Jest kilka takich książek, które zadecydowały - i nadal decydują - o przeznaczeniu, czyli o sensie istnienia literatury polskiej. Gdyby nie te książki, literatura polska wyglądałaby zupełnie inaczej, a może nawet w ogóle by jej nie było - bo nie rozumiejąc, po co istnieje, nie byłaby Polakom do niczego potrzebna. Według mnie, takich książek jest siedem. To „Pieśni” Kochanowskiego, „Pan Tadeusz” Mickiewicza, „Beniowski” Słowackiego, „Nie-Boska Komedia” Krasińskiego, „Wesele” Wyspiańskiego, „Łąka” Leśmiana. Sześć książek dla dorosłych i siódma trochę dla dorosłych i trochę dla dzieci - „O krasnoludkach i sierotce Marysi” Konopnickiej. Kiedyś wytłumaczę, dlaczego pojawiło się tu właśnie te siedem tytułów, a nie jakieś inne. Co do „Pana Tadeusza” to sprawa jest jasna, bo to jest najważniejsza polska książka - taka, w której został odczytany, a zarazem ustanowiony na wieki sens polskiego istnienia. Wyrzucenie „Pana Tadeusza” ze szkół jest więc aktem zdrady narodowej. Zdrada ojczyzny jest czynem karalnym, a zatem ci, którzy podjęli tę decyzję, powinni zostać odszukani, ujęci, postawieni przed sądem i osądzeni. Kara powinna być surowa i przykładna - żeby już nigdy nikomu podobny pomysł nie przyszedł do głowy. Teraz mamy w naszych dziejach taką epokę, jakiej jeszcze nigdy nie mieliśmy - pojawili się w Polsce ludzie, którzy chcą, żeby Polski nie było i żeby Polacy dobrowolnie wyrzekli się swojej narodowości - żeby nie wiedzieli, kim są i po co istnieją. Nie wystarczy więc czytać „Pana Tadeusza” i za naszymi wielkimi historykami literatury szukać odpowiedzi na pytanie - za co go kochamy. Jeśli chcemy pozostać Polakami, musimy czynnie bronić się przed wynarodowieniem.
Przeczytaj całość w Gazecie Polskiej!