Recenzja filmu "Poeta pozwany" Grzegorza Brauna
data:22 grudnia 2012     Redaktor: ArekN

Jarosław Marek Rymkiewicz – znakomity pisarz, poeta, reinterpretator historii Polski, kategoryczny wróg komunizmu – pozwany został w roku 2011 przez spółkę Agora za podanie do wiadomości publicznej, że pion dziennikarski "GW" stoi rodzinami byłych komunistycznych aparatczyków.
Film Grzegorza Brauna demaskuje groteskowość procesu, pokazuje tendencyjną sędzinę, wywołuje gorzki śmiech- ale również przybliża widzom postać Jarosława Rymkiewicza.

fot. Jacek Gogacz
We wrześniu br. miała miejsce ważna premiera wydawnicza. Na rynku pojawiła się "Głowa owinięta koszulą" - nowa książka Jarosława Marka Rymkiewicza, uzupełnienie mickiewiczowskiego cyklu "Jak bajeczne żurawie". Dodatkowo, 12 listopada w księgarniach zagościło wznowienie tomu poezji Rymkiewicza "Ulica Mandelsztama  i inne wiersze". Tymczasem w Łodzi odbyła się niedawno premiera filmu dokumentalnego o pisarzu i jego kłopotach uwikłanych w politykę - "Poeta pozwany" w reżyserii Grzegorza Brauna.
 
"Poeta pozwany" - oto tytuł filmu o starszym panu, co ma dom pod Warszawą, kota, ogród i żonę, którą od półwiecza nieprzerwanie kocha. A ten dom prosty, nie nazbyt zasobny, już bez dzieci, bo dziećmi są w nim wnuki, a ogród zagrabiony do serca, ukwiecony gdzie trzeba, ze strefą celowej dziczy, by mrówki miały dokąd przed kosiarką uciekać – lojalny schron gruntu dla najbardziej bezbronnych. Kot, jak kot, rudy pieszczoch szybki w wolności. I ta żona – z nią już nie trzeba rozmawiać, bo po całym wspólnym życiu spojrzy i wie, więcej niż wszystko. Poeta… pozwany. Ruchomy portret człowieka, którego jedynym przestępstwem jest obserwacja i wypowiadanie własnych opinii.
 
Jarosław Marek Rymkiewicz – znakomity pisarz, poeta, reinterpretator historii Polski, kategoryczny wróg komunizmu – pozwany został w roku 2011 przez spółkę Agora za podanie do wiadomości publicznej, że pion dziennikarski "GW" stoi rodzinami byłych komunistycznych aparatczyków. Cytat: “Redaktorzy Gazety Wyborczej są duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski. Rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem “luksemburgizmu", a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia - polscy katolicy powinni się za nich modlić". Nam - czytelnikom – pozostawił Rymkiewicz łatwą w dedukcji konstatację, iż przywołany przezeń zasób ludzki Gazety Wyborczej  nie może nie mieć kluczowego wpływu na zasób jej treści. Po prostu.
 
Na łódzkiej prapremierze "Poety pozwanego" reżyser Grzegorz Braun zaznaczył już na wstępie, że jego film "nie jest wprost polityczny, a wprost o poezji". Realizatorom wyraźnie zależało na tym, by Jarosław Marek Rymkiewicz zapadł odbiorcom głęboko w pamięć jako człowiek, którego prymarnym zadaniem w życiu jest literatura, a nie "zawodowe pieniactwo i chodzenie po sądach".
Warto skojarzyć, że Rymkiewicz został przez Agorę oskarżony o naruszenie dóbr tej spółki po tym, jak po 10 kwietnia 2010 roku odważnie skomentował sytuację Polski. Pozew wpłynął, gdy po katastrofie w Smoleńsku pisarz wypowiedział się na temat zagrożenia suwerenności państwa polskiego.
W filmie wykorzystane są zdjęcia robione podczas kolejnych rozpraw w sądzie pierwszej i drugiej instancji. Dla zgrabnego osadzenia historycznych kontekstów, o jakich mówi poeta, film Brauna przytacza również niewielki patchwork z dokumentalnych zapisów obrad Okrągłego Stołu i wejścia Polski w strukturę Unii Europejskiej (Eurokołchozu – jak mawia Grzegorz Braun z bolesnym przekąsem).
 
W istocie, "Poeta pozwany" prezentuje sylwetkę pisarza na explicite. Sztafeta informacji umilana jest wielokrotnie odpoczynkami na wiersze (w interpretacji samego Rymkiewicza), które stanowią wyborny, naturalny komentarz, nie potrzebują wprowadzania słów innych.
"Najgorsze jest to – mówi Rymkiewicz – że nie wiemy, kto tu naprawdę rządzi, bo jest to rząd telewizyjny".
Umiejętność pisania wierszy uważa Jarosław Marek Rymkiewicz za "kosmiczny żart", za "krótką sprawę", ponieważ powstanie utworu poetyckiego trwa jeden dzień. I o ile wiersze recytowane przezeń w przestrzeni filmu tłumaczą autora samymi sobą, o tyle spojrzenie na historię, etiologię swych obecnych poglądów musi Rymkiewicz omówić szeroką prozą. A historii w filmie jest wiele, i tej faktograficznej, odatowanej, i tej skrzydlatej, pojmowanej jako pasja. Pisarz uważa, iż my - współcześni - nie jesteśmy zdolni do zrozumienia ostatnich lat, bo "co się nam wydarza, dla nas nie jest jasne. Nasze dzieje zrozumieją dopiero potomkowie".
 
Swój szacunek do wolności, trafne rozpoznanie jej wartości (bezcenności), odnajduje Rymkiewicz w osobistych losach. Nie bez żalu mówi: "Polacy nie zdają sobie sprawy, że przez wiele stuleci Polską rządzili ambasadorowie Rosji i Prus. (…) Ja bardzo wcześnie zacząłem zadawać sobie pytanie – dlaczego moje dzieciństwo przypadło na okupację niemiecką, a młodość na okupację radziecką. (…) Wyszedłem w świat z wielkimi dziurami w głowie. Komunizm nie pozwolił się uczyć prawdy, fałszował historię i wmawiał, że jest ona niepotrzebna. (…) Mam skłonność do widzenia rzeczy z bliska. Bez wiedzy o przeszłości nie wiedzielibyśmy, kim jesteśmy, spadlibyśmy poniżej poziomu mojego kota".
 
"W latach 1772-95 ludzie wariowali z braku ojczyzny" i tu - jako wzór zrozumienia istoty patriotyzmu - poeta omawia w filmie słynne matejkowskie sportretowanie Tadeusza Rejtana.
Dokumentalnymi zdjęciami z sądu film demaskuje groteskowość procesu, pokazuje tendencyjną sędzinę, wywołuje gorzki śmiech. Grzegorz Braun wyjaśnił na łódzkim spotkaniu, że wmontował w strukturę narracyjną jedynie "najbardziej błyskotliwe brednie" tego dziwnego, bezprecedensowego sądzenia. Przedstawia też Rymkiewicza jako człowieka mającego odwagę przyznać się do niechlubnych, młodzieńczych decyzji i zdecydowanie im obecnie sprzeciwionego. Tłum jego spontanicznych obrońców – przyjaciół, znajomych oraz osób prywatnych – krzyczał na korytarzu "Wolność słowa! Wolność poety! Jawność procesu!" "Musi to na Rusi. Rusi tu nie będzie" – - oświadcza pozwany poeta po wyjściu z sądowej sali.
 
Ciekawym wątkiem filmu Brauna jest opowieść Rymkiewicza o jego spotkaniu z Nadieżdą Mandelsztam, żoną Osipa, znanego z niezłomności i erudycji rosyjskiego poety, urodzonego w Warszawie a zmarłego na stalinowskiej zsyłce. To od niej Rymkiewicz dowiedział się, że tak naprawdę "istnieją dwie Rosje" i przekierunkował sposób myślenia.
Znakomity montaż jest efektem pracy Pawła Suchty, a za kamerą stał Andrzej Adamczak. Dokument jest świetnie wyważony treściowo i doskonale udźwiękowiony. Jego cenność jest tym wyższa, że Jarosław Marek Rymkiewicz nieczęsto udziela się w szerokospektrowych mediach, rzadko go widać i słychać - jego się czyta.
Film Grzegorza Brauna powstał bez zamówienia przez jakąkolwiek telewizję ani inne medium. Jest zapisem krzywdy, wyakcentowanej na szerokim planie wypełnionym wielobarwną plamą ogrodu i uczciwym życiem.
 
Jarosław Marek Rymkiewicz przegrał z Agorą. Apelację odrzucono. Wymowa filmu, treść, profil postawy Rymkiewicza przeczą zasadności pozywania poety, w jakiejkolwiek sprawie.
 
Jola Sowińska-Gogacz
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.