Dzięki zaangażowaniu prof. Krzysztofa Szwagrzyka z wrocławskiego oddziału IPN oraz licznym wolontariuszom, Pomorskiemu Uniwersytetowi Medycznemu, Zakładowi Medycyny Sądowej we Wrocławiu, tożsamość kolejnych dziewięciu ofiar zbrodniczego reżimu komunistycznego nie jest już nieznana.
Przezwyciężone zapomnienie
IPN poinformował o zidentyfikowaniu kolejnych szczątków polskich bohaterów na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, którzy dotychczas spoczywali w masowych, anonimowych dołach śmierci. Wśród zidentyfikowanych osób znalazły się nazwiska m.in. majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” oraz majora Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”. Pozostałe siedem odnalezionych osób to: Władysław Borowiec ps. „Żbik”, Henryk Borowy – Borowski „Trzmiel”, Zygfryd Kuliński „Albin”, Józef Łukaszewicz „Walek” i „Kruk”, Wacław Walicki „Druh Michał”, Ryszard Widelski „Irydion” i „Wiara”, Henryk Pawłowski „Henryk Orłowski” i „Długi”. - Osoby, które miały zniknąć z polskiej historii, powróciły do tej historii. Każde kolejne nazwisko powoduje, że to, co chcieli osiągnąć zbrodniarze, czyli zapomnienie, zostaje przezwyciężone. Powracają ludzie, powraca historia ich życia – mówił Łukasz Kamiński, prezes IPN.
W konferencji uczestniczyły rodziny zakatowanych ofiar, którym uroczyście wręczono informację potwierdzającą odnalezienie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w kwaterze „Ł” szczątków ich najbliższych krewnych. Nie kryły one swojego wzruszenia, gdy wspominały walecznych, niezłomnych żołnierzy wyklętych, na których komunistyczna bezpieka wydała wyroki śmierci. Rodziny ze łzami w oczach dziękowały prof. Krzysztofowi Szwagrzykowi - Jako najbliższy członek rodziny przyjechałam odebrać ten zaszczytny dokument. Dziękuję za zaangażowanie i pasję i dążenie do celu nawet przez 20 lat. Cieszę się, że żyję w kraju, który upomina się o swoich obywateli – mówiła wnuczka Władysława Borowca ps. „Żbik”. Natomiast Krystyna Frąszczak, siostrzenica majora Hieronima Dekutowskiego "Zapory", dziękowała zespołowi ekshumacyjnemu: - Bez pasji i serca osób prowadzących poszukiwania identyfikacja nie byłaby możliwa, żadne instytucje i żadne pieniądze bez tej pasji by nie pomogły – mówiła Frąszczak.
Hieronim Dekutowski ps. „Zapora” był jednym z najsławniejszych bohaterów partyzanckich. Był najbardziej znanym i poszukiwany przez NKWD i UB cichociemny, oficer Armii Krajowej, Delegatury Sił Zbrojnych i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. W 1964 roku pośmiertnie został odznaczony orderem Virtuti Militari.
Mordowani strzałem w tył głowy
Lidia Eberle, narzeczona majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, która była sanitariuszką w jego oddziale, z wielką radością, a zarazem ogromnym wzruszeniem w rozmowie z dziennikarzami mówiła: - Nie wierzyłam w to, że w symbolicznym grobie „Łupaszki” spoczną wreszcie jego kości. To wielkie szczęście, że będzie mógł znaleźć się w grobie obok swojej córki Basi – wyznała Eberle, która wraz z majorem „Łupaszką” została skazana na karę dożywocia. Ostatni raz widziała majora miesiąc przed jego śmiercią. „Łupaszka”, oficer Wojska Polskiego, dowodził V Wileńską Brygadą Armii Krajowej, która zwana była niepokonaną „Brygadą Śmierci”. Przeprowadziła ona kilka pomyślnych akcji przeciw NKWD, UBP, MO i KBW. W dalszej niepodległościowej działalności „Łupaszka” ciągle walczył z otwartą przyłbicą. Został zamordowany 8 lutego 1951 r. w osławionym więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, a jego ciało twarzą wrzucono do dołu śmierc. „Łączka” przez długi okres czasu była wysypiskiem śmieci.
Podczas wstrząsającej prezentacji profesora Krzysztofa Szwagrzyka zgromadzeni licznie dziennikarze i rodziny zamordowanych ofiar w ciszy i skupieniu wysłuchali relacji z prac ekshumacyjnych. Przedstawiając znalezione czaszki poszczególnych bohaterów, podkreślał że bezwzględni kaci używali katyńskiego sposobu mordu – strzału w tył głowy, oddawanym z wysokości. Ciała były układane zazwyczaj bardzo blisko siebie, jedne na drugich. W kilku przypadkach odnalezione ofiary umieszczone były pod znajdującym się do niedawna asfaltem w kwaterze „Ł”.
„Łączka” – miejsce wyjątkowe i święte
Profesor Szwagrzyk wyjaśnia: - „Łączka” miała być wytarta z naszej pamięci, raz na zawsze zapomniane. Bez względu na to, jakie mamy poglądy polityczne jest to miejsce wyjątkowe i święte, przez kilkadziesiąt lat kryło szczątki naszych narodowych bohaterów. W każdym państwie takie miejsca czci się szczególnie. Nie wiem, jaka będzie koncepcja architektoniczna jego zabudowy, ale nie mogę sobie wyobrazić, aby odnalezione z wielkim trudem szczątki zostały przewiezione i pochowane gdzieś indziej. Profesor zaznacza, że dopóki zespół ekshumacyjny nie zakończy prac, w wyniku których odnajdzie szczątki dziewięćdziesięciu osób, które znajdują się w kwaterze „Ł”, nie traktuje prowadzonych badań identyfikacyjnych jako w pełni zakończonych. Jednocześnie wyznał, że z całą pewnością szczątki bohaterów narodowych nie zostaną pochowane zbiorowo: - Naszym zadaniem nie było odnalezienie masowych grobów, tylko pojedyncze osoby – podkreśla profesor Szwagrzyk.
Przeprowadzenie identyfikacji było możliwe dzięki pobraniu materiału genetycznego od ofiar reżimu komunistycznego. Był to już drugi etap prac ekshumacyjnych. W sumie w ciągu jedenastu miesięcy udało się ustalić tożsamość szesnastu zamordowanych osób, materiał genetyczny pobrano od trzystu spokrewnionych z nimi osób oraz udało się stworzyć sto profili DNA. W przypadku majora Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora” materiał genetyczny pobierany był także od zmarłych rodziców, których grób znajduje się w Tarnobrzegu. Prace prowadzone są w ramach Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów, a projekt „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944–1956” realizowany jest przez Instytut Pamięci Narodowej, Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Ministerstwo Sprawiedliwości przy współpracy Instytutu Ekspertyz Sądowych.
Nie ulega wątpliwości, że odnalezienie szczątków narodowych bohaterów to wielki sukces
Magdalena Kowalewska