Rolex - PORZUĆCIE WSZELKĄ NADZIEJĘ
data:05 listopada 2011     Redaktor: Barbara Chojnacka

A kto ma pieniądze? Pułkownik Putin ma pieniądze na przykład. Ma, bo on potrafi namówić różnych Europejskich ministrów, żeby mu je dali. To dają. Za ropę. No i ma odłożone w szafeczce 580 miliardów dolarów, a jak donosi czujny Stratfor pod poduszeczką trzyma kolejne 600 miliardów. Czy nie mógłby trochę sypnąć dużym szmalem? A pewnie mógłby, ale po co teraz? Za miesiąc, dwa, będzie kolejny "summit" i znów będziemy sumitować nad kryzysem, tylko wtedy ceny będą już inne. Kto kupuje przed oczywistym "dołkiem"? Po ile będą banki w 2012? A porty i lotniska? Sieci przesyłowe?

kartuzy-pradzieje.pl

PORZUĆCIE WSZELKĄ NADZIEJĘ

Gdzie byłem, kiedy mnie nie było? Zajęty byłem. Głównie obserwacjami bezprecedensowych piruetów mentalnych, uczuciowych i fizycznych tych wszystkich wielkich, możnych, wszechmocnych i elitarnych, którzy uczą się, że za lunch się koniec końców płaci. Na początku wszystko wyglądało o wiele mniej poważnie, to znaczy oglądaliśmy przedstawienie o znanej fabule: rozsądny i zasobny wujek i beztroski, nierozgarnięty siostrzeniec, który właśnie wydał całe przyznane kieszonkowe i zwraca się do wuja z prośbą o wsparcie i ochronę przed dłużnikami, których sobie pomimo kieszonkowego wyprodukował. Sprawa wydawał się prosta, a nie jest, i część brytyjskich mediów, takich jak the Times, którego jestem subskrybentem, urządziła relacje z Cannes "live", żebyśmy wszyscy, mali tego świata, drżeli, jako i duzi drżą. To drżę i się sumituję czy Dawid dogada się z Andżelą i Nikolasem-lovelasem, i czy Berlusconi wreszcie przyzna, że i on doprowadził swój kraj do bankructwa, czy też może obrazi się, huknie drzwiami i pojedzie spędzić resztę życia w jakichś tropikach w otoczeniu hostess.

"Porzućcie nadzieję" zabrzmiało wreszcie, więc porzuciłem i od razu mi przeszło drżenie. Ostateczny komunikat ze szczytu G20 z Cannes jest mdły jak słoik parówek w sosie własnym. Jesli się Państwu chce czytać, to proszę: http://www.g20-g8.com/g8-g20/g20/english/for-the-press/news-releases/g20-leaders-summit-final-communique.1554.html

Generalnie chodzi o to, że jest źle, a będzie gorzej, a żeby było lepiej to będziemy pracować za pieniądze z waszych podatków nadal, więc od czasu do czasu możecie się spodziewać podobnych komunikatów, w których będzie o tym, że jest źle, a będzie gorzej, a żeby było lepiej to będziemy pracować za pieniądze z waszych podatków nadal, więc od czasu do czasu możecie się spodziewać podobnych komunikatów...

W dokumencie jest parę naprawdę fantastycznych spostrzeżeń, ja bym jednak poszedł o krok dalej i wyznaczył odpowiedzialnych do realizacji. Na przykład:

"Intensyfikujemy naszą walkę z korupcją" ? Boski Silvio jako koordynator, stalowy George Papandreou w egzekutywie, a Żorż Ławrow będzie robił audyty przy pomocy Grzegorza Schetyny, i mamy po korupcji, hydra zdycha.

"Naprawianie rynków energetycznych i konsekwentna walka ze zmianami klimatu" ? no tu się rozmarzyłem, i pomyslałem, że mógłbym się włączyć w charakterze koordynatora intensyfikacji kontroli dżdżu.

Reszta to ble, ble, coś trzeba było napisać, żeby chociaż kartka A4 była, na koniec zwyczajowo: a Francji dziękujemy za szampanskoje i frukty, w przyszłym roku wpadniemy znów pochrupać żabie udka. Thanks Nikolas!

No i zapomniałbym o podziękowaniach dla Dawida Camerona, który przywiózł ze sobą raport o zarządzaniu globalnym. Było co popić, pojeść i poczytać. Myślę, że po tym jak świat pooglądał sobie zarządzanie lokalne w Europie już przebiera nogami, żeby się dać pozarządzać z Brukseli i Londynu.

No ale nie zapytaliśmy o najważniejsze: czy mamy ?deal"? "Nie ma problemu, że nie ma żadnego porozumienia. Problemem jest to, że nie każdy detal, nie każda akcja, została ostatecznie uzgodniona" pociesza Dawid swoich rodaków i mnie, i od razu mi raźniej, bo wiem, że: "Jest kasa na dalsze występy i balety", a teraz trzeba tylko uzgodnić detalicznie, czy "jest", czy też może "nie ma", czy "występy", czy też może "ostępy", i czy "balety", czy "kuwety". Ale to już szczególiki, w końcu to nie apteka.

W każdym razie dla mnie największym osiągnięciem szczytu było nie tyle znalezienie wyjścia z sytuacji bez wyjścia, ale dwie zupełnie inne sprawy.

Po pierwsze znalazł się winny. Tak, potwierdzam, winny całego tego nieszczęścia został znaleziony. Winnego znalazł Sarkozy o godzinie 13.40 GMT prezentując listę 11 krajów, które uznaje się za ?raje podatkowe", i które w związku z tym będą wyłączone z międzynarodowej społeczności bankowej, jeśli nie będą dostarczać informacji podatkowej (sic!).

"Nie chcemy więcej rajów podatkowych na świecie" powiedział Nikolas wskazując, że G20 właśnie wykonała "wielki krok", jako że trzy lata wcześniej określenie "raj podatkowy" nie przeszłoby światowym liderom przez usta, dlatego nazywali je "niekooperującymi jurysdykcjami". Łzę uroniłem, przyznaję, nad takim wielkim krokiem semantycznym i wyobraziłem sobie jak stoją, wielki przy jeszcze większym, a Sarkozy do nich przemawia: "Musimy być ponad to, nadszedł czas na poświęcenia, Andżela, zmuś się i powiedz: "raj podatkowy". "Łój pojajkowy" odpowiada Andżela, ale wyraźnie widać postęp.

To dobrze, że przynajmniej to jedno zostało przyjęte w detalach i raje podatkowe wreszcie znikną i będzie jedno, przyjazne podatkowe piekło; pożyteczne, jeśli z piekielnych pieniędzy uda się wreszcie skutecznie zarządzać wiatrem, żeby sobie nie wiał gdzie chciał i zmieniał klimaty.

A w tych jedenastu rajach podatkowych to pewnie wszyscy teraz zasępieni chodzą, skoro się ich wyłączy ze światowego, bankrutującego systemu bankowego, z którego i tak nie korzystali, bo mają własne banki, nie bankrutujące z jednej prostej przyczyny: szczęśliwa publika wali drzwiami i oknami, żeby wpłacić pieniądze, bo na tym właśnie raj polega, że wszyscy są szczęśliwi.

No i tak to. "Mamma mia" zawołał komentator the Times widząc rezultaty giełdowe i wycenę włoskich i niemieckich obligacji. "Nikt nie chce dać kasy..." poskarżyła się Angela i wyszła. Pieniądze? Przecież to nie chodzi o pieniądze, tylko o to, że nie oddane, Andżelo moi! I że nie oddane, bo utopione w bezsensownym projekcie Unii Europejskiej, która jest wielbłądem, to znaczy koniem zaprojektowanym przez komisję.

A kto ma pieniądze? Pułkownik Putin ma pieniądze na przykład. Ma, bo on potrafi namówić różnych Europejskich ministrów, żeby mu je dali. To dają. Za ropę. No i ma odłożone w szafeczce 580 miliardów dolarów, a jak donosi czujny Stratfor pod poduszeczką trzyma kolejne 600 miliardów. Czy nie mógłby trochę sypnąć dużym szmalem? A pewnie mógłby, ale po co teraz? Za miesiąc, dwa, będzie kolejny "summit" i znów będziemy sumitować nad kryzysem, tylko wtedy ceny będą już inne. Kto kupuje przed oczywistym "dołkiem"? Po ile będą banki w 2012? A porty i lotniska? Sieci przesyłowe?

Po co on ma się teraz prosić, żeby go przyjmowali w jakimś EU, skoro oni za już niedługo przyjdą prosić o przyjęcie do UEA (Unia Euroazjatycka) ? I tak wszyscy będą zadowoleni. I Putin, i putiniści w Polsce, bo znajdą się w sercu Eurazji, i Obama, bo nie lubi latać do Europy ? ciasno, i Cameron, bo będzie miał szansę na drugi Hong Kong, a najbardziej Orwell z Witkacym, bo oni to przewidzieli. No i ja, bo będę miał o czym czytać w tych ciekawych czasach. I donosić moim Czytelnikom z prawdziwą przyjemnością.

Źródło: http://hekatonchejres.salon24.pl/360421,porzuccie-wszelka-nadzieje






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.