Pokolenia mojej Mamy i Cioci, uczone historii Polski w przedwojennych szkołach, znają losy tego niezwykłego powstania, które wybuchło przeszło 6,5 tysiąca kilometrów od Warszawy, ale my? Nas uczono historii zmanipulowanej, a obecnie jest jeszcze gorzej, bo historia jest marginalizowana programowo.
Trzeba wyobrazić sobie bezkres syberyjskiej pustki pięknej i groźnej, jezioro Bajkał – bezmiar wody otoczonej dziewiczymi puszczami i górami Ałtajskimi; wszędzie ponura dzikość – piękna, jeśli widziana oczyma wolnego człowieka. Straszna dla polskich katorżników, uczestników Powstania Styczniowego skazanych na wieloletnie zesłanie w warunkach skazujących ich na rychłą śmierć z wycieńczenia. Polscy zesłańcy mieszkali w drewnianych szałasach, które nie chroniły ani przed syberyjskimi mrozami, ani śniegiem czy deszczem; nie mieli prawa do prania bielizny, nie dostawali mydła!!! O jedzeniu nawet nie warto pisać.
W takich warunkach wegetowało ponad 700 zesłańców w kilku rozproszonych osadach pilnowanych przez kozaków. Nic wiec dziwnego, że część z nich postanowiła walczyć, bo jak można wegetować na tej nieludzkiej ziemi. Lepiej zginąć w walce niż być niewolnikami cara.
Myśl o powstaniu zrodziła się wczesną wiosną 1866 roku, a powstanie wybuchło w nocy z 24 na 25 czerwca 1866 roku…
Więcej o niezwykłych losach Powstańców Zabajkalskich przeczytacie Państwo w artykule p. Andrzeja Wrońskiego „O wolną Polskę na Syberii… Powstanie Zabajkalskie 1866r.” Magazyn W Sieci HISTORII nr 4, sierpień 2013.
Warto w tym miejscu przywołać pamięć znakomitego polskiego malarza Artura Grottgera, którego przejmujące obrazy ukazują dolę Powstańców Styczniowych, a Jacka Malczewskiego jako twórcę portretującego zesłańców syberyjskich.
ANNA NOWIK Wolontariusz IPJ, Solidarni 2010