Ewa Credo: Wspomnienia 11.11.2011 - ciągle żywe
data:15 listopada 2013     Redaktor: husarz

Przypominamy ten tekst w 10.rocznicę słynnego Marszu 11.11.2011 r.

Wygląda na to, że realizowany jest program zmierzający krok po kroku i na różne sposoby do zastąpienia Marszu Niepodległości - marszem kotylionowym. Dlatego pozwoliłam sobie zaproponować ten tekst. Wspomnienia są ciągle żywe a gdzieś z tyłu głowy wciąż pali się czerwona lampka. 

Przeszłam kolumnę maszerujących od końca do czoła Marszu Niepodległości. Pamiętam momenty niesamowitej ciszy.
Jak przed burzą. Miedzy pieśniami, skandowaniem haseł, okrzykami, następowała niesamowita cisza, milczenie
niemalże złowrogie, groźne. I, tylko szuranie butów i stukanie obcasów słyszałam. Mijałam grupy maszerujących, rzesze
rodaków. Szliśmy wszyscy razem. Wyróżniały nas jedynie nazwy organizacji, miast, regionów na opaskach,
transparentach, banerach. Łączyło morze biało-czerwonych flag.

 

Jakże byłam dumna, że tu jestem, że jestem z tego narodu, chociaż dopiero 3 pokolenie w Polsce, bez wielkich
przodków-patriotów.

Na koniec prowokacja – delegalizacja Marszu.
Nie pozwolono zakończyć godnie uroczystości. Ktoś zaintonował Rotę, tłum podchwycił. Śpiewałam z innymi a łzy
bezwiednie ciekły po policzkach.
Powrót w kierunku metra. Nagle po murem w mroku zobaczyłam oddział policji. Młode dziewczyny. Przechodziłam
próbując zajrzeć im w oczy. Zza pleksi patrzyły twardo, gdzieś ponad głowy, w przestrzeń. Stały pod murem kamienicy z
tabliczką ul. SZUCHA.


Słowa wiersza same płynęły, jak łzy. Układały się gładko. I na koniec, jakby na pocieszenie, ta postać w metrze. Jak
symbol wolności, niezłomności, wiary?

 

Stukają obcasy, szurają buty.

Smutkiem silni.
Milczeniem niebezpieczni.
Przeszliśmy Marsz Niepodległości.

Jestem wśród swoich.
W sercu Polski
Biało-czerwonej
Z orłem w koronie.

Duma. Duma.
Narodowa duma.
Chwała bohaterom
Niezłomnego Ducha.

Mazurek Dąbrowskiego, Rota
I, łzy bezsilności
Bo nielegalnym stał się
Legalny Marsz Niepodległości.

A naprzeciw polskie dziewczyny
Uzbrojone po zęby.
Wzrok szklany. Nieugięty.
Niepojęty – na Rozdrożu, przy Szucha.

Ewa Credo (11.11.2011-Warszawa)

 

Dzisiaj wiem, że tamte prowokacje to było preludium, próby, zapowiedź bezwzględnego rozprawienia się z narodem.
Że, znowu przyjdzie nam bić się o naszą wolność i modlić nieustannie „Ojczyznę wolna racz nam wrócić Panie”.

Ewa Credo






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.