Przede wszystkim, całkowicie błędne jest przekonanie, że Putin, zlecając zamach, miałby interes w ukrywaniu go przed światem. Wręcz przeciwnie – zleceniodawca chce, aby wszyscy wiedzieli, czego dokonał, a pomimo tego pozostawać nietykalnym. Wtedy uzyskuje dodatkowe korzyści: wysyła ostrzeżenie swoim wrogom, że nie zawaha się sięgnąć po radykalne środki, a przywódcom reszty świata pokazuje, jak jest potężny – jakąkolwiek zbrodnię popełni, pozostanie bezkarny. Nawet lekceważąc struktury obcego państwa, w które wymierzony jest atak (nieoddawanie wraku samolotu itp.) i prowokując społeczeństwo (zamiany ciał po identyfikacji ofiar itp.). Jest to wręcz „gra na nosie” polskiego społeczeństwa!
W 2006 roku zamordowany został Aleksander Litwinienko, były podpułkownik rosyjskich służb specjalnych KGB i FSB, który w 1998 roku ujawnił fakt wydania mu rozkazu zamordowania przeciwnika Putina, Borysa Bierezowskiego, i uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. Litwinienko został otruty polonem, a śledztwo Scotland Yardu, opierając się na radioaktywnych śladach, jakie zostawia polon, wykazało jednoznacznie, że sprawcą jest Andriej Ługowoj, również były funkcjonariusz KGB, deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej. Rosja nie zgodziła się jednak na jego ekstradycję. Co zdecydowało o użyciu trucizny zostawiającej tak wyraźne ślady, jeśli nie chęć pokazania, kto stoi za tym morderstwem? Oczywiście, nie można było przewidzieć, do czego dojdą śledczy, jednak z pewnością należało się liczyć z możliwością wykrycia sprawców. Ponadto, Litwinienko umierał długo i w męczarniach, co wskazuje na chęć zastraszenia wrogów Kremla.
Co zatem gwarantowałoby bezkarność Putinowi? Wśród wielu różnic między światem wielkiej polityki, w którym obowiązuje zimna kalkulacja i dbałość o własne interesy, a światem zwykłych ludzi jest to, że nie istnieje policja ścigająca państwa łamiące przepisy. O ile przeciętny morderca chce ukryć swoją zbrodnię, przestępca rządzący państwem powinien jedynie kalkulować, czy nie stanie na drodze interesom potężniejszych od siebie. Normy moralne w tym świecie nie obowiązują (nikt nie narazi swoich obywateli w imię interesów obcych państw), obowiązuje jedynie zasada, że zbyt jaskrawe łamanie norm może doprowadzić do rewolucji i obalić władzę. Ten efekt można jednak łagodzić przy pomocy propagandy...
Niektórzy twierdzą, że „zamach byłby zbyt ryzykowny, bo przecież ludzie by się zorientowali”. Te osoby są, nieświadomie, znakomitymi przykładami pokazującymi błąd w ich rozumowaniu – ludzie by się nie zorientowali, bo mówiliby, że „zamach byłby zbyt ryzykowny, bo przecież ludzie by się zorientowali”...
Opracował AK
Tekst jest częścią „Kompendium smoleńskiego”.
Źródła:
http://en.wikipedia.org/wiki/Alexander_Litvinenko
http://en.wikipedia.org/wiki/Andrey_Lugovoy