Róbta co chceta, a jak chceta, to walta w ryj.
data:03 sierpnia 2013     Redaktor: Shork

Trwa Przystanek Woodstock. Koncert tradycyjnie organizowany z pieniędzy zebranych przez WOŚP.

Lemingi błotne.

Bez obrazka.


 
 
Owsiak twierdzi, że na nazwę koncertu złożył się słynny amerykański Woodstock z czasów dzieci-kwiatów. Miejsce publicznego debiutu wielu gwiazd muzyki amerykańskiej. Przystanek wziął się od serialu, również amerykańskiego, „Przystanek Alaska”. Bardzo przyjemnej w oglądaniu bajeczki o doktorze, któremu stan opłacił studia medyczne, by ten odpracował je jako lekarz w małym miasteczku. Cały serial jest jedną, pięknie podaną propagandą poprawności politycznej. Tolerancji dla wszelkiego rodzaju dziwactw, ale także niesie przesłanie poszanowania tradycji i co ciekawe pełnego poszanowania kultury zastanej, aż do wyrzeczenia się (choćby tymczasowo) swojej własnej. W skrócie, skoro zakwalifikowano cię do społeczności, powinieneś ganiać na golasa w tradycyjnym biegu mężczyzn, ale gdybyś miał ochotę postawić ośrodek szkoleniowy dla wysoko postawionych adwokatów, nawet łoś z kulawą nogą do niego nie zajrzy.
 
Oczywiście Owsiak bardzo chętnie przyznaje się i do polskich korzeni otwartego koncertu. Czyli do koncertów w Jarocinie w latach 80-tych. Tylko, że oprócz muzyki i spędu młodzieży nic tych wydarzeń nie łączy.
 
Jarocin był potrzebny jako wentyl bezpieczeństwa i pozwalano na niego żeby mieć wszystko na oku. A i subkultury miały swoją rozrywkę. Nie kuły w oczy prawomyślnych obywateli przebywających na zasłużonych urlopach. Promocja i podlewanie subkultur o nastawieniu pokojowym i tumiwisistycznym zminimalizowały te wywodzące się prosto z bandytyzmu. Niesmaczne nadstawianie do orderów państwowych piersi, przez „spontanicznych rockmenów”, oraz ich udział w publikacjach i wywiadach gloryfikujących Jaruzelskiego i spółkę, mówi sam za siebie.
 
Owsiak idzie dalej. Owsiak kształci młodzież na posłuszny, potakujący tłum. Wpaja im cywilizację śmierci, gender, antyklerykalizm pod pozorem świetnej zabawy. Pod pozorem wydarzenia muzycznego tworzy wydarzenie szkoleniowo-polityczne wzorując się na komunistycznych doświadczeniach, które w oficjalnej wersji historii są bagatelizowane, bądź traktowanej jako przelotna ciekawostka.

Na Jarocin jechało się z włosami pomalowanymi plakatówką i postawionymi na cukier. W moro kupionym w ciemnej bramie. Albo w koszulce z własnoręcznie wykonanym napisem "NO FUTURE".  No przystanku świecą gołe zadki.
 
Nie wszyscy uczestnicy przystanku, to zmanipulowane dzieciaki, które urwały się ze smyczy. Wielu przyjechało słuchać muzyki i bawić się na swoich, nie Owsiaka warunkach. Warunkach w których dopuszcza się jedynie tych, którzy do imprezy i całej orkiestry podchodzą bezkrytycznie.
Ale indoktrynowanie tych neutralnych to tylko kwestia czasu, poza tym pełnią zawsze i wszędzie pożyteczną rolę obrońców tradycji koncertu. Bezwiednie przyczyniając się do jego popularyzacji.
 
Pozostałym puszczają hamulce. Choć patrząc (niechętnie) na fotografie z imprezy, niektórym już nie ma co puszczać i chyba kolejnym etapem będą publiczne orgie na scenie i krwawe ofiary.
 
Owsiak, kradnąc „Kochaj i rób co chcesz” i przerabiając po wyrwaniu bardzo ważnego słowa na „róbta co chceta” demoralizuje młodzież i gorszy dzieci. Do tego, dzięki wsparciu władzy,zarabia na tym kupę pieniędzy, któymi oczywiście musi się podzielić. Wprost lub promując poszczególne instytucje czy osoby.
 
Na przystanku zagościł ksiądz Boniecki. Jeden z największych szkodników wśród kleru, który nigdy nie wyjaśnił dlaczego przed „rób co chcesz” jest „Kochaj” za takie zaniechanie swojej służby ewangelizacyjnej żołnierz zostałby skazany za dezercje. A ten sobie nadal gwiazdorzy i chwali Nergala. Na przystanku zagościł również Grzegorz Miecugow. Syn pewnego dziennikarza z nadania, który podpisał się wraz z Wisławą Szymborską pod "Rezolucją Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego".
Człowiek prowadzący „Szkło kontaktowe” którym zachwyciłby się Goebbels, publicznie potępiający i wyśmiewający osoby niewygodne dla władzy.
 
Wczoraj jeden z uczestników przystanku wszedł na scenę, przywalił dwukrotnie Miecugowowi w twarz pięścią i zanim zareagowała ochrona, pokazał kartonik z napisem „TVN kłamie”.
Wprawni działacze zbagatelizowali incydent do chęci zaistnienia.
Ale nie to było szokujące - zrobił co chciał. Szokujące było to, że „zbuntowany tłum indywidualności, nie dający się podciągnąć pod żadne standardy, ale na pewno kochający wolność” zaczął skandować przeprosiny.
Przeprosili za to, że ktoś wykazał się oryginalnym i indywidualnym czynem. Ale to my, sekta smoleńska, katolicy,narodowcy, jesteśmy bezmyślnym tłumem kierowanym jedną ręką.


Z tego powodu, wiek czynnego prawa wyborczego powinien pójść w górę o co najmniej 8 lat.


Materiał filmowy 1 :






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.