Polakom się to nie spodobało, ponieważ na Wileńszczyźnie, zwłaszcza w miastach, przeważał żywioł polski. W samym Wilnie większość mieszkańców była Polakami. Litwinów było około 1-2%! Mniej niż Żydów, nawet Rosjan czy Białorusinów. Trzeba było coś z tym zrobić. Zaczęła się walka o polskie Wilno i polską Wileńszczyznę, zakończona formalnie 20 lutego 1922.
Tego dnia uchwała Sejmu Orzekającego Ziemi Wileńskiej w sprawie Litwy Środkowej unieważniła traktat litewsko-bolszewicki i wcieliła tzw. Litwę Środkową do Polski.
Czym była wówczas ta Litwa Środkowa? To formalnie niezależny organizm państwowy ze stolicą w Wilnie, którego powstanie zostało ogłoszone przez Polaków 12 października 1920 dla podkreślenia, że to polska Wileńszczyzna a nie żadna Litwa. Ze względu na możliwe reperkusje międzynarodowe, taki przejściowy twór, z własnym sejmem, Polacy z Wileńszczyzny zbudowali po to, by stworzyć na tym obszarze ład na zasadzie woli większości mieszkańców a nie jakichś mętnych historycznych wywodów o potężnym Księstwie Litewskim, od dawna nie istniejącym. By nie tworzyć fikcyjnych bytów i nie pozwalać na gnębienie większości przez mniejszość!
Nasi rodacy zrobili to, co robi się dziś na świecie. Skoro w Kosowie dominują Kosowary a nie Serbowie, to Kosowo należy do nich a nie do mrocznej legendy o bitwach na Kosowym Polu wiele wieków temu.
Dodajmy, że dla Józefa Piłsudskiego Litwa Środkowa była elementem jego ukochanej idei federacyjnej. Wraz z Litwą Wschodnią (Białoruś) i Litwą Zachodnią (Kowieńszczyzna), Litwa Środkowa miała tworzyć pozostające w unii z Rzeczpospolitą państwo, składające się z trzech obszarów narodowościowych. Na Kowieńszczyźnie dominował żywioł litewski, na Litwie Zachodniej żywioł białoruski a na Wileńszczyźnie żywioł polski. Niestety, te plany zniweczyli Litwini. Ich nowa inteligencja, wychowana na mrocznych chłopskich bajdach o „polskich panach”, którzy najechali litewski kraj miodem i mlekiem płynący (jakby nie było dobrowolnej unii, która służyła obu narodom i ostatecznej decyzji Sejmu Wielkiego z 1791 o ostatecznym połączeniu krajów w jedno państwo!), na bzdurnych legendach o potężnym Księstwie Litewskim obejmującym pół Europy, doprowadziła przed wojną do permanentnego konfliktu z Polską, do wojennej kolaboracji z Sowietami i z Niemcami oraz licznych, wspólnych zbrodni na Polakach i Żydach.
Dziś ten sam nacjonalizm litewski gnębi Polaków na Wileńszczyźnie i mówi im, jak się nazywają, jak się pisze ich nazwiska! To wszystko wbrew podstawowym zasadom Unii Europejskiej i praw człowieka w ogóle. Za zgodą nieudolnych i niekompetentnych władz polskich, dla których sprawy polsko-litewskie zatrzymały się na bitwie pod Grunwaldem; które nie potrafią wyegzekwować obowiązującego w Europie prawa.
Dla naszych rodaków z Wileńszczyzny bohaterem tamtych pamiętnych dni był gen. Lucjan Żeligowski, który już w październiku 1920 „zbuntował się” i zajął Wileńszczyznę dla Polski, skoro inaczej nic nie można było w tej sprawie zrobić. Umarł dwa lata po wojnie w Londynie. Odwiedzajmy jego grób na warszawskich, wojskowych Powązkach.
Wymowna piosenka, śpiewana w naszych czasach przez polskie chóry z Wileńszczyzny (frgm.):
My Polacy z Wileńszczyzny
Jedni mówią że Polaków tu już nie ma,
Inni martwią się, by tu nie było nas…
Lecz my mamy swoje zdanie na ten temat
I nie zmusił w nas go zmienić nawet czas!
My Polacy z Wileńszczyzny,
Nas niemało tutaj jest!
Nie żyjemy na obczyźnie,
Tu ojczyzna nasza jest!
[…]
Dzisiejsze Wilno jest stolicą niepodległej Litwy, ale cała Wileńszczyzna jest także ojczyzną dla Polaków, Białorusinów i Rosjan, którzy zastąpili tu po wojnie wymordowanych przez Niemców i ich litewskich kolaborantów Żydów (przede wszystkim na cmentarzysku w podwileńskich Ponarach).
autor: Wolna Polska
http://wolnapolska.pl/index.php/item/20-lutego-1922-2.html?category_id=2