Umartwienie rozumu
data:07 lutego 2013     Redaktor: AK

Gdy mowa o rozumie, zaznaczyć wypada, że przedmiotem umartwienia będzie tu jedynie jakiś brak lub nieład, gnieżdżący się nie bez winy naszej w umyśle, np. jakiś nadmiar lub niedostatek w wykształceniu, czy też w używaniu rozumu.


Rozum jest to zdolność poznawania prawdy. Prawdę zdobywamy przez przyswajanie sobie wiadomości. Wykształcenie tedy rozumu polega na nabywaniu umiejętności i wiedzy. O wykształcenie winniśmy się troszczyć jako o rzecz pierwszorzędną, niezbędnie konieczną, ponieważ rozum jest władzą najwybitniejszą i najszlachetniejszą w człowieku, a dla życia w pewnym względzie najbardziej potrzebną. Nieuk nie przyda się na nic, ani Bogu, ani światu, ani nawet samemu diabłu!…


Otóż, w przyswajaniu sobie wiadomości można przede wszystkim zgrzeszyć brakiem i niedostatkiem. Wiedza, którą zdobyć i posiąść pragniemy, musi być pewna, jasna, naszemu stanowi odpowiednia i wystarczająca. Wszelkiemu zatem pośpiechowi, powierzchowności i duchowej opieszałości trzeba zapobiegać.

W skarbie wiedzy, przez nas zgromadzonej, powinna się znaleźć na pierwszym planie umiejętność prawd Bożych, tych prawd wzniosłych i wiecznych (rationes aeternae), bo od nich zależy zdrowy, chrześcijański pogląd na świat; one też rzucają promienie światła na nasz ważny stosunek do otoczenia i świata, do Boga i wieczności. Bez wątpienia jest to szczyt i kres, do którego wykształcenie rozumu może i powinno się wzbić. Bez chrześcijańskiego na świat poglądu nie tylko tracimy grunt pod nogami, lecz nadto rwie się nam i plącze wewnętrzny, wzajemny związek innych gałęzi wiedzy. Z tego zaś poglądu na świat trzeba wyrabiać sobie zasady chrześcijańskie dla życia i moralnego postępowania. Bez nich zabraknie człowiekowi wewnętrznej ostoi. Chrześcijańskie zasady znajdujemy zaś we Wierze. Winniśmy ją tedy poważnie studiować i praktycznie wcielać w życie.


Przy tym można jednak przebrać miarę w badaniu i szperaniu. Dlatego zwyciężajmy nieposkromioną żądzę wiedzy, przesadną uczoność, duchową ciekawość i namiętną zachłanność poznania wszystkiego dla samej zarozumiałości i próżności, nieodróżniającej tego, co potrzebne i pożyteczne, od tego, co zbędne i nieużyteczne, a może nawet niebezpieczne, albo jak na nas, zbyt górne i nieuchwytne.


Stąd też starożytni znali osobną cnotę, tzw. „studiositas”, która się sprzeciwia i nakłada wędzidło niepohamowanemu pożądaniu wszechwiedzy. I słusznie; gdyż za tym błędem idzie wiele złych skutków. Przede wszystkim nadmierna przewaga i przecenianie rozumu, a dalej, ponieważ często taka pogoń za wiedzą przechodzi już samą zdolność poznawczą - zjawiają się z nim także opaczne, fałszywe pojęcia, zapatrywania, lub zgubna powierzchowność, płytkość i zupełne rozproszenie umysłu. Nic bowiem nie pochłania tak naszej istoty, jak badania i prace naukowe. Skutkiem nadmiaru naukowego badania zalega serce jakaś złowroga pustka, niezdolność do modlitwy, że już nie wspomnę o opłakanym osłabieniu woli, cechującym wcale niezaszczytnie niejednego miłośnika studiów.


Jak w odżywianiu ciała, tak samo i w nauce trzeba zachować pewną miarę. Zbytek w pokarmach przeciąża żołądek, nadmiar w nauce nadyma. Wiedza - to jeszcze nie najwyższe dobro. Nad nią stoi prawda. Bez prawdy będzie wiedza tylko blagą i ułudą. Dlatego też nie ma wiedzy bez uprzednich pewników i założeń. Wypada więc najpierw uczyć się tego, co konieczne, potem tego, co pożyteczne, a na koniec tego, co przyjemne.


Wystrzegajmy się wreszcie uporu i nieugiętości w zapatrywaniach i sądach, bo w twardej głowie nie zamieszka duch pobożności. Pobożność idzie zawsze w parze z prostotą dziecięcą i pokorą. W upornym obstawaniu przy swoim nie znajdziesz ani szczypty tych cnót. W obcowaniu z ludźmi upór podnieca nas do walki, czyni nas nieznośnymi i znienawidzonymi. Twarde obstawanie przy swoim zdaniu - to odcień fanatyzmu, lecz nie w obronie prawdy. Fanatykom lepiej ustępować z drogi.


Upór przy swym zdaniu najwięcej sprzeciwia się wszelkiej prawdzie i nauce. Nie było też herezji, która by z niego się nie zrodziła. Taki człowiek nie schyli dumnego czoła, ani przed Kościołem, ani przed Bogiem. Dlatego też uparty uchybia nie tylko przeciw samej wiedzy, lecz także grzeszy przeciw moralnym zasadom, często i przeciw praktycznej prawdzie i mądrości życiowej, opierającej się na zdrowym, maćkowym rozumie. W życiu praktycznym nie ma nic bardziej niepraktycznego, jak nierozum; większego zaś nierozumu nie masz nad upór i zakamieniałość w swym zdaniu. Nie sądźmy, żeśmy już wszystkie rozumy i mądrości pojedli i na wszystkie zagadnienia rozstrzygającą znaleźli odpowiedź. Ogrom tego, czego nie znamy, jest nieskończenie większy, niż cała nasza wiedza. - Niezła rzecz mieć swoje zdanie, lecz nie zawadzi, a czasem nawet lepiej posłuchać i przyjąć, co inni mówią. Samodzielność w sądzie jest dobra, byle tylko nie stawała okoniem przeciw prawdzie. Najlepszym lekarstwem na uporne trwanie przy swoim zdaniu będzie poznanie samego siebie. Ono nas upokarza i czyni mądrymi. Najwięksi mędrcy najchętniej ustępują.

Ks. J. Meschler T.J., Trzy podstawy życia duchownego, Kraków, s. 91-95.

(pisownia uwspółczesniona)


z: pch24.pl





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.