To nie my opuściliśmy Polskę…
data:15 października 2013     Redaktor: MichalW

Wschód. Niejednemu Polakowi kojarzy się bardzo orientalnie. Lecz  Wschód, na który wyruszyli  uczestnicy wyprawy „Podziel się książką z Polakami na Kresach” jest bardzo bliski i swojski. Leży tuż za miedzą, kulturowo wciąż związany z Polską i Zachodem. Kierunek wyprawy to historyczne krainy - Łatgalia i Wileńszczyzna, które leżą obecnie na terytorium Łotwy i Litwy.

 

Przedstawiciele Stowarzyszenia Solidarni 2010, Otwockiego Klubu Gazety Polskiej oraz Katolickiego Zespołu Edukacyjnego w Warszawie postawili sobie za zadanie zawieźć książki dla dzieci, odwiedzić rodaków i poszukać śladów polskości. Sama idea zrodziła się spontanicznie i spotkała z dużym odzewem ze strony mieszkańców Warszawy. Książki zbierano w szkole w ramach projektu „Mały Patriota”, w biurze poselskim oraz innych miejscach stolicy. Książki, filmy oraz pomoce szkolne trafiły w ręce polskich dzieci dzięki życzliwości i dobrej woli wielu zaangażowanych osób.

 

Na Wileńszczyźnie

 

Początek podróży. Droga wiedzie do serca Litwy – Wilna. Jest to idealna okazja by zwiedzić dawną stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wielu uczestników  jest tutaj po raz pierwszy. „Szkatułka” pod gołym niebem jak zawsze zachwyca bogactwem i różnorodnością historycznych budowli. Miasto robi wrażenie w pełni europejskiego, pozbawionego postsowieckich pozostałości. Na ulicach słyszy się różne języki, w tym co raz - polski. Wilno jest przecież centrum polskości na Litwie. Według statystyk, w stolicy mieszka około 100 tysięcy naszych rodaków, co stanowi  prawie 20 procent całej populacji miasta. Po wojnie większość Polaków wyjechała. Powojenni mieszkańcy miasta to głównie Polacy z regionu, którzy przybywali tu za pracą lub na uczelnie. Wilno jest prężnym ośrodkiem kultury. Działa tu teatr, jest polska uczelnia – filia Uniwersytetu w Białymstoku, szkoły średnie.

 

Dyneburg i sztafeta pokoleń

 

Kolejny etap to Łotwa. Droga prowadzi do stolicy historycznej Łatgalii – Dyneburga. Miasto jest malowniczo położone nad Dźwiną. Obecność Polaków w tym zakątku ma długą historię. Swój początek bierze już w czasach Stefana Batorego. Społeczność polska mimo ponad dwustu lat oderwania od Macierzy, nie zatraciła ani języka ani kultury. Dba o to Centrum Kultury Polskiej usytuowane tuż przy ulicy Warszawskiej. Organizuje konkursy, koncerty, festiwale, których osią jest język polski. Animatorem polskości jest Żanna Stankiewicz. - Polacy nie chcą tracić kontaktu z ojczystym językiem. Sztafeta pokoleń trwa, młodzież przejmuje polskość od pokolenia dziadków – wyznaje dyrektorka. Centrum ściśle współpracuje z oddziałami Związku Polaków na Łotwie (w Rydze, Krasławiu, Rzeżycy i Jakobsztacie) oraz z polskimi szkołami, w tym z położonym w Dyneburgu Gimnazjum Polskim im. Józefa Piłsudskiego. To właśnie tutaj trafiła część darów przywiezionych z Polski. Podczas pobytu uczestnikom wyprawy pokazano ważne miejsce będące elementem wspólnej polsko-łotewskiej historii,  pomnik – cmentarz na Słobódce, gdzie spoczywa 237 żołnierzy polskich, którzy oddali swoje życie za niepodległą Łotwę podczas walk z bolszewikami. Co ważne, Łotysze doceniają to i odnoszą się do wspólnej historii z wielkim szacunkiem. Na ulicach Dyneburga słychać przede wszystkim język rosyjski. Rosjan w mieście jest ponad 50 procent, zaś Polaków niecałe piętnaście. Język polski jest tzw. językiem zagrody - mówi się nim  w domach, w wioskach. Wielu młodych ludzi chętnie się go uczy, bo jest równoznaczny z przepustką na studia w naszym kraju.

 

Następnym przystankiem jest Krasław, leżący na pograniczu litewsko-białorusko-łotewskim. Trudno tu dostrzec Unię Europejską i przejawy zachodnioeuropejskiego bogactwa. Są to strony raczej biedne, rolnicze, bez rozwiniętego przemysłu. Wszystko rekompensuje  jednak bogactwo przyrody.

 

Polska Szkoła Podstawowa im. hr. Platerów wita uczestników wyprawy bardzo serdecznie. Podczas uroczystego apelu obecna jest przedstawicielka miejscowych władz. Padają pełne życzliwości słowa z obu stron. Łotewscy Polacy na każdym kroku podkreślają, że najważniejszy jest dla nich kontakt z rodakami, nasza pamięć i życzliwość. Młodzież polska chętnie rozmawia w ojczystym języku, z charakterystycznym śpiewnym akcentem. W gminie Krasław mieszka ponad 8 procent Polaków. Zazwyczaj są to rodziny mieszane. Polskość jest tutaj raczej wyborem lub kwestią szeroko rozumianej świadomości, a nie etniczności.

 

I znowu Wileńszczyzna

 

Podczas drogi powrotnej uczestnicy wyjazdu odwiedzają Dziewieniszki i Ejszyszki. Obydwie miejscowości leżą na Wileńszczyźnie, tuż przy granicy z Białorusią. Administracyjnie to rejon solecznicki. Mieszka tu najwięcej Polaków. Widać to gołym okiem. Pojawiają się gdzieniegdzie tabliczki z polskimi nazwami ulic, nasza mowa jest słyszalna w sklepach, w kioskach, w kościele. Po drodze jest krótki przystanek we wsi Pawłowo, której historia to ewenement na skalę europejską. Istniała tu bowiem słynna Rzeczpospolita Pawłowska. Jej twórca, ksiądz  Paweł Brzostowski już w XVIII wieku zastąpił pańszczyznę oczynszowaniem i nadał chłopom wolność osobistą. Rzeczpospolita miała własną konstytucję, herb, pieniądze, sejm, skarb, kasę samopomocy i szkołę. Przetrwała 25 lat.

 

Kolejna atrakcja na trasie to wieś Turgiele. Słynna reduta III Brygady Wileńskiej, dumnie nazywana przez swoich mieszkańców „Republiką Turgielską”. Na przełomie 1943 i 1944 roku udało się tutaj żołnierzom AK zapanować nad nieznacznym terytorium i pozwoliło Polakom poczuć się wolnymi. Trwało to do wejścia Armii Czerwonej w lipcu 1944 roku. Gdy patrzy się na drewnianą zabudowę wsi, ma się wrażenie, że czas stanął w miejscu.

 

Z kolei Dziewieniszki to niewielkie miasteczko leżące na skrawku ziemi, który wcina się w białoruskie państwo. Do celu prowadzi tylko jedna droga, tuż nad samą granicą. Z dala widać lasy i pola po białoruskiej stronie. I tylko ta nienaturalna granica, przecinająca Wileńszczyznę robi smutne wrażenie. Strony te są piękne, lecz biedne. Szkoła Średnia im. Adama Mickiewicza jest ostoją polskości w tej niewielkiej gminie. Anna Burzinska, nauczycielka, bardzo ciepło mówi o swojej edukacji w Wilnie i podróżach do Polski: - W Wilnie można skończyć polonistykę, ale potem jest ciężko ze znalezieniem pracy. Szkół jest coraz mniej. Ja dojeżdżam aż z Solecznik. W Polsce byłam kilka razy, marzą też o tym dzieci. Brakuje im kontaktów, zwłaszcza z rówieśnikami z Polski.

 

Szkoła jest ostoją polskości w tej niewielkiej gminie. Nasi rodacy stanowią tutaj ponad 70 procent mieszkańców. W szkole brakuje wielu rzeczy, przede wszystkim wyposażenia. Meble są już wysłużone, w oczy rzuca się brak  innowacyjności. W deficycie są nawet flagi polskie. Wobec tej trudnej sytuacji, dyrekcja cieszy się z pomocy będącej efektem akcji „Podziel się książką z Polakami na Kresach”. Księgozbiór szkolny został wzbogacony o potrzebne pozycje, również podręczniki do nauki religii, których brakuje.

Ostatnim miejscem odwiedzin są Ejszyszki. Najbardziej polska gmina rejonu solecznickiego. Dawniej miasteczko wielonarodowościowe, gdzie żyli obok siebie Polacy, Litwini, Rosjanie, Białorusini, Cyganie i Żydzi. W świadomości Ejszyszki przetrwały się jako typowe miasteczko kresowe, z wciąż aktualnym powiedzeniem: sennie jak w Ejszyszkach. Znajduje się tutaj polskie gimnazjum, które swe początki bierze jeszcze w czasach Józefa Piłsudskiego. Po rozdaniu ostatnich paczek dobiega końca podróż uczestników wyprawy. Jeszcze tylko ostatnie zakupy – chleb litewski z kminkiem, kwas chlebowy i w drogę.

 

Na rozmowy Koroniarzy z Litwinami (Polakami z Litwy) zawsze brakuje czasu. Na koniec pozostają tylko serdeczne pozdrowienia, zaproszenia i tradycyjne pożegnanie: Z Bogiem!. Rodacy naciskają: - Pamiętajcie o nas!

 

Filmowa pamiątka

 

Trzeba mieć nadzieję, że ta spontaniczna akcja, która przyniosła tyle dobrego, dalej będzie się rozrastać. Jej owocem, który zaczyna żyć swoim własnym życiem, propagując ideę odnowienia kontaktów z rodakami na tzw. Kresach Wschodnich, jest film dokumentalny „Polacy” w reżyserii Piotra Bugajewskiego i Krzysztofa Siuciaka. Jest to nostalgiczna opowieść o Polakach  mieszkających na rubieżach dawnej Rzeczpospolitej, którzy nie opuścili swoich małych Ojczyzn. To również relacja z pobytu uczestników wyprawy. Na bieżąco dokumentowane są ich wrażenia, obfitujące w zachwyt nad minionym światem. Ciekawe są też przyczyny ich fascynacji Wschodem, gdyż większość nie ma kresowych korzeni. Sekret tkwi w literaturze i napotkanych po drodze ludziach, którzy zarażali ich pasją. Film został wyróżniony na II Ogólnopolskim Festiwalu Filmu Niezależnego „Okno”. Wyświetlany był na kilku kameralnych pokazach, m. in. w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, Klubie Radia Wnet. Film można zobaczyć w Objazdowym Kinie Niezależnym. Prezentacja szerszej publiczności jeszcze przed nim. Reportaż „Polacy” jest niezwykłą pamiątką, przypominająca słowa zasłyszane podczas wyprawy: „To nie my opuściliśmy Polskę, tylko Polska zostawiła nas…”

Katarzyna Kaczyńska

Artykuł opublikowany dzięki uprzejmości pch24.pl 

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.