Polska armia - Rozmowa redakcji portalu z dr Janem Przybylskim w "Lawie"
data:22 lutego 2013     Redaktor: Redakcja

Dyskusja na temat stanu polskiej armii i obronności kraju trwa. " Apokaliptyczne obrazy bezbronności Polski są nie tylko nieprawdziwe, ale i szkodliwe, albowiem prowadzą prostą drogą do defetyzmu i kapitulanctwa". - mówił Solidarnym nasz rozmówca

 
- Jaki obraz przedstawia w obecnej chwili polska armia?
- Jest on niejednolity. Trapią ją problemy o charakterze strukturalnym, związane z problematycznie przeprowadzoną profesjonalizacją, na którą w stosunku do zaplanowanej liczebności wojska nie zabezpieczono wystarczających środków finansowych, co odbija się na całości codziennej jego aktywności, wskutek czego mamy armię nie profesjonalną, a li tylko uzawodowioną, stanowiącą hybrydę złych cech modelu zawodowego i poborowego, pozbawioną pozytywów obydwu. Siły zbrojne mają, co wykazał opublikowany właśnie raport NIK, kłopot z niedostateczną liczbą kluczowych dla prawidłowego funkcjonowania szeregowych.
Niedofinansowanie odbija się na szkoleniu, którego intensywność wciąż jest znacznie niższa niż w armiach zachodnich. Jako poważne niepowodzenie jawi się dotychczasowy proces tworzenia Narodowych Sił Rezerwowych, które miast być, jak nazwa wskazuje, kryzysową rezerwą, stały się zapchajdziurą, służącą do łatania bieżących braków personalnych.
 
- Czy wszystkie rodzaje wojsk są w jednakowej sytuacji ?
- Możliwości niektórych rodzajów są bardzo niskie, szczególnie należy tu podkreślić całkowitą przestarzałość kluczowej dla bezpieczeństwa państwa obrony przeciwlotniczej. Pogłębiający się kryzys dotyczy Marynarki Wojennej, która niedługo utraci większość potencjału bojowego wyrażanego liczbą okrętów, bez perspektyw na szybkie jego odtworzenie. Z drugiej jednak strony, dysponujemy całkiem niezłym (w skali europejskiej, dzięki wdrożeniu maszyn F-16)   lotnictwem, które, acz wymaga kontynuacji procesu modernizacyjnego, jest jasnym punktem polskiej obronności. Również wojska lądowe, konsumując modernizacje rozpoczęte u progu ubiegłej dekady, osiągnęły dość przyzwoity poziom. Mamy stosunkowo liczne i dobrze wyszkolone wojska specjalne. Co bardzo ważne, w skali całej armii wdrożono NATOwskie procedury dowodzenia, zarządzania polem walki i łączności, dzięki czemu ma ona sprawny mózg i układ nerwowy, co jest w stanie kompensować przewagę liczebną przeciwnika działającego według modelu postsowieckiego. Oceniając polską armię należy, parafrazując sentencję z kultowego filmu, dbać o to, żeby minusy nie przesłoniły plusów. Apokaliptyczne obrazy bezbronności Polski, którą ma być w stanie pobić już nie tylko Rosja, ale też Białoruś czy nawet Słowacja, pojawiające się w ulotnym obiegu, są nie tylko nieprawdziwe, ale i szkodliwe, albowiem prowadzą prostą drogą do defetyzmu i kapitulanctwa.
 
- Jakie znaczenie miała dla polskiej obronności katastrofa 10 kwietnia 2010?
- Bezpośrednią tragedią (gdyby ktoś chciał ją spróbować wykorzystać bezpośrednio, mogłaby mieć opłakane skutki dla zdolności bojowej WP) była oczywiście śmierć jego dowództwa - grupy bardzo wysokiej klasy generałów. Skutkiem długofalowym jest domknięcie rozpoczętego w roku 2007 procesu przejmowania władzy przez siłę polityczną, której kompetencje w zakresie polityki obronnej i zrozumienie dla armii oceniane są bardzo nisko nawet przez kręgi (skądinąd niechętne rządom koalicji) skupione wokół PiS. Katastrofa złamała, zawiązane na początku lat 2000., nieformalne porozumienie sił politycznych, które miało na celu wydźwignięcie armii z upadku, sięgającego korzeniami lat 70. i wiążącego się ściśle z osobą generała Jaruzelskiego. Należy pamiętać, że  po roku 89 wniósł on Polsce we wianie wojsko liczebnie rozdęte, ale bardzo przestarzałe. Po dekadzie lat 90.,można już było mówić o zupełnym upadku armii.
Porozumienie przyniosło m.in. narodowy program zakupu myśliwców i poważne traktowanie ustawowego zapisu o przeznaczaniu na obronność 1,95% PKB. Tymczasem rząd PO, nie bacząc na to, że procesy modernizacyjne, nadrabiające trzy dekady zaniedbań, dopiero się rozpoczęły, począł realnie zmniejszać wydatki, łamiąc de facto ustawę, a nawet czynić podchody pod obniżenie gwarantowanego poziomu finansowania. To za jego czasów miały miejsce takie eksperymenty, jak w 2009 próba obniżenia lotnictwu przydziału paliwa do 50%, (szczęśliwie akcja generała Błasika doprowadziła do tego, że redukcja wyniosła jedynie 10%). Do tego nihilistyczna reakcja na tragedię smoleńską wyniosła do znaczenia politycznego Ruch Palikota, w którego arsenale szkodliwych pomysłów znajduje się propozycja redukcji wydatków na armię do poziomu zaledwie 1% PKB. Rządy PiS, powiedzmy sobie szczerze, nie robiły cudów w dziedzinie obronności; niektóre posunięcia, notabene związane z ministrowaniem Radosława Sikorskiego (chodzi tu o bardzo wątpliwą implementację procedur antykorupcyjnych) były kontrowersyjne, jednak całość polityki w tym zakresie odznaczała się odpowiedzialnością.
 
- W jaki sposób ewoluuje kontekst międzynarodowy, rzutujący na bezpieczeństwo Polski?
- Wydaje się, że w tym zakresie nie dzieje się nic dobrego.Co najważniejsze, w Rosji kończy się nieuchronnie smuta trwająca praktycznie dwie dekady . Na kolejne, ogłaszane szumnie programy modernizacyjne, należy patrzeć z pewną dozą sceptycyzmu, bo ich realizacja często bardzo odbiega od realiów, niemniej jednak składane są konkretne zamówienia na nowe wzory, szczególnie w dziedzinie lotnictwa; opracowywane są też jakościowo nowe konstrukcje, z myśliwcem nowego pokolenia PAK FA na czele. Zniwelują one przewagę jakościową, jaką Polska uzyskała dzięki zakupowi F-16. Rosjanie racjonalizują strukturę wojska, znosząc przerosty liczebne - tak ludzkie, jak i sprzętowe (chodzi tu o masy w dużej mierze przestarzałego i niesprawnego postsowieckiego uzbrojenia), zmierzają ku profesjonalizacji wojska. Zejdą o rząd wielkości niżej: miliony żołnierzy zastąpi niecały milion, tysiące samolotów — setki, dziesiątki tysięcy czołgów — pojedyncze tysiące. Ale sprawność całej machiny wzrośnie. Co ważne, zaczynają współpracować na pewną skalę z krajami zachodnioeuropejskimi, zrywając w pewnym sensie w imperialną zasadą opracowywania dokładnie wszystkiego u siebie. Pozwoli im to rozsądniej gospodarować kosztami[…]. Z drugiej strony, sojusznicy z NATO obniżają swoje potencjały obronne, robią to wszyscy — Niemcy, Brytyjczycy, Holendrzy… Amerykanie znacznie redukują obecność w Europie. Generalnie może to prowadzić do praktycznego osamotnienia Polski w obliczu realnego wzrostu potencjału najgroźniejszego potencjalnego przeciwnika.
 
- Czy można temu osamotnieniu jakoś zaradzić?
- W pewnym sensie jego skutki niwelować może powrót do (praktycznie zarzuconej po niezbyt udanych doświadczeniach) współpracy wyszehradzkiej i szerzej, w kierunku południowym. Informacje oficjalne i przecieki z Wikileaks wskazują, że niemal równocześnie Czesi i Bułgarzy sformułowali podobne pomysły, dotyczące wspólnego zakupu przez kilka krajów kluczowego elementu systemu obrony, jakim są samoloty wielozadaniowe. Co ważne, ci pierwsi wskazali na F-16, takie jak polskie. Taka inicjatywa spowodowałaby zapewne bardzo wartościowe zacieśnienie współpracy militarnej w regionie Międzymorza. Za Bałtykiem mamy poszukujących partnerów do takiej współpracy - Szwedów czy zwiększających możliwości swojego wojska Finów.
 
- Jaki właściwie cel powinniśmy stawiać sobie w dziedzinie możliwości militarnych? Czy możemy uzyskać zdolność do samodzielnej obrony własnego terytorium?
- Niestety, warunki geopolityczne mamy bardzo trudne. Aby móc obronić się w nich własnymi siłami, Polska musiałaby mieć potencjał porównywalny z Izraelem, we wszystkich aspektach. Jest to na obecnym etapie jednak nierealne — finansowo, politycznie, ze względu na deficyt pasjonarności Polaków. W tym stanie rzeczy potencjalną wojnę pełnoskalową możemy toczyć wyłącznie w oparciu o potężnych sojuszników, czekając na pomoc z ich strony, licząc przede wszystkim na ich parasol nuklearny. Samodzielnie jednak możemy uzyskać potencjał odporny wystarczający, aby uczynić zbyt kosztowną dla przeciwnika ewentualną lokalną, z założenia ograniczoną wojnę, stanowiącą pokłosie kryzysu, obliczoną na scenariusz podobny do serbskiego czy libijskiego, czy też starć izraelsko-arabskich albo indyjsko-pakistańskich.
 
- Wróćmy na chwilę do problemu armii zawodowej. Wielu wypowiadających się w tej kwestii zwraca uwagę na jej ograniczenia. Czy powinniśmy zatem przywrócić pobór?
- Sytuacja w tej materii jest bardzo złożona. Faktycznie, armia zawodowa jest znacznie (około dwukrotnie przy tej samej liczebności) droższa od kadrowo-poborowej. Wiążą się z nią problemy dotyczące tworzenia rezerw na wypadek dłuższej wojny, sam z siebie ten model ich nie generuje. Znika wreszcie rola armii, jako instrumentu wychowania patriotycznego. Z drugiej jednak strony, zdolność odparcia pierwszego uderzenia armia zawodowa jest w stanie zapewnić lepiej niż poborowa. Jeżeli jako cel stawiamy sobie nieprzegranie krótkiej, zerojedynkowej wojny lokalnej, wada w postaci braku rezerw może nie zdążyć wystąpić. Postulaty przywrócenia armii masowej, ze szczególnym naciskiem na obronę terytorialną, wydają się przy tym pomijać jeden czynnik: otóż Rosjanie nauczyli się z takim wojskiem walczyć w Czeczenii… Poza wszystkim, trzeba brać pod uwagę kontekst polityczny. Projekt zniesienia poboru padł na bardzo podatny grunt- mało kto chciał „iść w kamasze”. Przywrócenie go może być w systemie demokratyczno-medialnym krokiem samobójczym dla siły ten ruch wykonującej. Wydaje się, że musiałaby go poprzedzać wieloletnia praca nad świadomością społeczną.
 
- Jakie najważniejsze wyzwania stoją przed Wojskiem Polskim?
- Trzeba przekształcić uzawodowienie w faktyczną profesjonalizację. Absolutnie nieodzowny jest zakup nowych systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej średniego i krótkiego zasięgu, obecnym pozostało już tylko kilka lat życia. Należy przymierzać się do zakupu kolejnej transzy nowych samolotów bojowych. Trzeba wreszcie ratować marynarkę wojenną. Stąd, głównym wyzwaniem są pieniądze. Na samą obronę przeciwlotniczą potrzeba kilkunastu miliardów złotych. W planie 2009-2018 na ten cel przewidziano ledwie 2,5 miliarda… I to jak w pigułce pokazuje skalę problemu.
 
Rozmawiali redaktorzy portalu solidarni2010.pl
 
Wywiad pochodzi z książki "Lawa" [Arcana, Solidarni2010, Kraków 2012]
 
Polecamy całość książki!
Do kupienia w sklepiku Solidarnych.
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.