Jan Pospieszalski: Język elementem manipulacji pamięcią
data:17 kwietnia 2013     Redaktor: csp

Dlaczego nie mówimy Zbrodnia Poznańska i Kielecki Lipiec? - w przeddzień Poznańskiego Czerwca, czyli 57. rocznicy wybuchu Powstania Poznańskiego Czerwiec 1956 r.



W związku z realizacją przez Antoniego Krauzego filmu o katastrofie smoleńskiej przychodzi mi na myśl znamienna anegdota. Pokazuje ona jak istotne dla świadomości młodego pokolenia mogą być obrazy filmowe, które uczciwie przedstawiają dramatyczne wydarzenia najnowszej historii Polski.

Jeżdżąc po kraju,  próbuję pokazać na tzw. spotkaniach autorskich, jak często walka o pamięć przebiega na froncie języka. I jak dalece język staje się elementem manipulacji pamięcią.

Przeprowadzałem taki oto eksperyment. Zadawałem studentom i licealistom pytanie, czy wiedzą, co to były Wydarzenia Grudniowe. Niemal w stu procentach przypadków odpowiedzią było wzruszenie ramion. Ponad połowa osób na sali zazwyczaj wiedziała natomiast co to Zbrodnia w Jedwabnem. A przecież w obu przypadku liczba ofiar była porównywalna.  Nie mówiąc już o tym, że Wydarzenia Grudniowe to rzeczywistość sprzed 40 lat, a w Jedwabnem - sprzed 70 lat.

Pytałem też o Poznański Czerwiec. Większości nic to hasło nie mówiło. Ale gdy zapytałem o Pogrom Kielecki okazywało się, że duża grupa o nim słyszała.

To doświadczenie pokazuje jak  w pewnych przypadkach ktoś zadbał, żeby ocena moralna wydarzeń była podkreślana takimi słowami jak zbrodnia, czy pogrom. W innych przypadkach ktoś zadbał natomiast, żeby tragiczne wydarzenia eufemistycznie powiązać z nazwami miesięcy.

W dalszej części mojego eksperymentu mówiłem więc - w takim razie zróbmy zamianę. Powiedzmy: Masakra Gdańska i Jedwabnieński Lipiec. Powiedzmy: Zbrodnia Poznańska i Kielecki Lipiec. To robiło na ludziach wrażenie.

Pointa? Miałem niedawno w Rzeszowie spotkanie ze studentami. Znów zapytałem, czy wiedzą, co to były Wydarzenia Grudniowe. Oczekiwałem, że większość powie: nie wiemy. Wtedy z sali poderwało się kilka osób i zakrzyknęło: tak wiemy, to „Czarny czwartek”!

Okazuje się, że młodzi ludzie znaleźli wiedzę o dramatycznym wydarzeniu w filmie Antoniego Krauzego. I wiążą ją z tytułem ekranowego dzieła. Wcześniej, ani w szkole, ani w kulturze masowej, nie zetknęli się z tym, że komuniści wyprowadzili polskich żołnierzy z koszar, żeby strzelali do bezbronnej ludności cywilnej.

To pokazuje jak ważne dla trwałości pamięci zbiorowej są uczciwe filmy traktujące o najnowszej historii Polski. Dlatego z nadzieją oczekuję na obraz Antoniego Krauzego o tragedii smoleńskiej.




Jan Pospieszalski

za: wpolityce.pl
Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.