"POLSKA  WYKLĘTA" Aleksandra Rybczyńskiego - recenzja Marka Baterowicza
data:05 września 2013     Redaktor: Redakcja

Nowy tomik wierszy Aleksandra Rybczyńskiego – osiadłego w Toronto - „Polska wyklęta” ( Kraków, Arcana 2013) zasługuje na szczególną uwagę... - konstatuje Marek Baterowicz , polski poeta i publicysta mieszkający w Australii.

            

             Nowy tomik wierszy Aleksandra Rybczyńskiego – osiadłego w Toronto - „Polska wyklęta” ( Kraków, Arcana 2013) zasługuje na szczególną uwagę, albowiem adresowany jest do tych wszystkich, którzy jak Jan Paweł II Polskę ukochali głęboko, a zarazem ukochali szeroko pojęte człowieczeństwo, co podkreślają Jego słowa : „Mówię w imieniu wszystkich, których prawa gdziekolwiek na świecie są zapoznawane i gwałcone”. Te słowa Wojtyły  tworzą motto do pierwszego utworu tomiku „Zwiastowanie”, utworu bardzo osobistego a zarazem usytuowanego w dniach papieskiej wizyty w Kraju w czerwcu 1979 roku. W tej retrospektywnej wizji brzmią jednak i wersy zrodzone z naszej obecnej wiedzy o tej ziemi, którą On kiedyś całował:
                              to ona tylko
                              nie mogła nadążyć
                              nie poszła za Nim
                              nie uniosła ciężaru
                              bezsilnej modlitwy...
          Wielki z tych wersów wypływa tragizm, jeżeli i On – a niebawem ma być ogłoszony świętym – nie potrafił natychmiast wymodlić dobrego jutra dla Ojczyzny, uwikłanej w sieciach post-peerelowskich „rybaków” ( co są  zaprzeczeniem apostołów ) i uderzonej zdradziecko w kwietniu 2010  wspólną intrygą służb. Mówi o tym następny utwór tomiku „Wszystko włączone”, który prosi wręcz o cytat, gdyż w dramatycznej a zwięzłej wizji ukazuje scenę zamachu:
                             mgła pełznie
                             do smoleńskiego lasu

                             po piętach
                             depczą jej
                             oddziały OMON
                             tyraliera specnazu
                             i kadeci szkoły oficerskiej

                             powoli otaczają
                             smoleński las

                             będą czekać
                             na polskiego Prezydenta

            Tym samym wierszem rozpoczynał się wydany w ubiegłym roku w Toronto zbiorek Rybczyńskiego „Pozostało nam krzyczeć”, budząc podobne emocje. I choć od tamtego czasu przybyło nam analiz ekspertów i dowodów na zamach, już wtedy ludzie myślący logicznie i kierujący się rozpoznaniem motywów zbrodni, nie mieli wątpliwości co naprawdę kryje się za tzw. „katastrofą”, mataczoną w polskiej proluraturze i całkowicie sfałszowaną w raporcie MAK-u. W poruszającym wierszu „Ciało Polski” ( dedykowanym Przemysławowi Gosiewskiemu i ofiarom ) czytamy: „ciało Polski leży na moskiewskim stole prosektoryjnym”, a ten stan jakby utrwalił się i przeniósł  w wymiar politycznej zależności. Rosjanie „pośpiesznie zaszywają zwłoki/ wrzucając do środka gumowe rękawice...” ( str.14). W następnym utworze jest też odbicie owego chaosu post mortem, wywołanego rosyjską pogardą dla ciał i trumien:
                         nasi polegli nie mają
                         łatwego życia po życiu
                         nie odpoczywają w pokoju
                         i świeci im wiekuisty błysk wybuchu
        Rację ma Jerzy Gizella pisząc, że wiersze Aleksandra Rybczyńskiego wstrząsają, otwierają ledwie zabliźnione rany pamięci, zmuszają do rachunku sumienia ( chciałoby się dodać tu, że spory odłam społeczeństwa zagłuszył sumienie ). Ten tomik wierszy stanowi jeden z najbardziej osobistych głosów sprzeciwu i rozpaczy po 10 kwietnia 2010 roku, głos obrony dobrego imienia ofiar smoleńskiej tragedii, których ciała i cześć sponiewierano po śmierci, wyszydzono – kontynuuje Gizella. Ich cienie stanęły wśród cieni żołnierzy niezłomnych, oficerów rozstrzelanych przez NKWD, powstańców styczniowych i listopadowych. Po drugiej stronie rozerwanej wybuchem Polski są kaci, ich progenitura, cyniczne naigrawanie się z żałoby, obrzucanie epitetami tak nonsensownymi jak faszysta czy oszołom. Są to – jak trafnie konkluduje Gizella – wewnętrzni Moskale, agenci wpływu, ulubieńcy czerwonych mediów, bluźniercy i kłamcy tumaniący bezczelną propagandą. Ale cóż może dziwić w IIIRP spenetrowanej przez „czerwone dynastie” ?  Analizę ich sieci wpływów znamy nie od wczoraj.
        A jednak wierzę, że prawda o Smoleńsku zwycięży podobnie jak kiedyś prawda o Katyniu – co do tego nie ma wątpliwości, pomimo że dziś jeszcze „linię frontu wyznaczają/ betonowe bunkry kłamstwa” ( str.16). I nie da się ukryć, że po smoleńskiej hekatombie Polskę przejęli „targowiczanie” i polityczni złoczyńcy, a zatem:
                                     pozostało nam krzyczeć
                                     pod pałacem prezydenckim
                                     jakby to była ambasada rosyjska ( str.19)
          To nie przesada, albowiem grupa trzymająca władzę zadekretowała nam status „Polski wyklętej”, co może nieprzypadkowo łączy się z tytułem tomiku. O tym „wyklęciu” zdecydowało też „zwycięstwo kata nad ofiarą”(str.17), gdy „generał przeszedł do cywila/ zamienił zielony gorset munduru/ na garnitury od Giorgio Armaniego” ( str.29) ‘ W takim kraju nieznani sprawcy profanują pomnik Inki, a szczątki bohaterów z „łączki” ( str.33) nie pasują post-komunistycznym „elitom”, dla których ważniejsze są pomniki „wyzwolicieli”. Warto jednak przypomnieć, że polskość i nasza historia od wielu lat były wyszydzane przez obóz „Gazety Wyborczej”. A dzisiaj Ministerstwo Eutanazji Narodowej działa niczym grupa terrorystów od kultury i w tym zamachu na tradycję usuwa  klasyków z programu szkół. I choćby dlatego musimy dzisiaj „krzyczeć po polsku”, aby kiedyś nie doszło do tego, jak sarkastycznie ostrzega nas Poeta, że przed telewizorem:
                                   łamaną niemczyzną    
                                   będziemy załatwiać
                                   rosyjskie interesy  ( str.25)
         Najnowszy tomik Rybczyńskiego wprowadza nowy ton w jego twórczości, w miejsce subtelnej liryki wtargnął krzyk duszy zranionej, zbyt wielki bowiem był wstrząs po smoleńskiej kaźni, a – jak pisał on sam – wszyscy byliśmy na pokładzie Tupolewa. Oczywiście ci wszyscy, którzy nie stawiają siebie poza kręgiem polskości. W tomiku dominują nuty smoleńskie, ale znajdziemy w nim też reminiscencje z Sierpnia 1980 i stanu wojennego, a także odniesienia do współczesności jak wiersz „Polska wyklęta” czy „Słownik poprawnej polszczyzny”, bo żyjemy w czasach, gdy fałszywi  jęzokoznawcy:
                          patriotyzm nazywają faszyzmem
                          zabór pojednaniem
                          zbrodnię wypadkiem
                          odwagę szaleństwem
                          szczerość obłędem  ( str.36)
       Autor „Polski wyklętej” ma odwagę stanąć po stronie prawdy i wartości, które niestety nie mają  znaczenia dla innych - delektujących się „czarną piana gazet” ( str.35) i godzących się na „odznaczanie zdrajców i stawianie pomników najeźdzcom / uginanie karków i powszechną hańbę milczenia” ( str.41). Najnowszy tomik Rybczyńskiego powinien trafić nie tylko pod strzechy, ale i do serc wolnych Polaków.
                                                                                            
Marek Baterowicz


Materiał filmowy 1 :

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.