1. Remigiusz Muś – technik pokładowy samolotu JAK-40, którym 10.04.2010 na lotnisko w Smoleńsku przylecieli polscy dziennikarze – oczekując na lotnisku, nasłuchiwał korespondencji prowadzonej między wieżą a załogą Tupolewa. Zeznał, że wieża nakazała, tak jak wszystkim innym samolotom tego dnia, zejście do wysokości 50 m (minimalna wysokość, na jaką może zejść na lotnisku w Smoleńsku samolot, który jedynie podchodzi do lądowania, bez widoczności pasa i bez podejmowania ostatecznej decyzji o lądowaniu, wynosi 100 m). Te zeznania, potwierdzone także przez pilotów samolotu JAK-40, przeczą oficjalnym stenogramom. Muś opisywał także lądowanie JAKa, dźwięki Tupolewa (małe obroty, później zwiększenie, wybuchy i zamierający silnik) oraz miejsce zdarzenia tuż po katastrofie (ciała przenoszono, zamiast dokumentować, gdzie zostały znalezione) [1, 2].
Ponadto część korespondencji wieży z samolotami lądującymi tego dnia w Smoleńsku (JAK-40, rosyjski Ił-76 oraz Tu-154M) została nagrana przez Musia na zwykłej taśmie magnetofonowej. Taśmę zabezpieczyła prokuratura, jednak do dziś jej nie odczytano. Takie zaniechanie jest tym dziwniejsze, że nie wymaga to specjalistycznego sprzętu – oczywiście, każdy tego typu materiał dowodowy poddaje się obróbce w celu usunięcia szumów itp., ale podstawowe kwestie powinny być zrozumiałe "gołym uchem" po odsłuchaniu taśmy na zwykłym odtwarzaczu. 28.10.2012 Remigiusz Muś zginął (zgodnie z oficjalną wersją popełnił samobójstwo) i już nie będzie mógł zweryfikować prawdziwości odczytanej korespondencji. Ponadto odczytanie taśmy pomogłoby zweryfikować wiarygodność Musia jako świadka [1, 2].
2. Nie dopuszczono do sekcji zwłok po ekshumacjach ciał niektórych ofiar prof. Michaela Badena. Wnioskowali o to bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej – rodziny Przemysława Gosiewskiego, Janusza Kurtyki i Anny Walentynowicz [3, 4]. Prof. Baden jest uznanym w świecie patomorfologiem, o czym świadczy chociażby fakt jego uczestnictwa w sekcjach zwłok J. F. Kennedy’ego i Cara Mikołaja II [5]. Baden po raz pierwszy spotkał się z odmową udziału w sekcji zwłok w sytuacji, gdy chciały tego rodziny: „Nawet rządy Zimbabwe i Izraela, kiedy Palestyńczycy ginęli na Zachodnim Brzegu czy w Strefie Gazy, nie odmówiły mi udziału w ekshumacjach ofiar katastrof, jakie przeprowadzałem na prośbę rodzin” [3]. W przypadku Anny Walentynowicz odmowa jest tym bardziej oburzająca, że w jej ciele znaleziono cztery metalowe elementy o wymiarach od 0,2 do 1,2 cm – prawdopodobnie nity z poszycia samolotu [4]. Zdaniem obecnego przy sekcji pełnomocnika rodziny, Stefana Hambury, prokuratura była zaskoczona jego żądaniem, aby nit dołączyć do materiału dowodowego [6]. W tej sytuacji obecność patomorfologa wskazanego przez rodzinę pozwoliłaby uwiarygodnić sekcję oraz rozwiać wszelkie wątpliwości.
Opracował AK
Tekst jest częścią „Kompendium smoleńskiego”.
Źródła:
[1] http://niezalezna.pl/34311-zeznania-chorazego-musia-podwazaja-raport-mak
[4] http://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Walentynowicz
[5] http://en.wikipedia.org/wiki/Michael_Baden