Dyktatura debili, cz. XVII
data:17 listopada 2013     Redaktor: GKut

Niedawno „Sejm zadecydował”, że nie będzie referendum „w sprawie 6-latków”.  Jak jednak widać, niemal połowę tego prostego stwierdzenia należy wziąć w cudzysłów. Dlaczego?

 

 

 

Po pierwsze, zwrot „Sejm zadecydował” w sytuacji, gdy wynik głosowania, zwłaszcza w kwestiach dla rządzącej pomuny (świetny neologizm Marka Króla!) niewygodnych, zależy wyłącznie od tzw. arytmetyki, jest właściwie ponurym żartem z demokracji i należałoby sobie na razie stanowczo odpuścić złudzenie, że system polityczny w Polsce Anno Domini 2013 ma jeszcze z demokracją cokolwiek (poza fasadą) wspólnego. Dotyczy to zresztą nie tylko Sejmu. Przewodnicząca mojego koła nauczycielskiej Solidarności opowiada, jak odbywają się głosowania podczas zebrań związkowców z przedstawicielami struktur politycznych: gdy ważą się losy jakiejś newralgicznej uchwały, a frekwencja nie wróży spodziewanego efektu, prowadzący spotkanie zarządza przerwę, która trwa tak długo, dopóki obecni nie wydzwonią nieobecnych potrzebnych do udowodnienia, że matematyka jest królową nauk. Po czym ma miejsce czysta formalność, podważająca w zasadzie sens organizowania takich zebrań i formułowania jakichkolwiek propozycji uchwał. Sądzę, że pozbycie się iluzji i konsekwentne nazywanie rzeczy po imieniu może się okazać zbawienne i zaowocuje w końcu powszechnym otrzeźwieniem – uczmy się wyciągać pozytywne wnioski i znajdywać plusy w każdej sytuacji!

 

Po drugie, rozpaczliwy opór pomuny przed perspektywą wiadomego referendum z 6-latkami tak naprawdę ma najmniej wspólnego. Jak wszyscy wiemy, w proponowanym zestawie pytań znalazły się te najbardziej niebezpieczne: o likwidację gimnazjów oraz o przywrócenie pełnego kursu historii. Najbardziej niebezpieczne – to znaczy najbardziej zagrażające władzy fundującej swój „sukces” na braku wiedzy i niedoinformowaniu obywateli. Wiedzieli o tym wszyscy nasi zaborcy i okupanci: wykształcenie, świadomość, samodzielność myślenia i umiejętność wyciągania wniosków z obserwacji rzeczywistości oraz trafnego jej nazywania to broń potężniejsza niż czołgi. Boli, że te same metody stosują swoi, ale w historii naszej nieszczęśliwej ojczyzny niestety zawsze tak było, a zdrajców i oportunistów wymieszanych z najszlachetniejszymi ideowcami nigdy nie brakowało. Jest  już projekt nowego referendum czy też serii referendów, w ramach których pytania o oświatę i szkolnictwo zostaną potraktowane pojedynczo – i chwała Bogu! Nie można odpuścić. Tego nie można, bo lekceważona przez debili a zwalczana i wypaczana przez zdrajców historia nam nie wybaczy. Postawmy wreszcie sprawę jasno: chodzi o szkołę, która znów będzie uczyć i wychowywać, znów będzie mądrze wymagać i nie odpuszczać, przestanie być fabryką półgłówków przekonanych o tym, że żadna wiedza jest niepotrzebna a egzaminy rzetelnie ją sprawdzające to zbędny stres. Tworzyć szkołę z prawdziwego zdarzenia musimy zacząć już teraz, nie czekając na wyniki kolejnych pseudogłosowań. Podobnie jak tworzymy niezależne media. MY – to znaczy obywatele. Platforma Obywatelska z obywatelami nie ma bowiem – poza nazwą – nic wspólnego. Pisałam już kiedyś o znanych Polakom (dawnym i nie tak dawnym) latających uniwersytetach i tajnych kompletach (dziś zresztą wcale nie musiałyby być takie tajne!). Coraz częściej myślę, że to wcale  nie żart, wcale  nie przesada.

 

A teraz proponuję ćwiczenie sprawdzające związek niewiedzy ze zdradą. Wyobraźmy sobie zamknięte aczkolwiek dość liczne spotkanie środowiska nauczycieli. Przy jednym ze stolików odbywa się rozmowa przypadkowych współuczestników:

 

- Państwo już wiedzą, jaki jest wynik głosowania w sprawie 6-latków?

 

- Tak, przerąbaliśmy 10-oma głosami… To nie miało nic wspólnego z demokracją! Jeśli wniosek podpisuje milion ludzi, referendum powinno odbyć się „z automatu”…

 

- No, nie wiem… Zawsze głosowałem na prawicę, ale to, co oni teraz wyprawiają… Zniechęcają ludzi…

 

- Co konkretnie ma pan na myśli?

 

- To ciągłe gadanie o Smoleńsku na przykład!

 

- Niepotrzebne? Sprawa została wyjaśniona, tak? Oficjalne raporty są wiarygodne w świetle naukowych opracowań?

 

- Jakich opracowań?

 

- Pan nie żartuje! Zorganizowano już dwie poważne naukowe konferencje przedstawiające konkretne wyniki badań, potężne referaty!

 

- A niby skąd ja mam o tym wiedzieć?!

 

Pytanie testowe brzmi: głupek czy prowokator? A może najzwyklejszy konsument publicznej telewizji  I Nic Poza Tym?

 

Żmirska






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.