Patrol "Puszczyka"- chwała bohaterom, hańba sowieckim pachołkom
data:05 lipca 2013     Redaktor: ArekN

 
5 VII 1953 r., dokładnie 60 lat temu, zginął w walce z oddziałami UB i KBW ostatni, 7-osobowy patrol niepodległościowego, antykomunistycznego podziemia działający na Mazowszu północnym. Była to grupa por. Wacława Grabowskiego "Puszczyka".

fot. blogpress.pl
 
 

Urodził się 10 XII 1916 r. w rodzinie zarządcy majątku Krępa (pow. Mława). W okresie nauki w szkole średniej działał w harcerstwie. Uczestniczył w wojnie obronnej 1939 r. W okresie okupacji niemieckiej był żołnierzem ZWZ-AK w Obwodzie Mława. Służbę w oddziałach partyzanckich rozpoczął już w 1943 r. Służył w Kedywie i oddziale partyzanckim ppor. Stefana Rudzińskiego "Wiktora". Po wejści Armii Czerwonej działał w strukturze Ruchu Oporu Armii Krajowej (ROAK) w ramach batalionu "Znicz" dowodzonego przez kpt. Pawła Nowakowskiego "Łysego" (uczestniczył m.in. w udanej akcji 6 czerwca 1945 r. na PUBP w Mławie, w wyniku której uwolnionych zostało 32 więźniów oraz zastrzelonych 4 funkcjonariuszy resortu bezpieczeństwa).

 

Po rozwiązaniu oddziału w 1945 r. zdołał przedostać się do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Przez pewien czas służył w polskich Kompaniach Wartowniczych. Stwierdził jednak, iż jego "miejsce jest w Polsce" i powrócił do kraju. Ponownie podjął działalność konspiracyjną, organizując nieduży oddział partyzancki operujący w powiatach Mława, Przasnysz, Działdowo i Ciechanów. Dowodził samodzielnym oddziałem wchodzącym prawdopodobnie w skład 16 Okręgu NZW. Po jego likwidacji nawiązał kontakt z Mieczysławem Dziemiszkiewiczem "Rojem". Jego grupa, działająca w latach 1947-1953, była typową "grupą przetrwania" (ograniczała swoją aktywność wyłącznie do niezbędnej samoobrony oraz akcji aprowizacyjnych). Słynnym wyczynem "Puszczyka" było przebicie się przez zasadzkę bezpieki w październiku 1952 r. w okolicach Konopek (od jego kul padło dwóch oficerów MBP i żołnierz KBW).

 

Od jesieni 1951 r. kilkuosobowy oddział W. Grabowskiego nie prowadził już w zasadzie żadnych działań dywersyjnych, będąc typową "grupą przetrwania". Do jesieni 1952 r. ukrywał się w przygotowanym uprzednio bunkrze w powiecie działdowskim, a po jego zlokalizowaniu przez resort bezpieczeństwa przeszedł w okolice Mławy, gdzie do lata 1953 r. "melinował" w kolonijnych gospodarstwach miejscowości Niedziałki (u rodzin: Marianny Jeziorowskiej, Stanisława Adamczyka i Zygmunta Klimaszewskiego). Miejsce ich stacjonowania wydał agent bezpieki Wacław G. (za zdradę wypłacono mu 5000 zł).

 

Tam też 5 lipca 1953 r. otoczyła ich 1300 osobowa grupa operacyjna KBW. Zgodnie z planem w dniu 5.VII.1953 r. o godz. 15.00 przystąpiono do operacji okrążając - informował w sprawozdaniu dowodzący operacją oficer KBW - /..../ zabudowania w momencie nawiązywania styków 2/ch kompanii zamykający pierścień /..../ banda w sile 7-miu ludzi podjęła ucieczkę w kierunku lasu, gdzie nie widoczna była obstawa dla niej. W tym czasie została nakryta silnym krzyżowym ogniem z broni maszynowej i obstawy i banda widząc, że jest okrążona zajęła stanowiska w życie, przyjmując obronę, jednocześnie wycofując się w kierunku lasu.. W wyniku półtoragodzinnej walki banda została całkowicie zlikwidowana.

 

Ostatnimi partyzantami antykomunistycznego podziemia na północnym Mazowszu którzy zginęli w walce byli Kazimierz Dyksiński "Kruczek" oraz Leon Malicki "Zygmunt". Po wkroczeniu Sowietów byli żołnierzami ROAK (Ruch Oporu Armii Krajowej) a następnie 11. Grupy Operacyjnej NSZ. Wydani przez agenta UB "Kaszuba", osaczeni, podjęli walkę. Tak opisał to wydarzenie w raporcie skierowanym do naczelnika Wydziału I Departamentu III MBP naczelnik Wydziału III WUBP w Warszawie: "(...) O godz. 17.30 zabudowania agenta "Kaszuby" oraz przyległe budynki należące do sąsiadów agenta zostały okrążone. Do środka weszła grupa szturmowa, która została ostrzelana przez bandytów i obrzucona granatami (...) Bandyci zostali wyparci z budynków na odkryte pole, nie orientując się, że są okrążeni przez obstawę, zostali przykryci ogniem i w tym momencie Malicki Leon ps. ,,Zygmunt", będąc rannym strzelił sobie w głowę z własnego pistoletu, natomiast bandyta Dyksiński Kazimierz ps. "Kruczek" podłożył pod siebie granat, który eksplodował pozbawiając go życia" . Było to 10 VI 1954 r.

 

Do dziś nie znamy miejsca pogrzebania ciał ostatnich partyzantów Mazowsza.

 

Za: http://www.solidarni.waw.pl/5lipiec1953_puszczyk.htm

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.