Przypominamy - B. Ratter: Święto tragicznie spóźnione
data:03 marca 2013     Redaktor: MichalW

Wieczorem 9 maja 1945 roku w Warszawie, w sali kina Roma, odbyła się akademia dla uczczenia zwycięstwa. Wcześniej, podczas ulicznej demonstracji, prezydent Warszawy wołał do tłumu: Radujmy się, to nasze zwycięstwo!



W tym samym czasie (9 maja 1945 roku) liczne areszty i więzienia były
już zapełnione żołnierzami AK. Tylko z samego okręgu AK Białystok
aresztowanych zostało przed majem 1945 roku ponad 1000 oficerów i
żołnierzy. "Po przesłuchaniu przewieziono nas do więzienia i szykowano
do wywiezienia do Rosji - opowiada żołnierz AK, Tadeusz Gołaszewski w
filmie "Osaczeni". Odbyła się sprawa, posadzono 24 więźniów w ławkach,
przyszło 5 sędziów, obrońca nie zabrał głosu. Odczytano więźniom treść
zeznań złożonych podczas śledztwa, sąd opuścił salę na kilka minut.
Wrócił i odczytano z kartki wyroki.  Ośmiu skazanych na karę śmierci a
pozostali na 10 lat więzienia- opowiada jeden z oskarżonych. Miał
wtedy 15 lat.

Było i tak, iż zmobilizowani mężczyźni w 1939 roku, później żołnierze
AK, mając świadomość represji, które ich czekają po ujawnieniu się
(śmierć, katownie, okaleczenie i wykluczenie) uciekali przed UB
posługując się fałszywą tożsamością. Ukrywali się w odległych
regionach Polski, ukrywali pochodzenie, wykształcenie, niszczyli
dokumenty. "Nie można było powiedzieć tego, co się myśli, co się
czuje, przyznać się do tego, kim się było, bo inaczej UB na pewno
dobrałoby się" - wspomina trzeci bohater filmu "Osaczeni". Tak żyli
również chłopcy i dziewczęta, sieroty, których rodziny zostały
wymordowane lub zesłane, domy rodzinne zrównane z ziemią lub
przekazane w ręce "zwycięzców".

Warszawiacy, którzy brali udział w Powstaniu Warszawskim, wypędzeni z
miasta zaszywali się w którymś z miejsc na Ziemiach Odzyskanych.
Rozpoczynali pracę zgodnie z wykształceniem, jako lekarze,
nauczyciele, inżynierowie. Niestety, i do nich docierali rodacy ubecy
w latach pięćdziesiątych, wyciągano ich nocą z domów, zawożono do
więzienia gdzie "sędziowie" na podstawie sfingowanych procesów
wydawali wyroki śmierci.

23 października 1963 roku tajny współpracownik UB , kryptonim
"Michał", pokwitował odbiór 3 tys. zł. Była to cena za wydanie
ostatniego partyzanta Józefa Franczaka, pseudonim "Drwal Laluś"

Pokwitowanie

Kwituje odbiór 3000 złotych od pracownika służby bezpieczeństwa KWMO w
Lublinie za udzielenie informacji o miejscu pobytu ukrywającego się
bandyty Franczaka.

Po wojnie z bronią w ręku zginęło ponad 20 tys. "Żołnierzy Wyklętych".
W latach 1944-1955 komunistyczne sądy orzekły ponad 8 tys. wyroków
śmierci, z których ok. 4, 5 tys. zostało wykonanych. Ponad 200 tys.
polskich patriotów trafiło do więzień i obozów pracy, najmłodsi do
obozu w Jaworznie (chłopcy) i w Bojanowie (dziewczęta).



Domagam się nie tylko ujawnienia zbrodni, przeproszenia i wskazania
winnych, ale i powołania Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród
Narodów Świata. Dla oczyszczenia z zarzutów i przeproszenia również
tych, którzy nie mogąc pogodzić się w czasie i po II wojnie światowej
z łamaniem praw człowieka w PRL, z fałszywymi oskarżeniami, wyrokami i
wykluczeniem rodaków, sami byli szykanowani za udzielenie pomocy lub
za niedonoszenie. A i dzisiaj, po 70 latach od tamtych wydarzeń, Ci,
którzy domagają się pamięci o  bezprawiu również są szykanowani.

Marian Borychowski został zamordowany przez UB w lutym 1951 r. w
Warszawie. Ciała do tej pory nie odnaleziono. W 2007 r. pośmiertnie
odznaczony Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski. Jego żona skazana
na 10 lat więzienia, zmarła w 1984 roku niedoczekawszy się
oczyszczenia z zarzutów. Ich młodsze dzieci (12, 10, 7 lat) spędziły w
areszcie UB w 1950 roku 3 tygodnie a potem zostały umieszczone w domu
dziecka w Otwocku. Najstarsza córka po brutalnym przesłuchaniu skazana
na 1, 5 roku więzienia, prześladowana była przez UB do 1980 roku.
Dlaczego? Rodzina Państwa Borychowskich  udzieliła gościny  Żołnierzom
VI Brygady Wileńskiej a "otumaniony obywatel" doniósł.  (Sny stracone,
Sny odzyskane reż. Arkadiusz Gołębiewski),

25 lutego 2013r. w IPN przy ul. Marszałkowskiej odbyła się promocja książki
"Masz rywalkę Polskę" (red. Maria Kamykowska i Jan Żaryn przy
współpracy Leszka Rysaka). Wspomnienia córki Marii Kamykowskiej i
korespondencja więzienna Jej ojca, Władysława Gałki
(1949-1956),stanowią treść książki. To było ciepłe, wzruszające
spotkanie z Panią Marią Kamykowską, Jej mężem, młodszymi siostrami,
rodziną i bliskimi, którzy służyli swoją życzliwością i pomocą
niezwykłej Rodzinie Państwa Gałków. Pan Władysław po wyjściu z
więzienia nie mógł znaleźć pracy, nie mógł też pomóc swojej chorej
córce Danusi, odmówiono jej wyjazdu na leczenie za granicę,  była
przecież córką "żołnierza wyklętego", "bandyty". Zmarła, jako
18-letnia dziewczyna. Gdy małe mieszkanko Państwa Gałków podpalono,
przygarnęli ich sąsiedzi, którzy prowadzili równie skromnie życie.
Mimo bestialskiego traktowania w więzieniach, utraty zdrowia i
trudnego życia po wyjściu z więzienia, Pan Władysław skończył studia
prawnicze.

"Gdyby po wojnie wygrali ci, których obecnie nazywamy żołnierzami
wyklętymi, dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu - w demokratycznej
rodzinie państw wysokorozwiniętych, ze znikomą korupcją, z solidnym i
jasnym systemem prawnym, bez szokujących na każdym kroku niezwykłych
fortun nie (?)wiadomego pochodzenia. (Święto tragicznie spóźnione"Mity
przeciwko Polsce" -Leszek Żebrowski)



Ci, którzy drwią z Polaków domagających się powiedzenia prawdy o
tamtej zbrodni, zdjęcia piętna "zaplutych karłów" ze swoich rodaków
oraz członków ich rodzin, jawią mi się jakimiś złowrogimi mesjaszami
"powtórki z rozrywki".

Oni wciąż dzielą Polaków, owszem, uczono ich zafałszowanej historii,
ale skoro potrafią pisać w "wiodących" mediach to można chyba
oczekiwać od nich czytania ze zrozumieniem. Czemu są tak odporni na
wiedzę, obecnie mamy dostęp do fachowej literatury, do niepodważalnych
dokumentów i zeznań żyjących jeszcze świadków?  A nawet mogą brać
przykład z kolegów z UE.

Został nakręcony dokumentalny film "Urodzeni dla Rzeszy", film o
dzieciach z akcji Lebensborn. Guntram Weber, opowiada w nim o
odkryciu, jakiego dokonał oglądając 7 lat wcześniej film "Topografia
Terroru". Zobaczył swojego ojca stojącego w mundurze generała SS obok
Himmlera. Guntram Weber nie może pogodzić się z tym, iż jego ojciec
wykonywał "zadanie Himmlera z radością", zadanie skazujące na śmierć
10 tysięcy Polaków. Guntram Weber przyjechał do Polski, do Bydgoszczy
gdzie odnalazł córkę dyrektora szkoły, która jako kilkunastoletnia
dziewczyna była świadkiem w mieszkaniu wyprowadzania przez gestapo
swego ukochanego ojca . Wzruszająca scena, gdy dzieci kata i ofiary
rozmawiają o tragicznej dla obojga przeszłości trzymając się za ręce.
Guntram Weber uważa, "iż poszkodowanym dzieciom należy się
odszkodowanie. Wojna wszystko zniszczyła, za budynki odszkodowanie
płaci się, ale za dzieci poszkodowane nie". Ma też wielki żal o
ukrywanie zbrodni, byłoby w porządku, gdyby w swoich testamentach
napisali, co i jak było. Guntram Weber pisze list do swojej nieżyjącej
matki: "Mamo, co to ma być, co wyście wtedy zrobli?"

Fragment listu Pana Władysława Gałki z 13.XI.1949 r, pisany 2 tygodnie
po otrzymaniu wyroku śmierci:

Moja Ukochana Wisiu!

..przepraszam Cię, że Ci tyle krzywdy wyrządziłem i złamałem Ci Twoje
młode życie i Ciebie i nasze dzieci zostawiłem same w tak ciężkim
życiu. Podziękuj Ojcu i bratu Frankowi za ich przyjazd do Warszawy i
starania, jak i wszystkim, którzy Ci szli z pomocą czy pociechą.
Wisiu, pamiętam, że zostawiłem Cię bez płaszcza, przerób mój dla
siebie lub dla dzieci, po co ma leżeć.

Twój Władek

Bożena Ratter





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.