Stefczyk.info: Co pan pomyślał, widząc okładkę tygodnika "wSieci" oraz zdjęcie, na którym widać Donalda Tuska i Władimira Putina uśmiechających się do siebie w Smoleńsku niedługo po katastrofie?
Andrzej Melak: To jest coś, czego nie chciałbym nigdy zobaczyć. Czy chcę, czy nie chcę ta fotografia nasuwa mi myśl, że oto dwóch, którym się udało, wyraża gest zadowolenia z tego, co zrobili. Takie mam odczucia, takie nasuwają mi się skojarzenia, gdy widzę to zdjęcie. To jest gest triumfu, cyniczny uśmieszek, ale i gest ulgi, że się udało. Takie mam odczucia. Być może są one błędne. Jednak nie wiem, czy można dziesiątki tysięcy ludzi wprowadzić w obłęd, który powoduje, że takie zdjęcie było odbierane podobnie. To jest raczej niemożliwe. Sądzę, że odczucia, jakie budzi to zdjęcie, są uzasadnione.
To zdjęcie koresponduje z innymi obrazami dot. działań władz po tragedii smoleńskiej?
Oczywiście. To jest jakby pieczęć na tym, co robiono. To jest stygmat: "o właśnie tak było". Co więcej, znamy przecież obrazy i filmy, gdy
Bronisław Komorowski i Donald Tusk z uśmiechami śmiali się na cały głos i dowcipkując na lotnisku na Okęciu oczekiwali na przylot ciał niektórych ofiar tragedii. Tam również się zdradzili, nie umieli ukryć emocji.
Publikacja tygodnika "wSieci" wywołała ogromne emocje i agresję władz i polityków PO
Dziwi się Pan, że to zostało tak odebrane? To zdjęcie ma taką właśnie moc. Niesie ze sobą takie przesłanie. Kogoś łapie się na przestępstwie, na czymś, co nie powinno mieć miejsca, to jest zły, broni się, jak potrafi. A oni potrafią, mają władzę w wielu miejscach.
Dlaczego w pana ocenie przez trzy lata takie zdjęcie nie były pokazywane Polakom?
Tego nie wiem. Ludzi trzeba przecież ogłupiać, a to wymaga czasu i możliwości działania. To wymaga czasu, więc trzeba było takie
zdjęcia ukryć. Ktoś robił to z premedytacją. Nie wiem dlaczego dopiero obecnie takie zdjęcia wychodzą na jaw.
Rozmawiał Nal
Za: Stefczyk.info