Potem jeszcze dworzec, autobus, wreszcie lotnisko w Lizbonie. Lotnisko – niby jeszcze Portugalia, ale już tak nie do końca. Raczej coś jakby przestrzeń pomiędzy. Krajami? Światami? Czasem? Nie wiem. Na tablicy lista tych wszystkich najrozmaitszych miast świata ułożonych według godzin odlotów – co geograficzno – politycznie daje zawsze ciekawy efekt – a wśród nich niekiedy i Varsovia – Warsaw. A wśród pasażerów niekiedy i Polacy.
Portugalia jest od Polski na tyle daleko, że spotkać kogoś z Ojczyzny nie jest tak łatwo, jak w Anglii czy Francji. Jednak nie jest to niemożliwe rzecz jasna i czasami się zdarza. Zazwyczaj nie potrafię powstrzymać się wtedy przed powiedzeniem „dzień dobry”. Zazwyczaj później następuje krótsza lub dłuższa życzliwa rozmowa. Bo mamy coś wspólnego – czego być może na co dzień nie zauważamy. Powrót do Kraju po dłuższej nieobecności skutkuje dzięki temu ciekawym efektem – wszyscy dookoła mnie mówią po polsku, a więc mamy coś wspólnego, to już prawie moi znajomi, może z nimi porozmawiam…
A zatem – Powrót. Wsiadam do cichego samolotu gdzieś daleko. Przy lądowaniu na lotnisku Szopena rozbrzmiewa on już ojczystą mową. Polskie napisy na lotnisku. Polskie reklamy. Ulotki. Komunikaty. Polskie nazwy ulic. Warszawa – deszczowa, słoneczna, pochmurna, burzowa, Stolica. Ulice mówią do mnie szeptem historii o Powstaniu, Bohaterach, o Walce i Niezłomności, a ja milknę tylko onieśmielona. Pociąg. Piszczą hamulce wysłużonego składu, jak to u nas. Uśmiecham się. Za oknem drzewa , drzewa, drzewa, pola, drzewa … niektóre szepcą cicho „gloria victis”, a inne… ? Czy życia wystarczy, by posłuchać?
Piękna jesteś, Polsko moja wytęskniona. Piękna jesteś, ciepła, serdeczna i taka bliska. Piękniejsza jesteś niż wszystko, co widziałam w obcych krajach, gdy tęskniłam za Tobą. Otulasz mnie serdecznym szeptem historii, mnóstwem słów, które wyposzczona portugalską ciszą łapię coraz bardziej zachłannie. Piękna jesteś, ciepła, serdeczna i taka bliska. Chcę, byś była radosna, tak jak ja radosna jestem, bo nareszcie i na dobre – wróciłam do Domu.
Agalaura