Dlaczego pamiętam o Żołnierzach Wyklętych? - praca laureata konkursu Solidarnych
data:01 marca 2013     Redaktor: MagdaKo

Przypominamy tę pracę w oczekiwaniu na wielkie patriotyczne wydarzenie, jakim będzie pogrzeb naszego Narodowego Bohatera - mjr. Hieronima Dekutowskiego "Zapory":

"Proces przywracania pamięci bohaterów antykomunistycznego podziemia dopiero się, na dobrą sprawę, rozpoczął..."- pisze Wojtek Niedzielko, laureat konkursu, jaki w 2012r. zorganizowali Solidarni2010 z OT Białystok pod nazwą „Dlaczego we współczesnej Polsce warto pamiętać o Żołnierzach Wyklętych?”

O Żołnierzach Wyklętych słyszał niemal każdy Polak. No właśnie, niestety tylko “słyszał”. Żeby to sprawdzić, wystarczy porozmawiać na ten temat chociażby ze swoimi znajomymi. Zazwyczaj gdy pada takie hasło, to w głowach większości z nas pojawiają się słowa klucze jak Armia Krajowa czy podziemie antykomunistyczne. W powszechnej opinii etap walk kończy się wraz z rokiem 1945, a okres późniejszy jest zwyczajnie niedoceniony. Winą za to można obarczyć prawie 50-letnie tuszowanie tych wydarzeń przez władze PRL. Jednak i we współczesnych czasach niekiedy pojawiają się głosy, że dalsze zmagania zbrojne nie miały żadnego sensu, że należało działać przede wszystkim społecznie i politycznie, albo po prostu wybrać tzw. mniejsze zło jakim był system narzucony przez Stalina. Tak czy owak, przez takie działania rola Żołnierzy Wyklętych zostaje zepchnięta na margines. W swojej pracy chciałbym pokazać, że mimo wszystko ich poświęcenie nie poszło na marne i w obecnych czasach zasługują na cześć i pamięć.

Zacznę od krótkiego streszczenia historii powojennej Polski. Pomimo tego, że wojna w Europie skończyła się 8 maja 1945r., a Armia Krajowa została rozwiązana 19 stycznia tego samego roku, to polskie podziemie niepodległościowe nie złożyło broni, ale kontynuowało opór przeciwko komunistom. Ilość zakonspirowanych osób jest trudna do ustalenia, jednakże w roku 1945 ta liczba jest szacowana na ok. 150 tys. lub nawet więcej. Licząc w jednostkach wojskowych, jest to około 15 dywizji. Była to siła tak wielka, że władza ludowa musiała sięgnąć do chwytów „poniżej pasa”. Mam na myśli amnestie, w wyniku których ta liczba stale topniała. Pierwsza amnestia, która odbyła się w roku 1945, ujawniła tylko około 30 tys. żołnierzy, z której część i tak potem powróciła do lasów. Mimo gwarantowanej wolności osobistej, osoby, które się zdekonspirowały, były poddawane inwigilacjom i naciskom. Dopiero druga amnestia przyniosła zamierzone efekty ze strony władzy komunistycznej. Z podziemia wyszło ok. 70 tys. żołnierzy. W formularzu (który ujawniający się partyzanci musieli wypełnić) trzeba było podać szczegółowe dane dotyczące swoich wcześniejszych działań. To pozwoliło na stopniowe rozszyfrowanie i rozbicie pozostałych ukrywających się oddziałów.

Z powyższych rozważań wynika, że Polska miała świetne zaplecze niepodległościowe na wypadek wybuchu wojny między Stanami Zjednoczonymi a ZSRR. Patrząc z perspektywy tamtych czasów taka wojna była bardzo prawdopodobna. Można też śmiało powiedzieć, że gdyby nie pomoc ze strony Moskwy, komuniści zostaliby szybko wypędzeni. Walka z bronią w ręku pokazywała ponadto, że naród się wyraźnie nie zgadzał na tamte warunki (wbrew zapewnieniom władz,  w podziemiu działały głównie klasy niższe, a nie “kapitaliści i obszarnicy”). Dopiero brak ostrej reakcji Zachodu na sfałszowane referendum ludowe dobitnie pokazał, że sprawa Polski Amerykanów niezbyt interesuje. Nadzieje na wybuch wojny zaczęły stopniowo wygasać, w wyniku czego po drugiej amnestii zorganizowana armia podziemna przestała istnieć. Mimo to należy pamiętać, że ostatni partyzant – Józef Franczak ps. Lalek – zginął w roku 1963! Podsumowując, twierdzenia, że dalsza walka nie miała sensu są zdecydowanie zbyt daleko posunięte. Bardzo łatwo jest patrzeć na tamte wydarzenia z perspektywy współczesnych czasów. Teraz wszyscy są tacy mądrzy, bo wiedzą już jak potoczyła się historia. Jednak musimy zdawać sobie sprawę z tego, że ci partyzanci, którzy zostali po okupacji niemieckiej w lasach, nie byli samobójcami, ale wierzyli w realną szansę wyzwolenia nas przez kraje zachodnie.

Każdy mieszkaniec naszego kraju, który uważa się za patriotę powinien wiedzieć, że Żołnierze Wyklęci nie walczyli tylko dla własnego przetrwania , ale również po to, aby uwolnić Ojczyznę z rąk okupanta. Nie oszukujmy się. Polska powojenna była okupowana przez sowieckiego wroga. Teraz możemy z łatwością zauważyć, że ludzie do Stalina i szeroko pojętego komunizmu podchodzą „luźno”, w przeciwieństwie do nazizmu. Mówi się, że Hitler to było zło wcielone. To jest prawda. Jednak towarzyszy temu niebezpieczny proces rehabilitowania Związku Radzieckiego. Otóż nie wolno tak robić. Powiedzmy sobie jasno: Armia Czerwona nie wyzwoliła naszego narodu, tylko przyszła tutaj zaprowadzić gwałtem własny, chory system. Dochodzimy więc do logicznego wniosku, że w roku 1944 zmienił się tylko okupant, a rozważanie co było mniejszym, a co większym złem jest ową próbą usprawiedliwiania pachołków Stalina. Z całości możemy wyciągnąć logiczny wniosek, że walka po roku 1944 była walką z nowym, wcale nie gorszym od Niemców okupantem, który dążył  do zniewolenia naszego kraju. Tutaj pojawia się kolejny argument.  Żołnierze Wyklęci nie poszli na kompromisy z diabłem, tylko woleli walczyć aż do  wyzwolenia narodu. Oczywiście z biegiem czasu, niektórzy z nich pozbawieni nadziei zaczęli składać broń, ale oprawcy i tak nie zapomnieli ich “zasług” dla nowej władzy. Jeżeli ktoś został wyklęty przez system i jego służalców, pozostawał wyklęty do końca swojego życia. Znane są przypadki, gdzie byłych żołnierzy podziemia łapano  i wysyłano do więzienia kilkanaście lat po wojnie. Jednak odpowiedzialność fizyczna była chyba najmniejszym kłopotem. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że prawdziwych patriotów nazywano bandytami lub szpiegami na rzecz tzw. “zachodnich imperialistów”. Myślę, że tych bohaterskich ludzi najbardziej właśnie bolało to, że ich ofiara poszła na marne, że z biegiem czasu zostaną zapomniani. Robiono wszystko, aby Żołnierze Wyklęci kojarzyli się z mordercami. Przebierano funkcjonariuszy UB   i MO w mundury partyzantów i dokonywano grabieży na ludności cywilnej, która pomimo takich zabiegów chętnie pomagała ukrywającym się żołnierzom. Fałszowano również protokoły i zeznania. Skrupulatnie starano się, aby nigdzie nie rozmawiano o niewygodnych dla władzy tematach. Pozostawała jedynie nadzieja na zmianę ustroju i wyzwolenia się spod panowania Moskwy i jej sługusów.

I taka zmiana teoretycznie nastąpiła 23 lata temu podczas obrad tzw. Okrągłego Stołu. Ta ilość czasu powinna wystarczyć, aby sprostować jak należy naszą historię. Wyjaśnienie, dlaczego tak się nie stało, pozostawiam komu innemu. Jednak potrzeba było tych 23 lat, aby zacząć mówić o tym, co wcześniej było surowo zabronione. Jest naszym (Polaków patriotów) moralnym obowiązkiem, aby tę pamięć przywrócić. Właśnie takie filmy jak “Historia Roja”, czy po prostu zwykłe inicjatywy mające na celu rozpowszechnienie historii Żołnierzy Wyklętych pokazują, że coś zaczyna iść do przodu, co mnie osobiście bardzo cieszy. Nowe pokolenie ma za zadanie przywrócić tych bohaterów na należne im miejsce.

Osobiście patrzę w przyszłość z pewnym optymizmem. Mimo tego, że obecny system rządzi się prawami chleba i igrzysk, to jednak można zobaczyć pozytywne zmiany. Gołym okiem widać to było chociażby na Marszu Niepodległości w ubiegłym roku, gdzie z najdalszych stron Polski zjechało się prawie 30 tys. ludzi! Patriotyczne tendencje widzę też w swoim szkolnym środowisku, gdzie wbrew pozorom sporo ludzi myśli trzeźwo i logicznie. Niestety rzecz ma się inaczej wśród “elit” III Rzeczypospolitej, które wolałyby raczej sprawę podziemia antykomunistycznego zostawić w spokoju. Dochodziło do absurdalnych sytuacji, gdzie sędzia, który wydawał wyroki na żołnierzy polskiego podziemia, już w nowym systemie ułaskawiał pośmiertnie tych samych ludzi! Poza tym, takiego ułaskawienia nie można nazwać przywróceniem pamięci o bohaterach, gdyż ono niczego, poza anulowaniem pewnych dokumentów, nie wnosi. Nie można tej sprawy po prostu ot tak zostawić. Żyjemy w społeczeństwie, które ma bardzo łatwy i szybki dostęp do informacji. Nie możemy zgadzać się na mentalny i historyczny spadek władzy ludowej. Byłoby to ogromną niesprawiedliwością względem tych, którzy oddawali swoje życie  z nadzieją na to, że przyszłe pokolenia osiągną w końcu upragnioną wolność. Takie pozostawianie Żołnierzy Wyklętych na marginesie historii jest absolutnie nie do przyjęcia. Ci, którzy się zgadzają na obecny stan rzeczy są, lekko mówiąc, niepoważni. Państwo polskie we współczesnych czasach jest trawione przez niekompetentne decyzje różnych polityków. Niektóre takie działania prowadzą   do stopniowej utraty suwerenności w sferze gospodarczej jak i politycznej. Można postawić tezę, że jak tak dalej pójdzie, to o tym jak ma wyglądać nasz system publicznego szkolnictwa będzie decydowała grupa biurokratów nie mająca nic wspólnego z Polską. Logicznym wnioskiem jest, że tacy ludzie jak Żołnierze Wyklęci, którzy niewątpliwie są symbolem walki o niezawisłość i niepodległość Polski od obcych mocarstw, nie będą mile widziani wśród osób, które ewentualnie będą dążyły  do całkowitego zniesienia suwerenności naszego państwa. To jest kolejny argument za tym, aby pamiętać i czcić bohaterów, bo w przyszłości mogą być z tym problemy. Bardzo ważna jest praca  u podstaw i wychowywanie nowego pokolenia w zgodzie z tradycjami przyświecającymi ludziom, którzy za Polskę oddali życie. Taką przykładową pracą u podstaw może być osobista postawa, która pokazuje przywiązanie do historii i tradycji swojego narodu. Moim zdaniem na początku trzeba zacząć od budowania własnej postawy opartej na właściwych zasadach i wzorcach. Skąd wziąć te wzorce? Według mnie odpowiedź jest oczywista.

Dla mnie, jako młodego Polaka, takie postacie jak Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszka” czy Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. „Rój” są bezsprzecznymi autorytetami w każdej dziedzinie życia. Poprzez coraz to głębsze poznawanie historii i pamięć o Żołnierzach Wyklętych, buduję w sobie swoistą dumę z bycia Polakiem. To właśnie oni, żołnierze prawowitego państwa polskiego, nosili w sobie taką dumę. Z własnego doświadczenia wiem, że taka pamięć buduje w człowieku pozytywne uczucia i pomaga nawet w życiu prywatnym. Przede wszystkim w Żołnierzach Wyklętych inspiruje mnie fakt, że dochowali wierności swoim zasadom. Któż jak nie oni pokazali czym jest honor, odwaga i poświęcenie siebie dla wyższych wartości. Każda osoba, która nie ma kłopotów z własną moralnością bezsprzecznie uzna, iż takie cechy charakteru są ważnym elementem każdego człowieka bez wyjątku. Tak jak wspominałem, osobista pamięć o Żołnierzach Wyklętych pomaga mi utrzymać wewnętrzną spójność i uczciwość względem samego siebie. To właśnie ci bohaterowie pokazali mi, czym jest dotrzymywanie własnego słowa, życie w prawdzie i sprzeciwianie się złu. Uważam, że my jako młodzi ludzie nie potrzebujemy nowych, zagranicznych i zupełnie obcych autorytetów. Dlaczego mamy ich szukać w historiach innych narodów, jeżeli możemy je znaleźć na własnym podwórku? Wiem, że naprawdę wielu młodych ludzi, którzy nawet specjalnie nie interesują się historią, podziwia dokonania Żołnierzy Wyklętych. Problem jest z odpowiednim przekazem informacji na ten temat. Parafrazując brytyjską panią premier Margaret Thatcher, w obecnych czasach młodzieży bardziej wpaja się prawo do bycia gejem, niż do poczucia dumy z własnej tradycji. Tutaj należy oddać ukłon w stronę II Rzeczypospolitej, której największą zasługą było przecież wychowanie młodych ludzi w duchu narodowo-patriotycznym. Uważam, że pamięć o Żołnierzach Wyklętych jak i w ogóle  o tamtym pięknym pokoleniu, jest głównym czynnikiem wychowania współczesnych młodych w podobnych tradycjach.  Jednak mentalność PRL-owska jest wciąż żywa. Żołnierze Wyklęci jak byli na historycznym marginesie, tak na nim dalej pozostają. Możliwie, że jest to wina systemu edukacji, ale przecież żyjemy w wolnej Polsce i takie rzeczy teoretycznie można naprawić. Na razie z inicjatywą wychodzą prywatne stowarzyszenia patriotyczno-narodowe, natomiast nasze władze raczej wolą takich tematów unikać.

Na zakończenie chciałbym krótko podsumować moje rozważania. Otóż pytanie skierowanie do Polaków nie powinno brzmieć: “Dlaczego warto pamiętać o Żołnierzach Wyklętych?”, tylko: “Dlaczego naszym obowiązkiem jest pamiętanie o Żołnierzach Wyklętych?”. Dla niektórych takie stwierdzenie nie bardzo by odpowiadało. Należy jednak postawić pytanie, czym się różnią akurat Ci, którzy postanowili zostać w lasach i walczyć po wojnie, od tych, którzy walczyli dajmy na to  w Powstaniu Warszawskim? Wszyscy oni w końcu walczyli o wolność swoją i przyszłych pokoleń. Nie tylko ja odnoszę wrażenie, że Żołnierze Wyklęci są w pewien sposób dyskryminowani w obecnych czasach. Oczywiście oficjalnie są oni bohaterami, ale tylko na papierze, a niestety, nie w sercach i umysłach Polaków. Tak jak już pisałem, proces przywracania pamięci bohaterów antykomunistycznego podziemia dopiero się, na dobrą sprawę, rozpoczął.  Ten fakt cieszy mnie tym bardziej, iż widać spore zainteresowanie ze strony młodych ludzi. Jestem przekonany, że droga pracy u podstaw przyniesie zamierzone efekty. Nic tak bardziej nie uszlachetnia danego narodu jak cześć i pamięć o własnych bohaterach. Jest to fundamentem zdrowego, patriotycznie nastawionego społeczeństwa. Najtrafniej tę kwestię ujął śp. Marszałek Polski Józef Piłsudski: “Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium.”.


Wojciech Niedzielko





Na skróty




Nasz Facebook


Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.