Łukasz Pijewski: Wezwanie do heroizmu
data:15 grudnia 2012     Redaktor: AlicjaS

Pan Sikorski na przykład w quasi-ironicznych pogaduszkach na ćwiekaczu nazwał ostatnio działania opozycji politycznej „zabawą w walkę o wolność”. Ktoś złośliwie mógłby powiedzieć, że wszak on sam, jak myśliwi z Taraskonu na uprawianym rytuale quasi-polowania, spędza czas na zabawie w uprawianie „polityki zagranicznej”. Pan Sikorski uważa, że obecnie Polska jest krajem wolnym, wiec jakieś wyobrażenie wolności zapewne ma, jest ono jednak jak sądzę inne niż moje. No, cóż, Pan minister jednak unosi się zapewne w matriksie? Zatem udanych kontaktów ze Smithem.

W 1800 r. pięć lat po upadku Rzeczpospolitej, Józef Pawlikowski wydał broszurę, której tytuł stanowiło słynne później i wielokrotnie powtarzane pytanie: „Czy Polacy mogą się wybić na niepodległość?” Odpowiadając nań pozytywnie Polacy podjęli różne działania, aby ponownie niepodległość odzyskać. Bieg dziejów pokazał jak trudne jest to zadanie. Dyskusja w „sprawie polskiej” toczy się do dni ostatnich. Interesującym w niej głosem po roku 1989 był artykuł Dariusza Gawina „Przekleństwo 1709 roku. Czy Polacy mogą wybić się na podmiotowość?”, który ukazał się w 5 numerze „Teologii Politycznej” (2009-2010).

Zastanawiam się w jaki sposób można odpowiedzieć na te pytania? Część Polaków odpowie dziś zapewne „tak”, ale znajdzie się i sporo takich, którzy powiedzą „nie” a jeszcze inni – a jest to dziś bardzo znaczna grupa – mówi „nie interesuje mnie to”. Uważam, że niezależnie w jaki sposób na postawione pytanie się odpowie, jest to raczej podyktowane subiektywnym wyborem, wiarą i przekonaniami o niejasnych intuicyjnych raczej źródłach, niż racjonalną analizą. Gdyby podziały te zbadać z punktu widzenia psychologicznego, socjologicznego i politologicznego uzyskałoby się zapewne jakieś profile socjologiczno-psychologiczne charakteryzujące poszczególne grupy odpowiadających.

Doświadczamy dziś toczącej się wokół nas brutalnej walki o polską świadomość. W walce tej można łatwo scharakteryzować poszczególne strony. Polaryzacja konfliktu jest daleko posunięta.

Pan Sikorski na przykład w quasi-ironicznych pogaduszkach na ćwiekaczu nazwał ostatnio działania opozycji politycznej „zabawą w walkę o wolność”. Ktoś złośliwie mógłby powiedzieć, że wszak on sam, jak myśliwi z Taraskonu na uprawianym rytuale quasi-polowania, spędza czas na zabawie w uprawianie „polityki zagranicznej”. Pan Sikorski uważa, że obecnie Polska jest krajem wolnym, wiec jakieś wyobrażenie wolności zapewne ma, jest ono jednak jak sądzę inne niż moje. No, cóż, Pan minister jednak unosi się zapewne w matriksie? Zatem udanych kontaktów ze Smithem.

Jestem dziś pełen troski o tych, którzy na wyżej przywołane pytania odpowiadają „tak”. Sam także wierzę, że podmiotowość polityczna jest w zasięgu Polaków. Choć jest to wiara dość krucha biorąc pod uwagę położenie Ojczyzny w „prześwicie ontologicznym”. Możliwe, że jest to zatem tylko marzenie, które ktoś złośliwie nazwie mrzonką. Jednak kiedyś się udało, więc jest to możliwe. Jak wiemy spadająca kropla kruszy skały.

Z tego powodu warto jednak pytanie postawić nieco inaczej: „Co, w wypadku odzyskania podmiotowości Polacy powinni robić, aby ją utrzymać?” Och, proszę nie oczekiwać ode mnie praktycznych wskazówek czy instrukcji, bo oczywiście nie posiadam takich kompetencji. Nie mam wątpliwości, że odpowiedź praktyczna jest złożona i skomplikowana. Wypracowanie pragmatyki jest zadaniem dla jakiegoś instytutu naukowego raczej, niż dla pojedynczego, choćby najmądrzejszego człowieka jakim oczywiście nie jestem. Nie o tym będę mówił.

Chciałbym jednak zwrócić tutaj króciutko uwagę na sprawy ogólnie dostępne, które są moim zdaniem bardzo istotne dla wzmocnienia tych, którzy na pytanie o wolność, suwerenność i podmiotowość polityczną Ojczyzny chcą odpowiedzieć twierdząco. Mogą one stanowić źródło ich siły. Mam na myśli wypracowanie przez nich planu ćwiczeń duchowych i wprowadzenie go w życie. Myślę, że bez tego wszelka refleksja nad polską podmiotowością i suwerennością pozostanie w sferze wishful thinking.

Człowiek przez tysiąclecia rozwijał prastarą intuicję o duchowym składniku rzeczywistości. Starożytni Grecy – ducha – ten podstawowy składnik rzeczywistości uważali za nośnik życia, czy też za substancjalną zasadę (substantia spiritualis) ożywiającą materię. Nazywali go  nus, pneuma, psyche, a Rzymianie animus, spiritus, mens czy genius.  Naukę o duchu i duszy rozwijali szczególnie w swych dociekaniach Sokrates, Platon, Arystoteles i inni, którzy dokonali reorientacji głównych zainteresowań myśli greckiej z filozofii przyrody (physis – gr. φύσις) na filozofię człowieka wyposażonego w duszę i zagadnienia antropologiczne, metafizyczne i etyczne. Przełom mentalny jaki przyniosło Objawienie Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelia wzmocnił jeszcze zainteresowanie tą właśnie problematyką. Najważniejsze pytania jakie od tej pory zadawano dotyczyły fundamentalnej relacji — człowieka i Boga. Nieśmiertelna dusza ludzka rozumiana jako indywidualny dar Boga dla każdego człowieka stała się dla ludzkiego bytu i losu jednym z  najważniejszych zagadnień. Jak wiemy wiedzę o duszy człowieka rozwijali wspaniale w swych pismach teologicznych i filozoficznych św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu i inn. Także nasi przodkowie wierzyli, że posiadają nieśmiertelna duszę i wiara ta kształtowała ich światopogląd. Istnienie „polskiej duszy” – o którą troszczyli się zarówno ks. Piotr Skarga jak i prof. Ryszard Legutko – wynikało z chwalebnego faktu przyjęcia przez władców polskich w X w. chrześcijaństwa jako zasady organizującej byt państwa polskiego i jego mieszkańców. Jan Długosz na przykład pozostawił w swych słynnych Rocznikach zapis o zaskakującej śmierci bogobojnego polskiego księcia Kazimierza II Sprawiedliwego w dniu 5 maja 1194 r.: „gdy [książę – przyp. autora] zadawał właśnie pewne pytanie biskupom o zbawienie duszy, wychyliwszy maleńki kubek – na ziemię się osunął i ducha wyzionął.”

Wiara w nieśmiertelność duszy pociąga za sobą konsekwencje moralne. Mówiąc inaczej jeżeli wierzymy, że posiadamy nieśmiertelną duszę w naszym życiu przejawiać się musi skłonność i sprawność woli – jak mówią etycy – do realizowania moralnych wartości. Ta sprawność duchowa nazywana jest areté z greckiego άρετή, co najczęściej tłumaczone jest jako „cnota”. Wyraz ten jest pojęciem starożytnym. Początkowo znaczył tyle co męstwo, bohaterstwo, czy też właściwość rzeczy i ludzi do spełniania sobie właściwych zadań — uszy służą do słyszenia, oko do widzenia itd. Platon za pitagoryjczykami uważał, że cnota to „ład i harmonia duszy” a za Sokratesem „podnosił znaczenie cnoty (areté) jako dzielności, szlachetności duszy”. Filozof wyodrębnił trzy części duszy i każdej przypisał jej właściwą cnotę. „Cnotą duszy rozumnej jest mądrość i dążenie do niej oraz podporządkowanie rozumowi niższych władz człowieka; duszy popędliwej – męstwo, a duszy pożądliwej – panowanie nad sobą, czyli wstrzemięźliwość. Te trzy cnoty podporządkowane były czwartej – sprawiedliwości, która pojawia się wtedy, gdy każda z części duszy we właściwy sposób kieruje się przynależną jej cnotą.” Jest to teoria czterech cnót, zwanych kardynalnymi od łacińskiego cardo – zawias. „Życie moralne zawieszone jest na tych czterech cnotach, jak wrota na zawiasach.”

W etyce chrześcijańskiej cnotą nazywana jest trwała zdolność do czynienia dobra etycznego, które określone jest przez prawo naturalne, „Dekalog” i przesłanie ewangeliczne „Kazania na górze”.

Tytułem przypomnienia tych spraw wypisuję z moich notatek robionych na podstawie różnych lektur w tym szczególnie Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Prócz cnót kardynalnych (zob.: KKK 1810): roztropności (prudentia), męstwa (fortitudo),  wstrzemięźliwości (temperantia) i sprawiedliwości (iustitia), Kościół mówi nadto o cnotach teologalnych, którymi są: wiara (fides), nadzieja (spes) i miłość (agape, caritas).

  • Roztropność „jest cnotą, która uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia” (Katechizm, 1806). Jest to „rozumny sposób działania”.
  • Męstwo „jest cnotą moralną, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Umacnia decyzję opierania się pokusom i przezwyciężania przeszkód w życiu moralnym. Cnota męstwa uzdalnia do przezwyciężania strachu, nawet strachu przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom. Uzdalnia nawet do wyrzeczenia i do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy” (Katechizm, 1808)
  • Umiarkowanie „jest cnotą moralną, która pozwala opanować dążenie do przyjemności i zapewnia równowagę w używaniu dóbr stworzonych. Zapewnia panowanie woli nad popędami” (Katechizm, 1809). Osoba umiarkowana kieruje ku dobru swoje pożądania zmysłowe i nie pozwala się ponieść namiętnościom (por. Syr 18, 30). W Nowym Testamencie umiarkowanie jest nazywane „skromnością” lub „prostotą” (por. Katechizm, 1809).
  • Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (Hbr 11, 1-40)
  • Nadzieja wskazuje na radosną możliwość powrotu człowieka do Królestwa Niebieskiego i rodzi ufność, że po trudach życia Bóg pozwoli mu tam zamieszkać. Bł. Jan Paweł II miał powiedzieć: „Niech nasza mod­litwa będzie po­kor­na. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.” Ojciec św. Benedykt XVI poświęcił nadziei encyklikę Spe salvi . Nadzieja nadaje sens naszemu cierpieniu na ziemi.
  • Miłość: czytaj i rozważaj 1 List św. Pawła do Koryntian ze słynnym hymnem do miłości (13, 1-13). Poza tym Deus caritas est to również encyklika mądrego Benedykta XVI. Przesłanie o miłości Boga i miłości bliźniego są bardzo aktualne w świecie, w którym, jak podkreślił, z imieniem Bożym łączy się czasami zemstę czy nawet obowiązek nienawiści i przemocy. W pierwszej mojej encyklice pragnę mówić o miłości, którą Bóg nas napełnia i którą mamy przekazywać innym – powiedział. Chcę pobudzić świat do nowej, czynnej gorliwości w dawaniu ludzkiej odpowiedzi na Bożą miłość.

Praktykowanie cnót wiedzie jak naucza Kościół do heroizmu. A czegóż nam – walczącym dziś ze Smokiem – bardziej potrzeba jak nie heroizmu. Poeta tak o tym napisał:

 

Pokój – szczęśliwość, ale bojowanie

Byt nasz podniebny. On srogi ciemności

Hetman i świata łakome marności

O nasze pilno czynią zepsowanie.

 

Nie dosyć na tym, o nasz możny Panie!

Ten nasz dom – ciało, dla zbiegłych lubości

Niebacznie zajźrząc duchowi zwierzchności,

Upaść na wieki żądać nie przestanie.

 

Cóż będę czynił w tak straszliwym boju,

Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?

Królu powszechny, prawdziwy pokoju,

Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie!

 

Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie

Będę wojował i wygram statecznie!

 

Mikołaj Sęp Szarzyński, herbu Junosza (1550 - 1581)

polski poeta, tłumacz, piszący zarówno w j. polskim, jak i w łacińskim

Sonet IV – O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.