Marsz Niepodległości od środka - relacje uczestników
data:12 listopada 2011     Redaktor:

przedstawiamy filmiki, zdjęcia i komentarze uczestników Marszu Niepodległości


Wszystkich tam obecnych zapraszamy do nadsyłania swoich relacji

rys. J.Wasiukiewicz
Ilu nas było?
/z sieci - świetna relacja z jednego tylko miejsca/
Materiał filmowy Nr 1

Relacja filmowa - Solidarni2010 na Marszu Niepodległości
/nadesłał grzegorzq/
Materiał filmowy Nr 2


inne filmiki:
Zbiórka
Po budzącym refleksje, krzepiącym, nagrodzonym oklaskami kazaniu uczestnicy spokojnie, w asyście policji, kierują się w stronę zbiórki Marszu Niepodległości.
Tu koniecznie trzeba wspomnieć, że organizacji przejścia uczestników Mszy Św. z ulicy Wspólnej na Plac Konstytucji podjęło się Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy. Wywiązali się z tego wzorowo!

Materiał filmowy Nr 3

Przeszliśmy!!
Marsz Niepodległości nie bez trudu dotarł do celu. Pl. Na Rozdrożu - w miejscu do którego dotarliśmy, mimo prób zakłócania uroczystości, atmosfera była naprawdę godna. Dzięki m.in. takim inicjatywom:
Materiał filmowy Nr 4

Gazeta Polska
przemarsz od pomnika Dmowskiego do pomnika Piłsudskiego
Materiał filmowy Nr 5

Materiał filmowy Nr 6

Materiał filmowy Nr 7
jeszcze o GP - poniżej

od red: wpis będzie uzupełniany w miarę napływania materiałów od uczestników

nasza obszerna relacja z Marszu tutaj

Wspomniana powyżej relacja doczekała się świetnych komentarzy, przedstawiamy tutaj głos tylko jednego uczestnika Marszu:

#4 | rob2004 dnia 11.11.2011
"Niestety nie zdążyłem pojawić się na zbiórce Solidarnych na ulicy Emilii Plater. Dlatego poszedłem bezpośrednio na Plac Konstytucji. Wszedłem na niego już od ulicy Pięknej. Plac był już pełen uczestników Marszu. Była też i policja, która blokowała wejście na ulicę Marszałkowską.

Wkrótce zobaczyłem też Korwina-Mikke oraz Grzegorza Brauna. W tym momencie zupełnie nie mogłem rozumieć dlaczego policyjny megafon zaczął wzywać dziennikarzy i osoby z immunitetem do zejścia z Placu. Jednak ludzie bardziej doświadczeni i nieraz pewnie zapoznani na własnej skórze z taktyką policji używanej podczas rozbijania manifestacji zrozumieli, że ta będzie szykować się do ataku. Dotąd spokojny tłum zafalował. Powtarzany kilkukrotnie apel policji pachniał z daleka prowokacją, która zadziałała niczym płachta na byka na rozgrzane młode głowy niektórych uczestników tłumu. Ponieważ byłem w pierwszym szeregu wiem, że do czasu prowokacyjnego wezwania policji nikt jej nie atakował. Atak petardami nastąpił dopiero po. Podszedł do mnie wówczas redaktor z radia "eska" zapytując się co myślę o zachowaniach policji. Powiedziałem co o tym myślę, że wygląda mi to na prowokację, z czym on również się zgodził.

Później przeszedłem na Plac Konstytucji od strony ulicy Koszykowej (jej zachodniej części). Tam było o wiele spokojniej. Mimo to tam również stała policja w pełnym rynsztunku.
W pewnym momencie w centrum Placu policja ruszyła do ataku. Stojąc przy ulicy Koszykowej zupełnie tego nie rozumiałem - skąd ten nagły atak? Również i z mojej strony policja ruszyła do ataku. Tu jednak spotkał ją chyba pewien zawód, gdyż ludzie stojący obok mnie nie dali się sprowokować i nie stawiali oporu. Wezwałem wówczas policjantów aby się uspokoili, gdyż ich atak jest zupełnie niezrozumiały. Kogo i za co chcą tu bić? Za stanie i trzymanie biało-czerwonej flagi? O dziwo zobaczyłem w ich oczach zawahanie, może i nawet wstyd (mieli przezroczyste osłony), złamał się ich dotąd szczelny szpaler i przeszli obok nas w kierunku Waryńskiego.

Tymczasem z daleka widziałem, że coś dziwnego dzieje się od wschodniej części ulicy Koszykowej oraz południowej części ulicy Marszałkowskiej. Początkowo nie potrafiłem tego zrozumieć. Zobaczyłem tylko niezwykle szybką akcję policji, która dość brutalnie z użyciem armatek wodnych ruszyła w tłum. Co się tam stało? Sam osobiście nie widziałem. Później z relacji dwóch pań z "Rodziny Radia Maryja", które były naocznymi świadkami dowiedziałem się, że tuż po wezwaniach policji (wcześniej przeze mnie przytoczonych) zaatakowała uczestników Marszu grupa anarchistów. Skąd się tam wzięła ?? I czy na pewno byli to anarchiści? A może przebierańcy? W każdym razie kiedy od tyłu Plac został zaatakowany przez tą dziwną grupę, od przodu w tym samym czasie zaatakowała policja. Nie dziwna zbieżność?

Po wypchnięciu większości zgromadzonych na ulicę Waryńskiego, część ludzi pozostała na Placu. Pozostał również i Korwin-Mikke ze swoją grupą. Stanął na pomniku. Początkowo próbowała go zdjąć stamtąd grupa policjantów. Ale jego determinacja oraz skuteczna obrona jego "straży przybocznej" (wszyscy mieli szaliki Nowej Prawicy) ostudziła zapał policjantów.

Wkrótce zaniechali oni całkowicie ataków na tą grupę i część policjantów (po cywilnemu) w kamizelkach odblaskowych pobiegła na północ. Natomiast "falangiści" wzmocnili szeregi blokujących wlotu na Plac Konstytucji od strony ulicy Waryńskiego.

Po kilku minutach Korwin-Mikke z grupą "pretorian" zszedł z pomnika i po krótkich przepychankach udało mu się przebić na ulicę Waryńskiego. Ja niestety nie miałem tyle szczęścia.
cdn... "

od red: wypowiedź ilustrujemy nadesłanym przez innego uczestnika filmikiem:
Materiał filmowy Nr 8

#11 | rob2004 dnia 12.11.2011
"Pozostałem na Placu Konstytucji. Wówczas to przeprowadziłem rozmowę z paniami z "Rodziny Radia Maryja". Były one podobnie zresztą jak ja zupełnie zdezorientowane tym co się stało. Zresztą takich ludzi było obok mnie mnóstwo. Próba przebicia się przez policyjną falangę na ulicę Waryńskiego do głównego nurtu Marszu Niepodległości nie miała najmniejszych szans na powodzenie.

Nagle zobaczyłem obok siebie Marcina Mellera. Stał z posępną miną przyglądając się całej sytuacji. Po co przyszedł? Jakie były jego intencje, aby się tu znaleźć? Nie wiem. Nie pytałem. W pewnym momencie zauważyłem sporą grupę harcerzy. Zbliżyli się oni do falangistów i ich zastępowy poprosił o przepuszczenie. Spotkał się z odmową. Wówczas niewiele myśląc zebrał swoją grupę i ruszył w ulicę Śniadeckich. Ruszyłem razem z nimi a obok mnie kilkanaście innych osób. Szybkim krokiem przeszliśmy ulicę Śniadeckich, Plac Politechniki (tam jakiś dziwny człowiek próbował zabrać mi flagę), a następnie ulicą Polną dotarliśmy do ulicy Waryńskiego.

Przy ulicy Stefana Batorego udało mi się dogonić Marsz Niepodległości. Już na początku Belwederskiej stanąłem tuż za czołem Marszu, w którym postępował Janusz Korwin-Mikke, Grzegorz Braun, Romuald Szeremietiew, Artur Zawisza i inni znani ludzie świata polityki, ale i nauki. Przemknął mi również Pan profesor Jan Żaryn, który znalazł się jednak w środku pochodu.

Kiedy mijaliśmy Belweder i Kancelarię Rady Ministrów w śród uczestników pochodu dały się słyszeć głosy skierowane przeciw ludziom kierującym dziś naszym państwem.
W końcu Marsz Niepodległości dotarł pod pomnik Dmowskiego. Odwróciłem się do tyłu. Cała Aleje Ujazdowskie dokąd sięgał wzrok "zapchana" były tłumem ludzi wraz z powiewającymi nad ich głowami biało-czerwonymi flagami.

Spojrzałem do przodu. Lekki niepokój wzbudziły we mnie wozy transmisyjne mediów - szczególnie wysuwał się tu na pierwszy plan TVN. Dlaczego do cholery one tak blisko stoją? Fala za falą nadciągały kolejne rzesze uczestników Marszu. Służby porządkowe organizatorów co chwile wzywały do przesuwania się czoła pochodu, aby zrobić miejsce na Placu na Rozdrożu pozostałym uczestnikom Marszu. Zrobiło się ciasno. Demonstranci zaczęli "wylewać" się na ulicę Szucha. Organizatorzy wzywali do dalszego przesuwania się członków Marszu.

Przybywały kolejne tysiące uczestników, a końca nie było widać. Wkrótce wozy transmisyjne mediów zostały "wchłonięte" przez uczestników Marszu. Ja stanąłem ostatecznie przy barierce na ulicy Szucha. Ludzie zaczęli śpiewać hymn. Z każdą minutą przybywały kolejne fale uczestników Marszu. Odwróciłem głowę w lewą stronę. Zobaczyłem to czego obawiałem się na samym początku. Wóz satelitarny TVN-u zaczął się huśtać. Pomyślałem wtedy: "Czy ktoś naprawdę mógł być, aż tak głupi aby tuż przy pomniku postawić wóz znienawidzonych mediów?"

Odwróciłem głowę w prawą stronę i ujrzałem wyrosłą jak spod ziemi policyjną falangę na ulicy Szucha na wysokości ulicy Litewskiej. "Co jest do cholery?" - pomyślałem.
Odwróciłem głowę ponownie w lewą stronę. I tu zobaczyłem już płonący samochód. Nie zdążyłem ponownie odwrócić głowy w drugą stronę, gdy zobaczyłem, że tłum zafalował i stojący koło mnie ludzie zaczęli uciekać. Stojąca przy mnie młoda matka chwyciła córeczkę za rękę i również zaczęła biec jak najdalej od nacierającej policji. Zdążyłem tylko jeszcze zawołać": "Prowokacja!", kiedy policjanci znaleźli się już kilka metrów ode mnie. Wokół ludzie krzyczeli jak jeden mąż to samo: "Prowokacja! Prowokacja! Prowokacja!"

Przede mną stał jeszcze jeden człowiek z flagą w średnim wieku przyklejony tak jak ja do barierki. Na wezwanie policji aby się rozejść krzyknął z desperacją w głosie: "Gdzie mam się do cholery rozejść?!" Policjanci odpuścili i tym razem widząc chyba, że ich atak może doprowadzić do tragedii bo za nami już tylko barierka i pięciometrowa przepaść. Pobiegli więc dalej w stronę płonącego samochodu. Za chwilę pojawiła się straż pożarna oraz policyjne armatki wodne.

W tym momencie ujrzałem Nasze banery Solidarnych z Białegostoku i Warmii i Mazur. Podszedłem do tych drugich, przywitałem się (gorąco ich pozdrawiam). Jednak kiedy tylko udało mi się z nimi przywitać znów usłyszałem z megafonów policyjnych te same złowieszcze formułki jakie wcześniej używała policja na Placu Konstytucji wzywające dziennikarzy i osoby z immunitetem do odejścia.

"Co oni planują do cholery?!" - pomyślałem- " Przecież jak teraz na tym małym placu nas zaatakują to będzie masakra!" Cofać się nie ma gdzie. Tam ciągle przybywały w tym kierunku kolejne fale uczestników Marszu. Z przodu kordon policji gotowej do akcji. Z boku barierka i pięciometrowa przepaść. Pozostaje więc tylko stać i przyjąć na siebie uderzenie policyjnej falangi. Ale organizatorzy Marszu przewidzieli prawdopodobnie czym to się może skończyć i poprosili kierujących akcją policyjną o natychmiastowy kontakt.

Staliśmy jeszcze kilka minut czekając w napięciu na efekt rozmów, aż z megafonów organistrów padło stwierdzenie proszące wszystkim o spokojne rozejście się i ostatecznie zakończenie Marszu Niepodległości.

Podsumowanie:
Akcja policji na Placu Konstytucji jak i na Placu na Rozdrożu wydaje się być niezwykle szybka i dobrze zorganizowana. Dziwnie, aż za dobrze. Policja nie reagowała "po" jakimś zdarzeniu, ale równolegle z nim. Tak jakby akcja i reakcja były wcześniej dobrze skoordynowane i zaplanowane.

Jeśli nawet samochodu TVN nie podpaliła żadna tajemnicza ręka tylko któraś z gorących głów zgromadzonej tam młodzieży to czy służby policyjne znające doskonale psychologię tłumu nie przyczyniły się świadomie do wystawienie jako przynęty samochodów transmisyjnych znienawidzonych mediów?

Wszystko to wydaje się bardzo dziwne - na tyle, że należy zadać sobie pytanie: Do czego im tego typu zamieszki były potrzebne? Co planują? Myślę, że odpowiedź uzyskamy już niedługo"

wiecej: obszerna relacja z Marszu

Jeszcze o Gazecie Polskiej

Pod wodzą pani Anity Czerwińskiej wyszli naprzeciw policji - niektórzy zdezorientowani szepnęli - prowokacja?

przedstawiamy film z niezalezna.pl
komentarze na YT:
"Stanęliśmy naprzeciw polewaczkom, które wcześniej wjechały na tyły pokojowego Marszu Niepodległości. I musiały się wycofać.
Orkiestra z Mogilnicy w rzeczywistości brzmiała? świetnie! Grali czysto i z werwą. Marszałek w uznaniu skłonił głowę. I do końca tej uroczystości pozostał zamyślony, jak my wszyscy."

"Pojazdy policyjne odwrócone w kierunku konfrontacji, gotowe do szturmu na rozkaz. Gdyby marsz ochraniały byłyby odwrócone, żeby w każdej chwili? móc bronić maszerujące rodziny Polskie przed bandami lewackimi z za Odry, przed prowokatorami GW i TVN.
Bardzo dobry materiał bo mogłem zobaczyć na własne oczy tych tzw. faszystów Polaków"
Materiał filmowy Nr 9

Bylismy i my na wiecu:
Materiał filmowy Nr 10

cytaty z bloga prof. Dakowskiego

Kościół w ciągu całej Mszy oddycha, emanuje katolicką pobożnością, patriotyzmem i troską o losy Ojczyzny. Nie staram się tych niezgrabności stylistycznych uściślić - wolę szybko opisać całość.

Po Mszy św. mieliśmy pójść Koszykową do pl. Konstytucji. Jest nas 3- 5 tysięcy osób. Ale policja zablokowała Koszykową - puściła nas, po sporej przerwie, do pl. Politechniki i dalej do Metra Politechnika. Nisko krąży i warczy helikopter - ale nie strzelają, ktoś stwierdza żartem.
(...)
Policja kazała nam bowiem zrobić "Tour de Varsovie", przez Rondo Jazdy Polskiej (Riviera), Puławską, w dół do Belwederskiej. Chodziło chyba o to, by nas pędzić opłotkami, by mniej ludzi ten Marsz oglądało. Mogli nas przecież puścić przez al. Szucha, bliziutko. Ale może przewrotnie chcieli, byśmy przeszli pod ruskimi? A szło już dziesięć do kilkunastu tysięcy ludzi. Dużo miłych, młodych, wielu narodowców, też sporo kiboli, jak siebie prześmiewczo nazywali. Ochoczo włączyliśmy się do skandowania "Donek, matole, twój rząd obalą kibole". Gdy równo krzyczy to parę tysięcy gardeł, wrażenie niezapomniane.
(...)
Pod pomnik Dmowskiego chłopcy - narodowcy idą z ogromną flagą, niesiona płasko przez kilkanaście osób. Wszyscy - zupełnie spokojnie, ze czcią i godnie. Nagle z daleka, spod parku Ujazdowskiego, jakieś krzyki i za chwilę płomienie. Nasze zdziwienie. Na sygnale wjeżdżają z al. Szucha wielkie wozy milicyjne, o ile pamiętam, takie jak dyskoteki sprzed lat trzydziestu. Nowsze modele. Służące do pobudzania, a zaraz potem tłumienia rozruchów. Brutalni, w jakichś groźnych, kosmicznych, chyba plastikowych pancerzach, bojówkarze rzucają się na uczestników Marszu, szczególnie młodszych. Ludzie uciekają.

Chowam się ze starszą panią za dużym śmietnikiem, by nas tłum nie stratował. Ci, którzy widzieli podpalenie samochodu, mówią (młodzi): ewidentna podpucha, a starszy pan poprawia: klasyczna prowokacja. Policji coraz więcej. Część - bardzo agresywna, powiedziałbym rozszalała. Biją np. dziewczyny stojące przy płocie parku, z ewidentnym wyliczeniem, by chłopcy je bronili. A chłopcy - stchórzyli. Więc i dziewuch więcej nie biją, bo po co?

źródło: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=4752&Itemid=100

Powroty do domu
W innych okolicznościach zapewne do próby kontaktu by nie doszło.
Dzisiaj "emblematy" zjednoczyły Polaków. Ot tak ... po Marszu Niepodległości
Materiał filmowy Nr 11

na koniec coś od lewaków:
autor: Bury

Stosunek sił był druzgoczący. Narodowców było kilka razy więcej. Gdyby nie policja po prostu tę blokadę by stratowali. Podziękujcie policji :-).

wiecej: "U lewaków nastroje minorowe"


Materiał filmowy 1 :

Materiał filmowy 2 :

Materiał filmowy 3 :

Materiał filmowy 4 :

Materiał filmowy 5 :

Materiał filmowy 6 :

Materiał filmowy 7 :

Materiał filmowy 8 :

Materiał filmowy 9 :

Materiał filmowy 10 :

Materiał filmowy 11 :






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.