Na dziesięć dni przed warszawskim referendum na konferencji prasowej prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz oznajmiła, że zamierza wprowadzić Kartę Warszawiaka, która pozwoli na uniknięcie podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej. Warunkiem uzyskania Karty Warszawiaka jest zasilenie kasy warszawskiego Urzędu Skarbowego kwotą swojego podatku dochodowego.
"Miejmy nadzieję, że wszyscy, którzy składają daniny na rzecz Warszawy, będą mogli korzystać ze swoich pieniędzy w bardziej racjonalnych sposób"
- przekonywała prezydent stolicy. Szczegóły pomysłu ratusz ma przedstawić w najbliższych dniach. Gronkiewicz-Waltz oburzała się równocześnie na sugestie, że pomysł ten jest wynikiem referendum.
W tym samy czasie, na konferencji Prawa i Sprawiedliwości, poświęconej ulgom dla rodzin wielodzietnych, premier Jarosław Kaczyński przekonywał, że to właśnie do tych rodzin powinno być skierowane największe wsparcie samorządu lokalnego.
"Chcemy, by rodzinom wielodzietnym było po prostu łatwiej. Nie ma dzisiaj większego prezentu dla Polski niż dzieci. Ich jest dużo za mało. Grozi nam duża depopulacja i musimy robić, by temu procesowi zapobiec"
- tłumaczył prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Na argumenty, że pomysły PiS będą obciążać stołeczny budżet, Kaczyński odpowiadał, że oszczędności można poszukać w innych miejscach:
"Martwi nas to, że w projekcie, który jest dziś proponowany, rodziny wielodzietne są traktowane po macoszemu. Nadal będą musiały płacić za bilety komunikacji miejskiej. Ratusz chce zaoszczędzić 1,5 mln złotych. To zły pomysł, lepiej zracjonalizować wydatki na promocje. Ostatnio pani prezydent wydała 0,5 mln złotych na promocję na Facebooku. W wielu miastach w Polsce takie przejazdy są już zagwarantowane, a Warszawa, która jako stolica powinna dawać przykład, jest wciąż w tyle"
Na ratunek Hannie Gronkiewicz-Waltz spieszą wszyscy związani z obozem władzy. Do udziału w zaplanowanym na 13 października referendum zniechęcali premier Tusk, prezydent Komorowski, a nawet prymas Polski. Wczoraj w obronie prezydent Warszawy stanęła spora część establishmentu III Rzeczypospolitej. Wiele nazwisk znanych z kinowych ekranów, teatralnych sal i telewizyjnych programów podpisało się pod listem w obronie Gronkiewicz-Waltz.
"13 października zostaniemy w domu. Z różnych względów nie wpiszemy się w inicjatywę, która w naszej opinii nie ma sensu."
- tłumaczą enigmatycznie sygnatariusze, między innymi Lech Wałęsa (nomen omen nie mieszkający w Warszawie...), reżyser Andrzej Wajda, aktorzy Daniel Olbrychski, Marek Kondrat, Dorota Stalińska, Małgorzata Potocka, Emilian Kamiński, Wojciech Malajkat czy Andrzej Seweryn.
Wczoraj też, na telebimach reklamowych w warszawskich tramwajach zobaczyć można było kampanię reklamową teatru Emiliana Kamińskiego, sztuk i aktorów w nich występujących. Jest nam niezmiernie przykro, z powodu uwikłania się Pana Emiliana w rozgrywki biznesowo polityczne z władzą lokalną, tym bardziej, że ten świetny i ceniony aktor często dawał dowody swojej przyzwoitości np. recytując "Bluzg" czyli życzenia dla Generałą.
Za: wpolityce.pl