,,Zrobię wszystko, co będą chcieli” . DYSKUSJA O POLSKIEJ SZKOLE- c.d.  
data:12 lipca 2013     Redaktor: GKut

Z przedstawionego wywiadu z nauczycielką podwarszawskiego liceum wyłania się obraz szkoły III RP (świadomie nie dodaję przymiotnika ,,polskiej”, bo ,,polska” to ona już od dawna nie jest).

 
 

Jest to wizerunek wiernie oddający szkolną rzeczywistość: uczniowie – młodociani oportuniści pozbawieni ambicji intelektualnych, zamknięci na jakiekolwiek przeżywanie i ich nauczyciele – zastraszone istoty, które ,,zrobią wszystko, co będą chcieli” ich podopieczni, rodzice, przełożeni, władza.

Czy zastraszony, przerażony własną małością i bezsilnością nauczyciel jest w stanie wychować młodego człowieka i być dla niego autorytetem? Niestety, może stanowić tylko doskonały przykład oportunizmu.

Próżno by dziś szukać w placówkach oświatowych nauczycieli świadomych swej społecznej roli, a w zasadzie misji: są emerytami albo bezrobotnymi, ponieważ wielu dyrektorom zależy na kadrze miernej, ale wiernej, niezdolnej do żadnego protestu, której żadna – nawet najbardziej antyszkolna - decyzja władz nie zmusi do zdecydowanego sprzeciwu: jeśli trzeba demoralizować dzieci – zrobią to; jeśli trzeba indoktrynować ucznia pozbawiając go możliwości twórczego myślenia  - i to zadanie wykonają, nawet za cenę łamania praw dziecka i ucznia (w jednym z jaworskich gimnazjów kontrola Rzecznika Praw Dziecka wykazała, iż dyrektor i nauczyciele w skandaliczny sposób łamią te prawa, więc w konsekwencji dyrektor pozbawił pracy nauczycielki, które ten fakt ujawniły, a jeden z uczniów wobec którego najczęściej łamano prawo do godności osobistej, do własnych poglądów, do nauki, odebrał sobie życie; winą za tę tragedię prokuratura obarczyła matkę, bo nie potrafiła wesprzeć syna … ). Czy tacy nauczyciele mogą liczyć na szacunek środowiska lokalnego?

 

Czy należy się on nauczycielom reprezentującym żenująco niski poziom przygotowania merytorycznego i dydaktycznego? (W/w uczeń uciekał z niektórych lekcji do   biblioteki, bo jak sam twierdził: ,,więcej się tutaj sam nauczę niż na lekcji u tego nauczyciela”). W wielu szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych uczą absolwenci półtorarocznych studiów podyplomowych realizowanych na bazie magisterium z zupełnie innego przedmiotu niż nauczany.

Bez trudu można więc sobie wyobrazić efekty pracy anglisty czy historyka, który będąc magistrem wychowania fizycznego nabył kwalifikacje do nauczania języka angielskiego lub historii, studiując te przedmioty przez piętnaście miesięcy w trybie zaocznym(!). W gminach istnieją ośrodki metodyczne mające na celu dokształcanie nauczycieli, ale niestety nie realizują tego zadania nawet w najmniejszym stopniu, ponieważ zatrudnionym w nich pedagogom brak jest fachowego przygotowania (do zajmowania takiej posady wystarczają najczęściej dobre układy z organem prowadzącym).

 

Środkiem mobilizującym do podnoszenia kwalifikacji pedagogicznych miały być stopnie awansu zawodowego: okazuje się, że dla wielu nauczycieli są nim do momentu uzyskania stopnia nauczyciela dyplomowanego, który można zdobyć już po kilku czy kilkunastu latach pracy zawodowej, a potem …,,nie ma już nic”, ,,są już wolni” i niczego nie muszą zdobywać, liczą na przetrwanie, podobnie jak ich uczniowie, dla których są przykładem.

 

Też nauczycielka

 

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.