Adam Kwiatkowski: Smoleńsk to być albo nie być Polski
data:02 stycznia 2013     Redaktor: csp

Wyjaśnienie tragedii smoleńskiej to być albo nie być dla Polski na mapie świata. Jeżeli nie potrafimy jako państwo wyjaśnić przyczyn katastrofy, w której ginie prezydent z małżonką i większość polskiej elity, nie możemy się spodziewać, że ktokolwiek będzie traktował nas poważnie. Polacy w USA to rozumieją.

 
 




Spotkania polityków opozycji z amerykańską Polonią gromadzą tłumy naszych rodaków. Przedstawiciele opcji rządzącej nie mogą liczyć na taką popularność.

Przede wszystkim prezydent Komorowski i inni politycy PO zachowują się tak, jakby się Polonii bali.
Podczas ich wizyt w USA organizowane są tylko zamknięte spotkania. Wejść na nie mogą jedynie zaproszeni wcześniej przedstawiciele wybranych organizacji polonijnych. Zdecydowanie uważam, że takie spotkania powinny mieć charakter otwarty, tak by każdy Polak mieszkający w USA miał możliwość spotkania się z przedstawicielem polskich władz. Właśnie dlatego otwarty charakter mają spotkania z politykami Prawa i Sprawiedliwości. My zapraszamy do rozmowy wszystkich i dlatego na nasze spotkania przychodzi tak wielu rodaków.

Ogromne znaczenie dla Polaków w USA ma sprawa katastrofy smoleńskiej.
Pamięć o śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim jest wśród amerykańskiej Polonii bardzo żywa. Podczas moich licznych spotkań z Polakami w USA wielokrotnie się przekonałem, jak wielkie ma to dla nich znaczenie, jak bardzo interesują się śledztwem i jak zależy im na pełnym wyjaśnieniu przyczyn i okoliczności smoleńskiej tragedii. Ci ludzie pilnie śledzą wydarzenia w Polsce i często są lepiej poinformowani na temat śledztwa smoleńskiego niż Polacy mieszkający w kraju.

Stąd też pewnie tak wiele miejsc pamięci o ofiarach katastrofy w USA.
Rzeczywiście. Polonia amerykańska bardzo angażuje się w upamiętnienie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar smoleńskiej tragedii. Co roku w kwietniu odbywają się w Chicago i wielu innych miejscach duże uroczystości związane z tragedią smoleńską. Każdego 10 dnia miesiąca w polskich parafiach odprawiane są msze święte w intencji ofiar. Liczne tablice upamiętniające wydarzenia 10 kwietnia 2010 r. zostały ufundowane przez środowiska polonijne w całych Stanach Zjednoczonych.

Czym tłumaczy Pan tak ogromne zainteresowanie Smoleńskiem wśród Polonii?
Przede wszystkim wiedzą oni, że wyjaśnienie tragedii smoleńskiej to być albo nie być dla Polski na mapie świata. Jeżeli polskie państwo nie potrafi wyjaśnić przyczyn katastrofy, w której ginie prezydent z małżonką i większość polskiej elity, nie możemy się spodziewać, że ktokolwiek będzie traktował nas poważnie. Polacy w USA to rozumieją. Dlatego sprawa smoleńska jest dla nich tak istotna. Wiedzą, że brak wyjaśnienia tej sprawy negatywnie odbija się na naszej międzynarodowej pozycji.

A pozycja ta jest coraz słabsza...
Patrząc na to, jak niekompetentna polityka premiera Tuska i ministra Sikorskiego marnuje dorobek wypracowany przez śp. Lecha Kaczyńskiego, z przykrością muszę stwierdzić, że obawy amerykańskiej Polonii są w pełni uzasadnione. Z jednej strony świadczy o tym całkowite fiasko Partnerstwa Wschodniego, a z drugiej strony o tym, jak słaba jest nasza pozycja, przekonać się możemy, lecąc do Stanów Zjednoczonych, wypełniając druki wizowe. Spośród państw UE tylko obywatele Polski, Rumunii, Bułgarii i Cypru, podróżując do USA, muszą mieć wizy. To upokarzające.

Amerykanie tłumaczą, że Polska nie spełnia kryteriów potrzebnych do zniesienia wiz.
Każde przepisy, także i w tej sprawie, można zmienić. Do tego potrzebna jest oczywiście dobra wola Amerykanów, ale przede wszystkim skuteczna polityka polskich władz, która doprowadzi do takiej zmiany amerykańskiego prawa, które by zlikwidowało obowiązek wizowy dla Polaków. To jest po prostu kwestia skuteczności, która jest podstawowym kryterium oceny działań każdego rządu. Jak widać po efektach dotychczasowej polityki polskich władz w tej sprawie, ta ocena wypada bardzo słabo.

Jak w tej sprawie wygląda lobbing Polonii?
Pisanie listów i petycji jest ważnym elementem amerykańskiej demokracji. Polacy w tym aktywnie uczestniczą zarówno w sprawie Smoleńska, jak i w sprawie wiz. Prezydent Komorowski, koalicja PO-PSL wielokrotnie obiecywali rozwiązanie problemu wizowego. Skończyło się jak zwykle pod rządami PO – na szumnych zapowiedziach. Niestety – Polska, do niedawna postrzegana jako ten kraj, od którego rozpoczął się upadek komunizmu, jest dziś pod kątem znaczenia na szarym końcu dla amerykańskiej dyplomacji.

Dlaczego tak się dzieje?
Polska jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Uczestniczymy w misji w Afganistanie, nasi żołnierze byli w Iraku. W zamian powinniśmy domagać się traktowania nas na zasadach partnerskich. Niestety, polski rząd i minister Sikorski nie podejmują wystarczających i skutecznych działań w tej sprawie. Wizy są tu tylko przykładem.

Olga Doleśniak-Harczuk

za: Gazeta Polska Codziennie
 
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.