Kartka z kalendarza: Czas honoru
data:25 marca 2013     Redaktor: csp

Przed 120 laty urodził się Stanisław Dąbek (*28 III 1892 †19 IX 1939) – wybitny polski oficer, znakomity dowódca, jeden z bohaterów walk obronnych przed Niemcami we wrześniu 1939, człowiek honoru.

 
 
 


Dowodził obroną Helu i Kępy Oksywskiej. Przygnębiony śmiercią wielu swoich młodych żołnierzy (zwłaszcza na Kępie Oksywskiej), postanowił podzielić ich los. Kiedy dalsza obrona Kępy stała się już niemożliwa, zdał dowództwo swojemu zastępcy i popełnił samobójstwo z broni osobistej.

Przypadków takiej honorowej śmierci polskich oficerów było podczas wojny obronnej 1939 wiele. Śmierć Pana Pułkownika jest dziś chyba najbardziej Polakom znana.

Życie Stanisława Dąbka do roku 1934 poznamy najlepiej z jego własnoręcznie napisanego życiorysu:

Urodziłem się 28 III 1892 r. w Nisku, woj. Lwowskiego. 4-klasową szkołę powszechną ukończyłem w Nisku w latach 1901-1905. W latach 1905-1907 ukończyłem 5 i 6 klasę szkoły wydziałowej w Lubaczowie. W latach 1908-1913 uczęszczałem do seminarium nauczycielskiego w Sokalu, gdzie w roku 1913 złożyłem maturę. Po ukończeniu seminarium, do chwili wybuchu wojny światowej [I wojny światowej], byłem nauczycielem w powiecie Bóbrka, woj. Lwowskiego.

W czasie pobytu w seminarium nauczycielskim w Sokalu w latach 1911-1913 pracowałem na terenie Sokala w organizacji niepodległościowej „Drużyny Zarzewiackie”, której komendantem w Sokalu był prof. Mańkowski.

W chwili wybuchu wojny europejskiej powołano mnie do szeregów armii austriackiej (90 i 34 p.p.), w której przesłużyłem aż do rozpadnięcia się Austrii, przebywając na różnych frontach jako chorąży, podporucznik i porucznik.

Po rozpadnięciu się Austrii przybyłem z Alzacji do Lubaczowa w początkach listopada 1918 r. i zaraz rozpocząłem samorzutnie organizację oddziału wojskowego w Lubaczowie, na tyłach frontu ukraińskiego, który wówczas przebiegał wzdłuż rzeki Sanu, od Jarosławia do Przemyśla. Organizację oddziału lubaczowskiego w ciężkich warunkach ukończyłem w pierwszych dniach grudnia 1918 r. Chcąc porozumieć się co do wspólnej akcji na Lubaczów z ówczesnym płk. Jaroszem Wiktorem, udałem się do Jarosławia. W drodze z Jarosławia do Lubaczowa, przechodząc przez front ukraiński, zostałem aresztowany w okolicach Surochowa, skąd zbiegłem do Lubaczowa, celem prowadzenia dalszych przygotowań do akcji na Lubaczów. Dnia 6 i 7 grudnia 1918 r. rozpocząłem akcję z oddziałem lubaczowskim na tyłach Ukraińców, współdziałając z załogą idącą z Jarosławia na Lubaczów. Po zajęciu Lubaczowa prowadzę dalszą pracę organizacyjną oddziału lubaczowskiego i uzupełniam go przez werbunek, organizuję władze administracyjne w Lubaczowie.

W okresie Bożego Narodzenia 1918 r., podczas przeważającego napadu na Lubaczów, bronię ze swym oddziałem Lubaczowa, doprowadzając do rozbicia uderzającej wówczas grupy Kleea ze strony Ukraińców na Lubaczów. Za obronę Lubaczowa otrzymałem obywatelstwo honorowe tego miasta.

W roku 1919 wchodzę z oddziałem lubaczowskim w skład 14 p.p., z którym przebyłem całą kampanię na froncie polsko-bolszewickim. Od roku 1922 służę w 8 p.p.Leg. jako dowódca baonu, następnie od roku 1925 w 7 p.p.Leg. jako dowódca baonu i zastępca dowódcy pułku. Od roku 1922 do 1930 jestem komendantem Szkoły Podchorążych rezerwy Piechoty w Tomaszowie Mazowieckim i Zambrowie.

W roku 1930 powróciłem do 7 p.p.Leg., gdzie do dziś dowodzę pułkiem.

Niniejszy kwestionariusz wypełniłem zgodnie z prawdą.
Chełm, 23 marca 1934 r. [własnoręczny podpis]

Dodajmy do tego, że Stanisław Dąbek pochodził z rodziny chłopskiej, był synem Szczepana i Rozalii Dąbków.

Co było po roku 1934? Dowodził dalej 7 Pułkiem Piechoty Legionów, potem 52 Pułkiem Piechoty Strzelców Kresowych w Złoczowie. Stopień pułkownika piechoty Wojska polskiego posiadał już od roku 1932.

Miesiąc przed atakiem niemieckim na Polskę został dowódcą Morskiej Brygady Obrony Narodowej. Pełnił też obowiązki dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża. Mimo krótkiego czasu, jaki pozostał do wojny, podjął intensywne prace nad umocnieniem pozycji obronnych i uzupełnieniem uzbrojenia swoich oddziałów.

Od 1 września 1939 dowodził skutecznie, mimo dysproporcji sił, wojskami lądowymi, skoncentrowanymi wokół Gdyni, odpierając niemieckie ataki. Wobec odcięcia swoich jednostek od reszty kraju, postanowił ewakuować je z Gdyni na Kępę Oksywską – morenowe wzniesienie, zbiegające ku Zatoce Puckiej. Tu od 10 do 19 września toczyły się krwawe walki z Niemcami, w których uczestniczyło około 9 tysięcy polskich zołnierzy. Koncentracja tak dużych siła na stosunkowo niewielkim obszarze (około 4 km2), trudnym do obrony (wzniesienie) oraz duża ilość ewakuujących się w ten rejon cywili z Gdyni sprawiły, że w licznych potyczkach z Niemcami poległo około 2 tysiące polskich żołnierzy. Więcj niż w bitwie o Monte Cassino!

We wtorek 19 wrzesnia 1939 płk Dąbek osobiście poprowadził swoich żołnierzy do ataku. Został ranny w głowę odłamkiem z niemieckiego moździerza. Zarządził kapitulację, ale nie chciał iść do niemieckiej niewoli. Strzałem z pistoletu odebrał sobie życie.

Ostatni dzień walk na Kępie opisał sugestywnie Włodzimierz Kalicki:

Tej nocy obrońcy Kępy Oksywskiej, ostatniej poza Półwyspem Helskim polskiej reduty na Wybrzeżu, nie mieli już złudzeń. Płonęły ostrzeliwane i zbombardowane przez Niemców zabudowania i magazyny wojskowe na Kępie. Po drugiej stronie Zatoki Puckiej biły łuny pożarów Chałup, Kuźnicy, Jastarni, Juraty i Helu. Nadchodzący dzień miał być dniem klęski.

Kępy Oksywskiej, górującej nad Zatoką Pucką, broniły resztki oddziałów Lądowej Obrony Wybrzeża, dowodzonej przez płk. Stanisława Dąbka. Od pierwszego dnia wojny przeważające siły niemieckie nacierały na Gdynię z dwóch kierunków - od strony Gdańska i z rejonu Lęborka. Wzięte w kleszcze polskie Wybrzeże nie było należycie przygotowane do obrony. Brakowało amunicji, artylerii, umocnień. Bardzo słabe były siły piechoty oddane do dyspozycji płk. Dąbka. Ale jego żołnierze i gdyńscy ochotnicy bili się świetnie.

Naczelne dowództwo poleciło bronić Wybrzeża przez dziewięć dni, tymczasem Niemcy, mimo miażdżącej przewagi, dopiero 12 września zdobyli Wejherowo i Władysławowo, odcinając obrońców Gdyni od załogi Półwyspu Helskiego.
Tego dnia w rejonie wsi Mosty nieprzyjaciel wdarł się na północną krawędź Kępy Oksywskiej. Rozpaczliwy kontratak spieszonych polskich marynarzy nie powiódł się. Płk Dąbek zdecydował wtedy, że Gdyni bronić nie będzie. Z obawy przed zemstą na mieszkańcach, zabronił niszczyć urządzenia portowe. U wejścia do portu zatopiono tylko parę niewielkich statków. Resztki polskich oddziałów na rozkaz pułkownika zgromadziły się na wyniosłym płaskowyżu Kępy Oksywskiej, by tam bić się do końca.

Odwrót na Hel był niemożliwy. Okręty Kriegsmarine zablokowały brzeg morski pod Oksywiem, a na zajętej przez Wehrmacht podstawie półwyspu, między Wielką Wsią i Chałupami, Niemcy dodatkowo zbudowali umocnioną zaporę.

Płk Dąbek nie spał tej nocy. Do rana formował nowy batalion z oficerów i żołnierzy rozbitych jednostek. O świcie zaczął się ciężki nalot Luftwaffe. Stukasy zbombardowały oznaczony flagami Czerwonego Krzyża szpital wojskowy. Potem, po huraganowym ostrzale artylerii, Niemcy ruszyli do natarcia. Pod Kępą Oksywską wylądował z Zatoki Puckiej niemiecki desant. Krótko przed południem płk Dąbek uznał, że sytuacja jest beznadziejna. Za pomocą ostatniego środka łączności, jakimś cudem ocalałego kabla podwodnego, połączył się z dowódcą obrony Półwyspu Helskiego kontradmirałem Józefem Unrugiem i złożył mu ostatni meldunek. Po krótkich pożegnaniach podwodny kabel odcięto, a jego końcówkę zatopiono w morzu.

O trzynastej Niemcy opanowali brzeg Zatoki i wzięli obrońców w ogień krzyżowy. Pozbawione łączności resztki polskich oddziałów broniły się zaciekle, co jakiś czas ruszając do kontrataków na bagnety.

W polowym schronie płk. Dąbka w Babich Dołach pojawili się nieliczni obrońcy Starego Obłuża, którym tego ranka udało się wyrwać z okrążenia. W tym momencie telefonista zameldował, że stracił łączność z pobliskimi oddziałami, a ostatni magazyn amunicji, jakim dysponowali obrońcy, w Wąwozie Ostrowieckim, stoi w ogniu. Co chwila wpadali żołnierze z kilku rozrzuconych wokół schronu punktów obserwacyjnych. Meldowali, że huraganowy ogień niemieckiej artylerii rozbił ostatnie polskie pozycje.

Pułkownik wyjął z kabury pistolet i wydał ostatni rozkaz do swego sztabu: „Na mój rozkaz zniszczyć centralę telefoniczną, wszyscy za broń! Nie damy się wziąć jak stado baranów do rzeźni!”.

Pułkownik poprowadził piętnastu oficerów i sześciu strzelców na północną, zalesioną krawędź Kępy Oksywskiej rozciągającą się nad budynkiem Dowództwa Obrony Wybrzeża. Mimo silnego ostrzału spacerował w rozpiętym płaszczu nad stanowiskami swoich ostatnich żołnierzy. Pośród huku niemieckich pocisków co chwila rozlegał się strzał armatni. To artylerzysta kapitan Szarras strzelał ogniem na wprost z ostatniego polskiego działa na Kępie.

Gdy Niemcy otoczyli polski sztab, pułkownik wezwał ppłk. Ignacego Szpunara i polecił mu w przypadku swojej śmierci zakończyć beznadziejną walkę. Parę minut później niemieccy piechurzy nagle ruszyli do ataku i wpadli między polskich obrońców. Ogień ucichł. Jeden z oficerów marynarki wojennej przyłożył sobie pistolet do skroni i strzelił. Płk Dąbek najpierw strzelił z pistoletu do nadbiegających wrogów. Drugi pocisk przeznaczył dla siebie. Strzelił sobie w usta.
 
 

Miejsce śmierci Pana Pułkownika upamiętnia pomnik, który znajduje się obecnie na terenie bazy lotnictwa morskiego Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.

Płk Stanisław Dąbek został pośmiertnie awansowany na stopień generała brygady przez naczelnego wodza, gen. broni Władysława Andersa. Ten stopien potwierdził prezydent RP na uchodźstwie August Zaleski.

Imię Pana Pułkownika nosi m.in. 1 Morski Pułk Strzelców w Gdyni oraz liczne na Pomorzu ulice (także np. w Warszawie), szkoły i drużyny harcerskie.

Niech żyje pamięć o bohaterskim dowódcy, ucieleśniającym etos oficera Wojska Polskiego.




Piotr Szubarczyk

za: wolnapolska.pl
 
 
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.