Ewa Kurek  TRUDNE SĄSIEDZTWO: POLACY I ŻYDZI ok.1000-1945 cz. VIII
data:17 czerwca 2013     Redaktor: AlicjaS

Żydowskie przypowieści pokazują, jak dalece różnymi wartościami w sferze postaw politycznych rządził się świat polskich Żydów i świat Polaków. Dowodzą raz jeszcze, że świat polski i świat żydowski istniały wprawdzie na tych samych polskich ziemiach, były jednak od siebie oddzielone doskonale nieprzemakalną kurtyną.

fot. Lord Vader



Cz. I: http://solidarni2010.pl/13078-ewa-kurek-polacy-i-zydzi-8211-trudne-sasiedztwo-ok1000-1945.html

Cz. II: http://solidarni2010.pl/13236-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok-1000-1945-cz-ii.html

Cz. III: http://solidarni2010.pl/13237-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok-1000-1945-cz-iii.html

Cz. IV: http://solidarni2010.pl/13471-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok-1000-1945-cz-iv.html

Cz. V: http://solidarni2010.pl/13726-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-v.html

Cz. VI solidarni2010.pl/14001-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-vi.html

Cz. VII http://solidarni2010.pl/14420-ewa-kureknbspnbsptrudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok-1000-1945-cz-vii.html

 

 

Chcąc zrozumieć powstałą w okolicznościach utraty niepodległości, szybko pogłębiającą się z powodu różnych postaw politycznych przepaść dzielącą Polaków od zamieszkujących ich ziemie Żydów, chcąc zrozumieć drogi myślenia prowadzące Żydów do braku solidarności z walczącymi także o ich ojczyznę współziomkami, Polakami, przywołajmy podaną przez żydowskiego historyka legendę żydowską z czasów napoleońskich: Na „dworach” cadyków głośno mówiono o wszystkim, co się działo na świecie, a pobożni szukali tutaj porady we wszystkich dolegliwościach życiowych. Pochód wojsk napoleońskich i odgłos krwawych bitew toczonych na wszystkich pobojowiskach Europy przenikał mury ghetta i stawał się przedmiotem dyskusji wśród cadyków i wiernych.

Legenda głosi: Cadyk Mendel z Rymanowa wzywał swych wiernych, by się modlili o powodzenie oręża napoleońskiego. Cadyk Naftali Horowitz z Ropczyc, zdziwiony wezwaniem mistrza pyta o przyczynę: „Wszak Napoleon jest największym niedowiarkiem na tronie, a my mielibyśmy się modlić o jego powodzenie!” Naftali z Ropczyc tumaczył mistrzowi z Rymanowa, że żaden z władców nie mieszał dotąd ze sobą narodów, jak Napoleon i żaden tak bardzo nie dążył do usunięcia różnicy między Żydami a innymi narodami jak on.

Po tej rozmowie cadyk Mendel z Rymanowa udał się do Lublina do mistrza Jakóba Izaaka, by u niego zaczerpnąć mądrości. Cadyk lubelski słuchał z uwagą wywodów swego kolegi, patrzył przez okno, patrzył na wszystkie strony, myślał długo, ale nie wyrzekł słowa

Zniecierpliwiony cadyk rymanowski pojechał do Kozienic do tamtejszego cadyka. Kozienicki cadyk był człowiekiem wątłym, a nadto przybył rymanowski cadyk w piątek, gdy reb Izrael po kąpieli spoczywał na łożu. Reb Mendel jednym zamachem wyłożył całą kwestię. Kozienicki cadyk leżał zrazu spokojnie, lecz nagle zerwał się na równe nogi i zawołał potężnym głosem: „Mówią, że wielkiego obrońcę ma Napoleon w niebie, ale my powiadamy: Ty o Panie jesteś wyniosłym ponad wszystkich! Pan jest wyższym nad wszystkich aniołów w niebie... On, Napoleon brał Żydów do wojska i zmuszał ich do gwałcenia soboty i innych przepisów bożych! Niechaj zginą wszyscy wiodący na pokuszenie i do grzechu!” Cadyk kozienicki nienawidził Napoleona z duszy serca, bo widział w nim niszczyciela religii żydowskiej.[1]

Żydowskie przypowieści pokazują, jak dalece różnymi wartościami w sferze postaw politycznych rządził się świat polskich Żydów i świat Polaków. Dowodzą raz jeszcze, że świat polski i świat żydowski istniały wprawdzie na tych samych polskich ziemiach, były jednak od siebie oddzielone doskonale nieprzemakalną kurtyną.

Rozpalone walką o wolność polskie głowy, gdyby nawet bardzo chciały, u progu XIX wieku nie były w stanie pojąć, o co w postrzeganiu Napoleona, żołnierza i cesarza obiecującego Polsce wolność chodzi polskim Żydom. Podobnie jak biegający od rabina do rabina Żydzi nie byli w stanie pojąć, dlaczego Polacy tak bardzo ekscytują się francuskim niedowiarkiem i dlaczego oczekują, że Żydzi w obronie niepojętych polskich spraw pogwałcą swe odwieczne przykazania i staną do walki z aktualnymi władcami zamieszkiwanej przez nich ziemi.

Majer Bałaban napisał o czasach Pierwszej Rzeczypospolitej, że Żydzi znachodzili stałe poparcie w szlachcie i możnowładcach. Wydaje się, że właśnie pierwsza połowa wieku XIX, lata po klęsce napoleońskiej i Powstaniu Listopadowym, które pogrzebały nadzieje Polaków na szybkie odzyskanie wolności, jest okresem, w którym przychylna dotychczas Żydom szlachta i magnateria, „narodem politycznym” powszechnie zwana i od zarania polskich dziejów do obrony Rzeczypospolitej zobowiązana, a za nią reszta polskiego narodu, z powodu postawy Żydów wobec walki o niepodległość stopniowo cofać poczęła polskim Żydom swe poparcie. Tym sposobem Żydzi, którzy w 1791 roku za obywatelów polskich użytecznych byli uważani, po klęsce Napoleona w opinii narodu polskiego zaczynają być postrzegani jako nie naturalni mieszkańcy ziemi naszej, przychodnie, cudzoziemcy, obcy.  

Joahim Lelewel w roku 1832, w skierowanej do polskich Żydów w języku polskim, niemieckim i francuskim odezwie, napisał znamienne słowa: Synowie Izraela! Jeśli kto spośród was wrogą myśl ku nam żywi, spytajcie go o przyczynę i przypomnijcie mu słowa rabinów: „„Grzech człowieka wobec Boga przebacza się w „dniu pojednania”, lecz grzechu człowieka wobec bliźniego nie przebacza się w tym dniu, jeśli człowiek sam zła nie naprawi”. Jeśli my wobec was grzeszymy, niech nam Bóg popamięta w dniu Sądu Ostatecznego. W dniu zwycięstwa chcemy się dokładnie z wami obliczyć, każdy syn Polski, żyd czy katolik stanie tutaj, by złożyć rachunek z tego, co uczynił dla dobra ogółu, o ile się przyczynił do odbudowania ojczyzny. Każde staranie i każda służba będą ważone w chwili, gdy ojczystą ziemię nazwiemy swoją, a wówczas podzielimy tę wolność między siebie, razem, albo każdy dla siebie osobno, według obopólnej zgody. Jeśli zażądacie zupełnego oddzielenia się od nas i powrotu do ziemi Jakóba? Dobrze! Cokolwiek będzie waszem życzeniem uczynimy dla was w uznaniu słuszności waszych życzeń. Wznieście się dla tego i zjednoczcie z nami w modlitwie, by Bóg użyczył nam zwycięstwa. Wkrótce wybije chwila wolności. Sprawa ta nie cierpi zwłoki, działajcie z nami i to zaraz, gdyż „kto baczy na wiatr, ten nie sieje, kto baczy na chmury, ten nie zbiera’”.[2] 

Polaków walczących w Powstaniu Listopadowym czynną walką wsparło 43 lekarzy żydowskich i kilkuset żydowskich wolontariuszy; trzech Żydów za bohaterstwo odznaczonych zostało orderem Virtuti Militari.[3] W wydarzenia roku 1848 czynnie włączyli się Żydzi z krakowskiego Kazimierza, którzy na wiadomość o ogłoszonej w Wiedniu konstytucji kwietniowej zdemolowali w swym mieście domy nierządu od wieków tu utrzymywane oraz nieomal nie zlinczowali dzierżawcy koszernego Leibla Torbego. Wydarzenia te były bodźcem dla żydowskiej inteligencji Krakowa, na czele z Jonatanem Warschauerem i Krzepickim, do sformułowania bodaj po raz pierwszy od czasów Berka Joselewicza postulatów patriotycznych. W wydawanym w języku niemieckim czasopiśmie „Orient”, w dniu 22 maja 1948 roku krakowscy Żydzi opublikowali odezwę wzywającą współwyznawców do czynnego poparcia sprawy niepodległości Polski, w której pisali: Bracia w Izraelu! Szlachetny polski naród, któremu wiele zawdzięcza cywilizowana Europa, a któremu dwa miliony naszych braci zawdzięczają wszystko, ten polski naród, który ojcom naszym użyczył przytułku wówczas, gdy synowie Germanii i Galii nas sromotnie wygnali i pchnęli w nieszczęście, ten naród, któremu przed 80 laty zrabowano wolność i ziemię, a który od tego czasu walczy z bezprzykładną wytrwałością i odwagą, ten naród jest bliskim spełnienia swych życzeń, jest bliskim celu swych dążeń... My, Żydzi, pochodzimy z tego kraju, dlatego, nie szczędźmy ofiar, ni trudów i pokażmy światu, że w żyłach naszych płynie jeszcze krew makabejska i że nasze serce bije gorąco dla wszystkiego, co jest piękne i szlachetne. O spłyń na nas łasko Boża i niechaj się spełnią nasze życzenia. Amen.[4]

Niezwykle patriotyczna i głęboka w swej wymowie odezwa inteligencji żydowskiej Krakowa była skutkiem postawy, o jaką wołali i o jakiej marzyli walczący o wolność Polacy. Dramat sytuacji roku 1848 polegał na tym, że autorzy odezwy przemawiali w imieniu wąskiej grupy społecznej, liczącej nie więcej niż 1,5-2% ogółu krakowskich Żydów. Ta wąska grupa ludności żydowskiej kontynuowała, postrzeganą przez Polaków za jedyną i właściwą, postawę Berka Joselewicza. Na przestrzeni lat 1795-1918 grupa wspierających Polaków w walce polskich Żydów w skali całej Polski pozostała mniej więcej na tym samym poziomie procentowym 1,5-2 % i, jak pokazały następne dziesięciolecia, nigdy nie doczekała się pożądanego odzewu rzesz współwyznawców Żydów polskich[5].

 



[1] M. Bałaban, Dzieje Żydów w Galicyi, Kraków 1914, s. 86-88.

[2] M. Bałaban, Dzieje Żydów w Galicyi, Kraków 1914, s. 121. Ulotka, głęboko ukryta w archiwach kahalnych Krakowa i innych miast Galicji, przetrwała do czasów autora, za którym podana została jej treść.

[3] A. Żbikowski, Żydzi, Wrocław 1997, s. 77.

[4] Ibidem, s.  162-163.

[5] Getter N., Schall J., Schipper Z., Żydzi bojownicy o niepodległość Polski, Lwów 1939 [reprint: Warszawa 2002].






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.