TOYAH: Dziwny przypadek profesora Kleibera, czyli o przekleństwie intelektualistów
data:20 października 2013     Redaktor: GKut

Do Michała Kleibera czuję niezmienny szacunek od 10 kwietnia 2010 roku, kiedy to wystąpił w TVP i opowiadał o Lechu Kaczyńskim, takim jakim go pamiętał i jakiego znał. Czuję ten szacunek i tego prawdopodobnie nie zmieni już nic. Nawet to, co on od pewnego czasu wyprawia wokół sprawy zbrodni smoleńskiej. Dlaczego? Oczywiście, częściowo przez tamte słowa, ale też przez to, że zdaję sobie świetnie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach, zwłaszcza gdy się jest kimś takim, jak szef Polskiej Akademii Nauk, zachowanie postawy wyprostowanej jest czymś szalenie trudnym.

Pod namiotem Solidarnych2010
 
 

A mimo to chciałbym napisać na jego temat kilka słów krytycznych, w jednej tylko sprawie. Mam na myśli ów kuriozalny pomysł, który oto zresztą zdechł właśnie śmiercią naturalną, aby zorganizować dyskusję między ekspertami z zespołu Antoniego Macierewicza i połączonymi komisjami rządów polskiego i rosyjskiego. Otóż ja nie mam pojęcia, co prof. Kleiber sądzi na temat smoleńskiej katastrofy, choć, przyznaję, że z przyczyn czysto osobistych wolałbym wierzyć, że on ma na tyle zdrowego rozsądku, by wiedzieć, że tam doszło do zbrodni. Załóżmy jednak, że się mylę, i że Kleiber skłonny jest wierzyć w to, że tupolew, prowadzony przez bandę durniów, walnął skrzydłem w drzewo, uderzył w ziemię i rozpadł się na tysiące wymieszanych fragmentów żelastwa i ludzkich ciał, a dziś, kiedy zachęca do konfrontacji między stroną, nazwijmy ją umownie „rosyjską”, a polską, chce dojść do tej właśnie „prawdy”, co, jak wierzy, doprowadzi do publicznej zgody.

Otóż wydaje mi się, że jeśli mamy przyjąć tę wersję, to musimy też uznać, że prof. Kleiber jest skończonym idiotą. Skończonym w tym sensie, że większym nawet od red. Wrońskiego, czy byłego reżysera Kutza. Chodzi mi bowiem o to, że kiedy zarówno Wroński, czy Kutz uważają, że do żadnej debaty nie powinno dojść, to oni z pewnością wiedzą, co mówią. Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że debata taka, zorganizowana oficjalnie, przy wykorzystaniu najbardziej nowoczesnych środków technicznych, gdzie nikt nie będzie się bawił jakimiś krzyżykami na Skype’ie, skończy się totalną klęską strony „rosyjskiej”. A to z tej prostej przyczyny, że jeśli skonfrontujemy prawdę z kłamstwem w warunkach nie skażonych jakąkolwiek manipulacją, prawda musi wygrać. A tu tymczasem, prof. Kleiber – wciąż zakładając, że mówimy o człowieku przekonanym o tym, że przyczyną smoleńskiego nieszczęścia była brzoza – szczerze wierzy, że ta konfrontacja przyniesie wynik taki, jakiego on się spodziewa? To w takiej sytuacji, czemu on nie poszedł do swoich kumpli z Komisji Millera i ich nie przekonał, żeby łapali okazję?

Ja jednak myślę, że prof. Kleiber wie, jak było naprawdę i dlatego dążył – tak bardzo ryzykując swoją karierę – do tej debaty. Bo liczył na to, że kiedy eksperci z komisji rządowej spotkają się z ekspertami od Macierewicza, ci drudzy im wszystko wytłumaczą i będzie git. No ale w takim razie, ja bym chciał wiedzieć, co takiego wie prof. Kleiber, jeśli w ogóle coś wie? Czy on wie, że 10 kwietnia 2010 roku doszło do zamachu? A skoro tak, to czy on wie też, że namawiając wszystkich tych, którzy stoją po stronie owych zamachowców, żeby zgodzili się na ten temat uczciwie podyskutować, on ich w rzeczywistości namawia do tego, by podpisali na siebie wyrok śmierci? Co prof. Kleiber musi mieć w głowie, żeby sobie wyobrażać, że w sytuacji, jaką dziś mamy, władza ową propozycję przyjmie?

Otóż ja myślę, że prof. Kleiber jest bardzo typowym przedstawicielem czegoś, co przywykło się nazywać „elitami intelektualnymi”. Chodzi o ludzi, którzy uważają, że realny świat to jest to, co oni mają w głowach, i tylko to. Że jeśli coś się dzieje nie tak, to wystarczy pogadać, i wszystko się natychmiast zmieni. A jeśli się zmieni, wszystko, co było wcześniej zostanie natychmiast i automatycznie unieważnione. On, jako porządny intelektualista, wie, że nawet najgorszy zbrodniarz został tym zbrodniarzem nie dlatego, że został opętany przez Zło, ale dlatego, że on sobie coś źle wymyślił, czegoś nie zauważył, i teraz wystarczy tylko mu na ów błąd zwrócić uwagę, żeby on zrozumiał i się opamiętał. A my mu wtedy wybaczymy każdy grzech, który uczynił, no bo wiadomo, że kto myśli, to nawet jeśli błądzi, to nie błądzi.

Ja wiem, że ta diagnoza dla prof. Kleibera musi być bardzo niesympatyczna. Pewnie bardziej jeszcze niż podejrzenie, że on jest zwyczajnie głupi. No ale tak to widzę, i nic na to nie mogę poradzić. Uważam, że prof. Kleiber wie, że był zamach, ale ta informacja jest dla niego, z intelektualnego punktu widzenia, równie istotna, jak ta, że ten, kto ów zamach sprokurował, nie chciał źle, ale tylko coś mu się pomyliło. I stąd to wszystko.

W tych dniach jednak doszła do nas wieść, że Michał Kleiber uznał, że ta walka o debatę jest jak psu na budę, i ogłosił, że się wycofuje. To dobrze. Przynajmniej nie będziemy musieli się żywić tą fikcją. Jak idzie jednak o samego Kleibera, obawiam się, że jemu już nic nie pomoże. Dla tych, których on chciał widzieć ludźmi takimi jak my, on już pozostanie na zawsze wrogiem. I oni mu tej prowokacji nie darują tak długo aż zobaczą, jak zdycha z głodu. I nie pomogą zapewnienia, że on chciał dobrze. Przed sobą będzie miał bowiem już zawsze ludzi, którzy nie wiedzą, co to znaczy „dobrze”.

Co znaczy „źle”, też zresztą nie.

toyah.pl

Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :
O siedmiokilogramowym liściu i inne historie
"O siedmiokilogramowym liściu i inne historie"
Twój pierwszy elementarz
"Twój pierwszy elementarz"
Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph
"Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph"





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.