tam ewidentnych działań ze strony państwa polskiego na rzecz polskiej mniejszości. Nie stosuje się ogólnie przyjętych narzędzi prawnych na rzecz tamtejszych Polaków, ba, mamy ewidentnie wrogie zachowania administracji państwa polskiego wobec niektórych Polaków! Można sypać przykładami z rękawa, np. niewpuszczenie na nasze terytorium tych działaczy, którzy popierają “Batiuszkę”. Nie wpuszczono dzieci do Macierzy, bo nie ci organizatorzy…

 

(...)

 

Dariusz Loranty w wywiadzie dla „Naszej Polski” zwraca uwagę na przerażającą demilitaryzację Polski. Podkreśla, że „nasza armia zmieściłaby się spokojnie na Stadionie Narodowym” oraz wyraża swoje wątpliwości w siłę NATO. W dalszej części rozmowy wskazuje na niesprawność i słabość administracji państwowej, niesprawności funkcjonowania państwa będącą przejawem działania współczesnych elit, braku dalekowzroczności polityków, którzy pracują nad projektem ustawy tworzącym nową policję.

 

Loranty wymienia również na patologie w wojsku: „ Kolejny przykład patologii: wzięcie czołgów z Niemiec! To śmierdzi, a ten smród ma moc gazów bojowych, które zneutralizują nie tylko wojsko. To uderzenie w polski przemysł zbrojeniowy, ba! - w gospodarkę. Polskich czołgów rząd nie kupił od polskiej zbrojeniówki, ludzie nie będą mieli pracy, nie rozwinie się własna myśl techniczna. Więcej bezrobotnych, mniej w ZUS-ie. Na wypadek konfliktu z bliższym sojusznikiem Niemiec (co w przypadku konfliktu z nimi?!) to części zamienne narysujemy sobie zaczarowanym ołówkiem. Oni pozbyli się wieloletnie sprzętu, na którego demontaż wydaliby pieniądze, a przy okazji zmniejszyli zdolności polskiego przemysłu ciężkiego. W głowie mi się nie mieści, iż może być to coś więcej niż błąd decydentów, nie dopuszczam innej myśli - że są siły polityczne działające na szkodę swojego państwa…”

 

Rozmówca „Naszej Polski” komentuje również aferę podsłuchową i zwraca uwagę na nagrania ostatnich rozmów śp. Lecha Kaczyńskiego. Według funkcjonariusza policji wspomniane „nagranie funkcjonuje wśród bardzo wąskiej grupy ludzi.” „Jestem święcie przekonany, że ostatnie rozmowy śp. Lecha Kaczyńskiego są już w Polsce (…)Skoro Leszek Miller publicznie domaga się odtworzenia nagrań, to w domyśle nie mamy wątpliwości, że to nagranie istnieje i że jest w Polsce. I jestem przekonany, że domaga się tego, bo ma w tym interes. Przed wybuchem afery podsłuchowej w Stanach Zjednoczonych zaczęto mówić, że rozmowy śp. prezydenta powinny być odtworzone.


To oznacza, że one są i są znane pewnym osobom” – akcentuje Loranty, zastanawiając się:

„Dlaczego nikt nie potrafił dogłębnie zapytać Johna Kerry`ego podczas jego wizyty w Polsce o podsłuchy polskich polityków? Bo odpowiedziałby: “Jesteście tak lojalni i tak mało znaczący, że was nie opłaca się podsłuchiwać, bo to kosztuje”.

 Magdalena Kowalewska

Czytaj cały wywiad w najbliższym, świątecznym wydaniu numerze „Naszej Polski”, który ukaże we wtorek 17 grudnia 2013!

za: http://naszapolska.pl/index.php/categories/polska/18229-niesprawne-i-slabe-panstwo







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.