Mówię jak Max
data:05 września 2013     Redaktor: Shork

Mariusz Max Kolonko błyszczał w relacjach związanych z zamachem na WTC.
Potem zniknął, aby pokazać się w tekstach mocno konserwatywnych, błyskotliwych, ale i pełnych asertywnego podejścia do poprawności politycznej. Ale prawdziwa sława to MAX TV.


 
 
Na kanale MaxTV, każdy opublikowany na Youtube film ma kilkaset tysięcy widzów, a liczba ta nierzadko przekracza pół miliona.
Jak to jest, że pojedynczy dziennikarz, wyposażony w ogólnie dostępne środki techniczne, kręci audycje telewizyjne cieszące się dużo większą popularnością, niż drogie i okraszone celebrytami produkcje telewizji komercyjnych?
To proste. Mówi jak jest. Jasno, prosto, dociekliwie, przystępnie.
Owszem, myli się czasem. Tak jak wywodząc Słowian od „slaves”, ale pomyłek jest bardzo mało i szybko są wybaczane. Bo Max Kolonko kieruje naszą uwagę zawsze na cel. Bardzo ważny społecznie cel.
Dziwnie spójny z naszym celem.
Bo Max Kolonko jasno wskazuje granice zamazywane przez innych dziennikarzy.
Max TV dotowane jest przez widzów powyżej kwoty wystarczającej, aby przetrwać i się rozwijać.
Co jest sygnałem, że widzowie gotowi są zapłacić za dobrą i podaną przystępnie informację.
Co znów udowodnić pozwala, że niepłacący abonamentu niekoniecznie są złodziejami sygnału, a po prostu płacą/nie płacą za to, co widzą.
Nie z każdym wideofelietonem się zgadzam. Nie w każdym wnioski wysnuwane z wydarzeń są prawdziwe i sprawdzają się po czasie, ale zwróćmy uwagę, że Max Kolonko czerpie wiedzę o Polsce, będąc po drugiej stronie Atlantyku. Wiedzę często przekłamaną. Mimo tego wnioskuje celnie lub bardzo blisko celu.
Z programu na program w filtrowaniu i oddzielaniu ziarn od plew jest coraz lepszy. Uczy się bardzo szybko. Uczy siebie i uczy innych. Bo odbiorcami MaxTV są również ludzie zwani przez nas lemingami. Popatrzmy na ostatni odcinek.
 
Zwróćmy uwagę na uśmiech, gdy cytuje Brauna, proponującego mu założenie własnej telewizji. Panie Prezesie, Maxa Kolonko od założenia telewizji dzieli pstryknięcie palcami. On już ma wiernych widzów, już ma dochód, już ma chętnych współpracowników. Czyli to, czego pana firmie brakuje. Idzie jak burza, mijając skostniały twór, tkwiący mentalnie w PRL.
 
Ostatni odcinek jest bardzo ciekawy jeszcze pod jednym względem. Max Kolonko pokazuje raka toczącego tkanki polskich mediów. Pokazuje go wprost, palcem wytykając twarze i nazwiska. Pokazując koligacje rodzinne i towarzyskie. Piętnując brak dostępu dla ludzi spoza salonu.
Widać jak w tej, ciasnej już beczce, kiszą się we własnym sosie. Nawzajem sobie kadząc i publikując pochlebne recenzje.
 
Ale co robi Max? On zatrzymuje się tuż przed progiem, który przekroczył profesor Jerzy Robert Nowak i Tadeusz Płużański. Ale zatrzymuje się, pokazując swoim widzom „Proszę bardzo. Dalej szukajcie Wy”.
Oj, będzie się działo, kiedy dotrą do genealogi „wiodących” dziennikarzy i okaże się, że ich matki i ich ojcowie nie dość, że święci nie byli, to wręcz zaplanowali karierę swoich pociech w mediach. A co na to Max Kolonko? On to pokaże w w swoim programie pół milionowi widzów jako coś, co znaleźli tacy sami widzowie. A uśmiech na jego twarzy powie: „To nie ja, to sami obywatele. Jak chcecie, to ich ścigajcie i pozywajcie do sądów za zniesławienie i pomówienie!”
 
Proszę państwa. Nie ma lepszej metody przyswojenia wiedzy niż taka, ktorej nabywa się samemu na podstawie wskazówek. Kiedy włożymy w to choć trochę wysiłku, z większym zapałem podzielimy się wynikami. A MaxTV pozwoli nam o tych wynikach poinformować pół miliona ludzi!
 
Mądre, prawda?
 
Shork


Materiał filmowy 1 :






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.