Jest niedziela, 30 października. Jestem w "Biedronce". A w niej całe mnóstwo ludzi z wózkami. W każdym wózku stos zniczy. Ludzie gonią za sztucznymi kwiatami , tandetnymi zniczami? im bardziej kolorowy i większy tym lepszy, rodzina zobaczy.
A panie z "Biedronki" to wszystko kasują. Ciężka, odmóżdżająca praca.
Idę na cmentarz. Tu jest inny świat? Szum wiatru który obija się o chłodne płyty pomników. Światła zniczy przypominają dusze, szargane na wietrze jak ludzkie losy za życia.
Ja jednak, obojętny na romantyzm, podążam naprzód. W oddali widzę swój cel: pomnik Polaka zamordowanego w Piaśnicy.
Jan Pawlak. Zginął za to, że był ... polskim urzędnikiem. Jego ciało rodzina rozpoznała dopiero po wojnie - po szelkach i pasku od spodni.
Grób jest zaniedbany. Nie widać już napisu, zarasta go gęsta kołdra z mchu. Myślę sobie, że pan Jan śpi sobie teraz pod tym mchem.
Przychodzi mi na myśl obraz Polski przedwojennej, ludzi tamtych czasów, wysokiej kultury. Sukces osobisty każdego obywatela, jakim była wówczas niepodległość naszego kraju , jest dzisiaj czymś rzadkim, a wręcz niechcianym.
Dziś miliony tamtych Polaków leżą zarówno w naszej, jak i obcej ziemi. Miliony zapomnianych bohaterów swoich czasów.
Pomyślmy o nich choć przez moment.
Trudno mi zrozumieć, czym dziś żyją ludzie. Czy naprawdę do szczęścia wystarcza im kromka chleba i prostacka rozrywka?
Pamiętajmy o tym w te nadchodzące Święta.
Pavlos Patsidis