Bo byli Polakami
data:15 kwietnia 2013     Redaktor: AlicjaS

Ze skrępowanymi z tyłu rękoma wspinają się z trudem po wysokich stopniach oznaczonych nazwami miejsc polskiej Golgoty Wschodu pod czarny pomnik – wagon wypełniony krzyżami. Padają komendy oprawców, rozlegają się strzały. Poległych oficerów pokrywa półprzezroczysty czarny całun śmierci.

fot. mb

 

 

 

 

 

„Dlaczego zostali zamordowani?” – pytam małego chłopca w przedwojennym kaszkiecie w kratkę.

„Bo byli Polakami!” – odpowiada bez wahania.

„I to był rewanż za dwudziesty rok” – dopowiada jego kolega.

 

Kuba, Janek i Kacper należą do zespołu dzieci Grupy Historycznej Zgrupowania Radosław, organizatora, wespół z IPN-em, wczorajszego Marszu.

 

„Zwykle jesteśmy „listonoszami”, rozdajemy różne rzeczy, ulotki, dzisiaj to są repliki guzików, jakie nosili na przedwojennych mundurach żołnierze i oficerowie zamordowani w Katyniu i w innych miejscach – wyjaśnia jeden z chłopców. – O proszę, to dla pani, na pamiątkę!”

 

Pani minister Szumilas i jej zleceniodawcy mylą się sadząc, że uda im się wykarczować znajomość historii, zwłaszcza tej niewygodnej dla obecnych władz Polski. Może uczniowie nie zdobędą tej wiedzy w szkole, ale mogą ją poznać, poza rodzinnym domem i licznymi publikacjami książkowymi, programami edukacyjnymi prowadzonymi przez IPN, w tzw. drugim obiegu. Mam tu na myśli nie tylko fora internetowe o profilu patriotycznym ale także zdobywające coraz większą popularność rekonstrukcje historyczne. Niektóre z nich, jak chociażby wczorajszy warszawski VI Katyński Marsz Cieni, są traktowane po macoszemu przez reżymowe media. Na przykład - 45 sekund, na ósmym miejscu w Wiadomościach TVP 1.

 

Czego boją się media i ich mocodawcy? Tych, co polegli za wolną Polskę 73 lata temu? Podobnie jak Danuty Siedzikówny „Inki”, której niedawno wystawiony pomnik w krakowskim Parku Jordana oblano farbą? Jak Alka i Rudego, którzy - choć nie żyją - tak są nadal groźni, że trzeba zbeszcześcić paskudnym kłamstwem ich dobre imię?

 

Wśród rekonstruktorów w mundurach polskich i sowieckich wzrok przykuwają urodziwe dziewczyny w strojach z lat trzydziestych. Stylowe kapelusze, woalki, lisy zarzucone na ramiona, pantofle, torebki. Będą uczestniczyły w kilku odtworzonych epizodach, np. w próbie przekazania jeńcom żywności na drogę. Ładnie się poruszają, są eleganckie, kobiece. Jakże różne od niektórych dzisiejszych dziewcząt w legginsach albo wręcz w rajstopach i przykusych wdziankach, niezgrabnych, kulejących na niebotycznych obcasach...

 

Na czele kolumny dymił niemiłosiernie „czornyj woron”, okryta złą sławą i budząca grozę więźniarka używana przez NKWD. Sowieci wozili nimi polskich jeńców ze stacji Gniezdowo na miejsce egzekucji w katyńskim lesie. środka od Pozwolono mi wspiąć się do środka wejściem z tyłu. Wnętrze sprawia upiorne wrażenie. Po środku wąziutki korytarzyk oddzielony kratą od szoferki, po obu stronach pojedyncze maleńkie cele, także zamykane na kraty. Okna zamalowane farbą, żeby ofiary nie mogły nic widzieć. Kilka zdjęć – i uciekam stamtąd, wstrząśnięta. Powtarzam sobie - to tylko rekonstrukcja...

 

W Marszu towarzyszą grupie rekonstrukcyjnej warszawiacy. Jest ich dużo, bardzo dużo, z roku na rok coraz więcej, trudno się przecisnąć przez tłum na jezdni i chodniku. Łopoczą biało-czerwone flagi. Widać transparent Rodzin Katyńskich. Idą w milczeniu. Przejęci.

 

Pierwszy przystanek przy Bazylice Świętego Krzyża.

Drugi pod Pałacem Namiestnikowskim. Zatrzymują się wszyscy, by oddać hołd ofiarom Smoleńska. Żołnierze salutują.

 

Potem przystajemy na Placu Zamkowym, nieopodal Kamienia Katyńskiego, który stanął tu z inicjatywy śp. Stefana Melaka, ofiary tragedii smoleńskiej. Znów historia się splata... Skromny to bardzo pomnik, ale cud, że w ogóle jest i że niedawno nie udało się władzom Warszawy wyprowadzić go za opłotki.

 

„Enkawudzista” wyczytuje nazwiska kilkudziesięciu ofiar katyńskiego ludobójstwa. Przypisano je poszczególnym „żołnierzom” – rekonstruktorom, którzy zapalone białe znicze ustawiają pod pomnikiem. Kobieta w czerwonym kapeluszu, słysząc imiona i nazwisko swego Ojca, biegnie za żołnierzem i razem stają przed ukwieconym kamieniem. Żołnierz stawia znicz i salutuje. Kobieta mówi mu, że to jej ojciec. Niezwykłe, wzruszające spotkanie. Nie mieści się w tej relacji, pokażemy je osobno.

 

Plac Krasińskich, naprzeciw Katedry Polowej WP. Scenki z udziałem rekonstruktorów. Ktoś z nich intonuje Hymn narodowy. Podchwytują go wszyscy.

 

Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. Ostatni etap Marszu, tu będziemy towarzyszyć, w sercach, w wyobraźni, niezłomnym bohaterom Ojczyzny w ich ostatniej drodze. Ze skrępowanymi z tyłu rękoma wspinają się z trudem po wysokich stopniach oznaczonych nazwami miejsc polskiej Golgoty Wschodu pod czarny pomnik – wagon wypełniony krzyżami. Padają komendy oprawców, rozlegają się strzały. Poległych oficerów pokrywa półprzezroczysty czarny całun śmierci. Długa cisza jak makiem siał. To nie młodzi ludzie przebrani w dawne mundury. To Oni. Pod dłuższej chwili powstają i odchodzą. Ale nie z naszej pamięci.

 

Wspólna modlitwa, także za ofiary Smoleńskie, znowu milczenie. Jeszcze tylko białe i czerwone znicze i skromne kwiatki znaczą te strome stopnie prowadzące zapewne – do nieba.

 

Monika Beyer

Galeria do artykułu :
Zobacz więcej zdjęć ...





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.