Problem Michnika
to także problem
zamknięcia
na wrażliwość chrześcijańską,
przy dogłębnym przekonaniu,
że wie o niej wszystko
i że jest na nią otwarty.
A po prostu nie wie,
czym ona jest.
Bo jeśli nie potrafi zrozumieć,
że dla chrześcijan
zabójstwo dziecka
jest zabójstwem,
zaś adopcja dziecka
przez parę ludzi
dotkniętych nieszczęściem
dewiacji seksualnej
jest zbrodnią
- to nic dziwnego,
że potrafi napisać to,
co napisał ("Czy grozi nam faszyzm"- przyp. redakcji)
I tyle.
Mimo wszystko jednak
cieszę się, że po raz wtóry
określone zostały
przebiegi okopów
pomiędzy Onymi a Nami.
Określone zostały po to,
żeby nas opisać
jako faszystów
występujących
pod inną nazwą.
Ale może komuś
kto aż dotąd o tym nie pomyślał
da to przyczynę
do pomyślenia?
Bo ponadto
w artykule Michnika
pojawiła się trafna diagnoza
naszej sytuacji. Oczywiście
trzeba ją czytać à rebours.
Wtedy,
kiedy pisze, że
dla tych ludzi
(czyli także
i dla mnie)
spór o in vitro
zmienia się w totalną
wojnę ideologiczną
i religijną.
Spór o TV Trwam
to wojna
z wrogiem, który "chce
eksterminować biologicznie
naród polski".
Bo chce. A demon liberalizmu
piórem Michnika
przyznaje się do tego,
że będzie eksterminował,
że jest to spór o
być albo nie być
Polski i polskiego Kościoła .
Świadomie,
czy nieświadomie,
ale demon
przyznaje to.
A co robi się
z tym, który chce
eksterminować?
Oczywiście,
że prowadzi się wojnę.
Nihil novi. Wszak
bojowanie
- byt nasz podniebny,
bo dzień w dzień staje przed nami
srogi ciemności | Hetman
i świata łakome marności,
a także przywołany
przez Michnika ten,
który jest demonem
i duchem
europejskiego liberalizmu.
Jeśli jest demonem,
jest przeklety.
Cóż na to poradzić?
Jacek Korabita Kowalski, Salon24.pl