Przypominamy piękny wiersz Przyjaciela Solidarnych2010 Pana Lecha Galickiego, nadesłany do nas na 11.11.2011.
Aktualny i dziś!
Maszeruję, myślę, idę...
11.11.11.
Rano, wieczorem, we dnie i w nocy,
gdy jasno, ciemno, słońce świeci i półmrok nastaje,
spaceruję dookoła Polski, maszeruję, myślę, idę,
na alei z wierzbami płaczącymi w Szopena muzyki zasłuchaniu,
spotykam moich rodaków, na życia sensu, w bezsensie niewiary szukaniu,
od gór do morza, od wschodu do zachodu, od Gdańska po Kraków,
jedni idą w swym wędrowaniu w wybranym przeze mnie kierunku,
inni zmierzają w przeciwną stronę, mijamy się,
co nie świadczy o wzajemnym braku szacunku,
czy też nie sugeruje odmienności naszych poglądów politycznych,
nie jest także przyczyną i obrazem nie istniejącej wojny religijnej,
oto maszerujemy, myślimy, idziemy...,
ci, którzy poruszają się zgodnie z ruchem wskazówek zegara,
nie muszą być dobrzy, obowiązkowi i punktualni,
podobnie maszerujący,
niezgodnie z zasadą ruchu czasomierza, nie muszą być źli,... ni idealni,
nie są skundloną watahą i nie są anormalni, a mogą być idealistami,
wszyscy jesteśmy w niepodległym nikomu i niczemu marszu tacy sami,
i rozum namawia i wszystko nam mówi, że warto rozmawiać, trzeba!
ja, i ty, wszyscy zmierzamy w marszu tam gdzie... wieczność czeka...
szczególnie, gdy, zmrok zniewolenia zapada i szczekają bojowe psy.
Lech Galicki