Tadeusz Musiałowicz:  J a n   T o m a s z   G r o s s  mija się z prawdą
data:10 stycznia 2013     Redaktor: Barbara Chojnacka

Od redakcji: Jak zwykle.

Polscy Żydzi witają Sowietów w 1939 r.

 

 

 

              Pierwszego grudnia b.r. w Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł J.T.Gross’a p.t. „Żydokomuna”. Ten ciekawy artykuł przeczytałem z dużym zainteresowaniem. Niestety zawiera on także zasadnicze nieścisłości.

 

J.T.Gross między innymi pisze:

 

  1. „Przypomnę wreszcie, że społeczeństwo polskie na Kresach jak wszędzie w kraju było w przeważającej części nastawione antysemicko” (koniec cytatu).    

 

Stwierdzenie to jest fałszowaniem historii. Pan Gross (urodzony w 1947r.) sytuację w Polsce przed 1947r może znać tylko z opowiadań lub literatury. Ja jestem o 20 lat starszy i pamiętam te czasy bardzo dobrze.

Do sierpnia 1939r mieszkałem na Kresach w Wołkowysku (obecnie Białoruś). Ojciec mój był kierownikiem Spółdzielni Rolniczo-Handlowej, której współpraca z Żydami bardzo dobrze się układała. Ja w wieku przedszkolnym bawiłem się codziennie z dziećmi żydowskimi (Jerszoł i Sorka), które mieszkały w domu naprzeciwko nas. W szkole powszechnej miałem kolegów Żydów. Byli traktowani przez wszystkich jak inne dzieci nikt nie zwracał uwagi na to, że są Żydami. W mieście większość sklepów była w rękach żydowskich, kupowaliśmy u nich na kredyt i za gotówkę bez żadnych zastrzeżeń. Naszym lekarzem domowym był, bardzo z nami zaprzyjaźniony, Żyd (dr Siedlecki), a dentystką, która leczyła zęby mnie i mojej siostrze była także Żydówka (dr Press). Żadnych przejawów antysemityzmu nie spotykałem, nawet nie pamiętam abym przed wojną znał słowo antysemityzm.

  

     2.   „Doświadczenie historyczne, które użytkownicy pojęcia ”żydokomuna ”najchętniej

przytaczają na dowód zdradliwej natury narodu żydowskiego, to tzw. kolaboracja

Żydów z reżimem sowieckim na Kresach w latach 1939-41. O tym, że Żydzi

entuzjastycznie witali wchodzące we wrześniu 1939 roku do Polski oddziały Armii

Czerwonej i że później wysługiwali się komunistycznej administracji na terenach

okupowanych przez ZSRR, było ogólnie wiadomo w czasie okupacji.

Społeczeństwo polskie mimo grozy okupacji, zachowało w tej materii trzeźwy osąd,

skoro utrzymały go w mocy późniejsze werdykty historyków.

Tyle tylko, że to jest nieprawda.” (koniec cytatu).

 

Otóż niestety to jest prawda.

W sierpniu 1939r wyjechałem z rodziną (mój ojciec wyjechał wcześniej) do

Sandomierza, gdzie ojciec dostał korzystną posadę w nowopowstającym Centralnym

Okręgu Przemysłowym. W październiku 1939 pojawili się w Sandomierzu uchodźcy

z Wołkowyska, którzy uciekając przez „zieloną granicę” zdecydowali zmienić

okupację sowiecką na niemiecką. Jadąc do Sandomierza liczyli na to, że pracujący

na kierowniczym stanowisku mój ojciec pomoże im w znalezieniu pracy. Z zapartym

tchem słuchałem tego jak opowiadali co działo się w Wołkowysku we wrześniu po

wkroczeniu Sowietów. Armia radziecka była gorąco witana przez Żydów. Większość

z nich chodziła po mieście z czerwonymi opaskami na rękawach. Wielu wysługiwało

się NKWD denuncjując polskich policjantów i urzędników.

 

           Chciałbym na zakończenie jeszcze dodać jakie są moje doświadczenia ze współpracy z Żydami. Pracowałem przez szereg lat w Urzędzie Pełnomocnika Rządu ds. Wykorzystania Energii Jądrowej. Większość kierowniczych stanowisk była obsadzona przez osoby pochodzenia żydowskiego. Moim dyrektorem był  Żyd. Uważam go za jednego z najlepszych moich zwierzchników. Bardzo inteligentny, doskonały organizator, oddany sprawie powierzonych mu obowiązków. Dobry Polak (czuł się Polakiem),walczyliśmy razem o to aby w krajach RWPG (Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej), przepisy w dziedzinie ochrony radiologicznej były zgodne (proponowane radzieckie trochę się różniły) z zaleceniami ICRP (International Commission on Radiological Protection). Wspaniały człowiek, dbał o swoich pracowników. Zawdzięczam mu w dużym stopniu moją karierę zawodową. Niestety skrzywdzony bardzo w 1968r, zmarł wkrótce po wyrzuceniu go z pracy.

 

          W latach 1981-88 mieszkałem w Wiedniu i wynajmowałem mieszkanie u mieszkańca Wiednia żydowskiego pochodzenia. Był to także bardzo inteligentny, uczciwy i dobry człowiek, uczynny i zawsze chętny do pomocy z której nieraz korzystałem. Jest dla mnie przykładem dobrego gospodarza i wspaniałego człowieka. Bardzo go szanuję Przyjaźnimy się do dzisiaj.

 

           Pan J.T.Gross wybielając historię Żydów polskich przez podawanie nieścisłości nie broni ich ale im szkodzi, bo podważa moją dobrą opinię o osobach pochodzenia żydowskiego.  

 

  

 

      






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.