Pismo Tadeusza Wolczyka w sprawie wydarzeń w Wierzbicy w 1947r.
data:01 grudnia 2012     Redaktor: AlicjaS

Ludność ukraińska również doznała wielu krzywd od OUN-UPA. Musiała oddawać kontyngent, udzielać schronienia ukrywającym się upowcom, młodzi mężczyźni byli nadal zmuszani do służby w oddziałach zbrojnych UPA. Znam przypadek z ul. Pańskiej w Uhnowie, gdzie za karę odmowy takiej służby rozstrzelano „winowajcę”, jego siostrę i rodziców. Wiosną 1946 r. oddział UPA napadł na ludność ukraińską, zebraną na stacji kolejowej w Lubyczy Królewskiej, czekającą na wyjazd do ZSRR, w ramach akcji przesiedleńczej.

dukla.pl

2012-11-05

Tadeusz Wolczyk, oficer WP w stanie spoczynku                                                      

Chełm, ul..….................

 

1/ Oddział IPN w Lublinie,

ul. Szewska 2, 20-086 Lublin

2/Telewizja Polska SA Oddział w Lublinie,

ul. Henryka Raabego 2, 20-030 Lublin

 

Dotyczy: Fałszowania historii w audycji TVP Lublin, przy udziale przedstawicieli IPN                 

Gdy w niedzielę, 9 września 2012r., około godz. 18 włączyłem telewizor na programie TVP – Lublin, usłyszałem nazwę wsi Wierzbica pow. Tomaszów Lub. Zorientowałem się, że jest to audycja historyczna o „Akcji Wisła” przeprowadzonej w Polsce w 1947r. Później dowiedziałem się, że audycję zatytułowano: "Z Archiwum IPN - Akcja Wisła”.  Audycję prowadzili: Grzegorz Motyka, Mirosław Zajączkowski i Rafał Wnuk. Już na początku oglądania usłyszałem, że Wierzbica została spalona przez Wojsko Polskie – co nie jest prawdą, gdyż byłem świadkiem tamtych wydarzeń, mieszkałem wtedy w Uhnowie, znam też relacje innych świadków[01]. Następnie usłyszałem, że przyczyną podjęcia decyzji o Akcji Wisła była śmierć generała Karola Świerczewskiego – co jest fałszem. W audycji podkreślano, że Akcja Wisła to polska zbrodnia na ludności pochodzenia ukraińskiego – to ewidentne kłamstwo. Mówiono jeszcze o Pawłokomie ale również subiektywnie, w duchu oskarżania Polaków i pomijania tła historycznego przyczyn odwetu.

Odnośnie Wierzbicy. Na wstępie wyjaśnię dlaczego w 1947 r. mieszkałem w Uhnowie.  Pochodzę z Tarnoszyna, który do 1945 r. był siedzibą gminy w powiecie Rawa Ruska (obecnie gm. Ulhówek, pow. Tomaszów Lub). W dniu 18 marca 1944 r, pododdziały zbrojne UPA - sotnie “Horomenki” i “Jastruba”, wsparte 1 czotą z Ulhówka, dowodzone przez Mirosława Onyszkiewicza, ps. "Orest", dokonały eksterminacji Tarnoszyna. „Banderowcy” napadli nocą i do rana zamordowali 63 osoby, w tym 23 kobiet i 16 dzieci. Zginął wtedy mój Dziadek – Józef Wolczyk, lat 74, reszta rodziny ocalała, dzięki pomocy sąsiada – Ukraińca. Po szybkim pochówku Dziadka musieliśmy uciekać, podobnie jak większość z tych co przeżyli. Zatrzymaliśmy się w Janowicach nad Dunajcem, gdzie – dzięki solidarności rodaków, przeżyliśmy cały rok.

Wiosną 1945 r. postanowiliśmy wrócić do rodzinnych stron. Niestety – mimo że upłynął rok od zakończenia wojny, powrót do Tarnoszyna był niebezpieczny, dlatego zamieszkaliśmy na krótko w Jarczowie, a później w Uhnowie. Stacjonował tam oddział WP, co zapewniało bezpieczeństwo. Spotkaliśmy krewnych i znajomych z Tarnoszyna i okolicznych wsi, którzy z tych samych powodów osiedlili się w Uhnowie; nawet ci, których domy na wsi ocalały.

W czerwcu 1947 r., zostałem zaproszony przez kolegę -Władka, z którym dzieliłem szkolną ławkę w 6 klasie Szkoły Podstawowej w Uhnowie, do Poddębiec, gdzie mieszkał z rodzicami. Byli  grekokatolikami i 15 czerwca obchodzili Zesłanie Ducha Świętego.  Poddębce leżą w odległości ok. 2 km od Wierzbicy. Nocowałem u nich. Rano – 16 czerwca zbudziła nas wystraszona matka kolegi. Usłyszałem wtedy odgłosy wystrzałów, a ojciec Władka poinformował, że to w Wierzbicy i dla naszego bezpieczeństwa musimy być w domu; widziałem wtedy dymy nad Wierzbicą. Około południa odgłosy strzelaniny ustały, ale wieś płonęła. Mój kolega, wraz ze swoim ojcem, odprowadzili  mnie do Uhnowa, gdzie mieszkałem.

A oto jak doszło do pożaru Wierzbicy i co odkryto.

W dniu 15 czerwcu 1947 r. około południa, przechodziła przez Wierzbicę kompania WP maszerująca do Uhnowa.  W czasie przemarszu zauważono świąteczną „oprawę” domostw i ich otoczenia ale nie było widać mieszkańców wsi– ani jednej osoby... Pierwszy pluton zatrzymał się pod zamkniętym sklepem; wymuszono na właścicielu (mieszkał w tym samym domu) otwarcie sklepu; żołnierze kupowali papierosy i oranżadę. W tym czasie nadbiegł środkiem drogi, boso, kilkunastoletni chłopiec, z zawieszonymi na ramieniu butami. Chłopca zatrzymano zadając mu pytania, jednak milczał jak niemowa.  Zwolniony, pobiegł dalej. Żołnierz przesłuchujący chłopca zameldował dowódcy plutonu, że dzieje się coś dziwnego: wymarła wieś, biegnący chłopiec – jego zdaniem, to informator - sygnalista; grozi im niebezpieczeństwo. Wojsko ruszyło w dalszą drogę. Tylko kapral Puto, który wcześniej odszedł od sklepu pozostał we wsi; zauważono, że rozmawia z jakąś dziewczyną, jednak przed dojściem do Uhnowa dogonił swój pododdział. Zwierzył się wtedy koledze, że jest umówiony z dziewczyną na wieczór.

Wieczór - 15 czerwca 1947 r., dowódca batalionu w Uhnowie, na odprawie kadry oficerskiej  poinformował, że zatrzymany „Szumraj” z sotni „Szuma” zeznał, iż jego sotnia - dowodzona przez Iwana Szpontaka, kwateruje we wsiach: Kornie, Teniatyska, Mosty i Wierzbica. Powyższe potwierdziły zeznania Wołoszynowicza -„Czajka”. Następnie przedstawił zadania na 16 czerwca 1947 r. Rozkazał dowódcom kompanii pierwszej i operacyjnej zarządzić alarm dla swoich pododdziałów, o godz. 1.00 i 1.30  przerzucić je samochodami w rejon Wierzbicy, otaczając wieś. Następnie o 5 rano, dwoma plutonami dokonać przeszukania wsi celem zatrzymania  członków UPA, bądź innych osób posiadających broń.Tuż przed północą 15 czerwca, dowództwo batalionu dowiedziało się, że kapral Puto został w Wierzbicy zabity lub ciężko ranny. Zameldował o tym jego kolega który towarzyszył mu w wieczornej „wyprawie” do tej wsi, na umówioną randkę z dziewczyną. Powiedział, że gdy kapral rozmawiał z dziewczyną, on siedział w pewnej odległości pod jabłonią, gdzie zasnął. Obudził go krzyk dziewczyny -„nie, o Boże, nie!”. Chwycił za broń, ale kapral już leżał na ziemi,  a dwóch napastników ciągnęło dziewczynę do zabudowań. Było za późno i niebezpiecznie więc wycofał się. Przed północą dotarł do Uhnowa i zameldował o wszystkim dowódcy plutonu.

16 czerwca 1947r.- zgodnie z rozkazem, pododdziały wojska okrążyły wieś i zaległy. Tuż przed świtem, od strony wsi do mostu na Sołokiji zbliżyła się grupa mężczyzn. Dowódca patrolu ochraniający most zapytał: „Stój. Kto idzie?” Przystanęli, a jeden z nich oddał serię z pistoletu maszynowego. Żołnierze odpowiedzieli serią z rkm. Jeden z grupy upadł, pozostali rozbiegli się i wycofali do wsi. Od strony granicy rosyjscy pogranicznicy zaczęli oświetlać rakietami swój teren. Po upływie około pół godziny, rozległa się kanonada  i trwała długo. Nierozpoznany oddział UPA starał się wydostać z okrążenia, po przeciwnej  stronie wsi ale musiał zawrócić pod ostrzałem żołnierzy. Żołnierze nie mogli jednak podążyć w pogoni bo teren otwarty, brak osłony, a od strony wsi strzelano zza budynków, opłotków i innych osłon; z wieży cerkiewnej strzelano z broni maszynowej. Po pewnym czasie żołnierze WP unieszkodliwili punkt ogniowy na tej wieży.  W trakcie tej wymiany strzałów pojawił się dym i płomienie, które gwałtownie się rozprzestrzeniały po krytej słomą zabudowie. Mieszkańcy wybiegali z domów ratując mienie. Dowodzący WP wydał rozkaz aby przerwać ostrzał; Wierzbicę trawił pożar.

Po około trzech godzinach, wyznaczone plutony WP weszły do wsi. Przeszukania domostw i ich obejść oraz oględziny zgliszcz nie dały rezultatu – broni nie znaleziono, osób podejrzanych i ofiar strzelaniny też nie. Zgromadzono mieszkańców- osobno kobiety z dziećmi i oddzielnie mężczyzn. Na pytania, kto strzelał, wszyscy milczeli, tylko jeden z mężczyzn w podeszłym wieku powiedział: „Nie wiecie kto? - przeklęci  partyzanci”.

Wieczór – 16 czerwca 1947r., wojsko wyszło z Wierzbicy ale nie opuściło terenu. Następnego dnia przyjechał dowódca pułku i żądał dowodów: gdzie banderowcy, gdzie broń? Zagroził dowódcy batalionu że jeśli nie przedstawi dowodu, iż we wsi byli „upowcy” to odda go pod sąd za spalenie Wierzbicy. Żołnierze podjęli bardziej szczegółowe przeszukiwania. Nagle, jeden z żołnierzy zauważył zmianę i wskazując ręką powiedział do kolegi: „wczoraj było tu pogorzelisko po stodole, a dziś jest dół, leć po dowódcę plutonu”. Po usunięciu spopielałej warstwy ukazały się zwęglone belki stropu bunkra, w którym znaleziono, dwudziestu dwóch, nie dających oznak życia, uzbrojonych mężczyzn. Wkrótce znaleziono jeszcze dwa takie schrony, a w każdym z nich trupy mężczyzn z bronią.  W ostatnim, wśród zwłok uzbrojonych mężczyzn, odkryto zwłoki w polskim mundurze - był to kapral Puto; miał głowę rozbitą siekierą.

Nie znam przyczyny śmierci 62 (wg innej wersji 72) uzbrojonych mężczyzn, których zwłoki znaleziono w trzech bunkrach Wierzbicy?  W Uhnowie mówiono różnie:  że ukryli się pod presją mieszkańców aby uniknąć zagłady wsi, inni, że pożar odciął im drogę wyjścia z bunkrów, jeszcze inni, że popełnili zbiorowe samobójstwo? O ofiarach wśród ludności nie mówiono, bo ich nie było. Kapral Puto został pochowany na cmentarzu w Uhnowie. Uczestniczyłem w tym pogrzebie wraz z innymi uczniami mojej i innych klas „uhnowskiej” Szkoły Podstawowej.

Tak było w Wierzbicy i dziwne, iż prowadzący audycję w TVP nie wspomnieli o tym, że w tej wsi istniały bunkry, będące kryjówką oddziałów zbrojnych OUN-UPA, a pożar wybuchł od strzelaniny w trakcie walki i że były ofiary. Dziwne też, że przedstawiciele IPN oskarżają żołnierzy zamiast bandytów z OUN-UPA?[02] Bo tylko tak można zakwalifikować oddziały zbrojne UPA, które w 2 lata po zakończeniu wojny, nie złożyły broni lecz prowadziły prywatną wojnę z władzą PRL, terroryzowały ludność, siały postrach i zniszczenie.

Ludność ukraińska również doznała wielu krzywd od OUN-UPA. Musiała oddawać kontyngent, udzielać schronienia ukrywającym się upowcom, młodzi mężczyźni byli nadal zmuszani do służby w oddziałach zbrojnych UPA. Znam przypadek z ul. Pańskiej w Uhnowie, gdzie za karę odmowy takiej służby rozstrzelano „winowajcę”, jego siostrę i rodziców. Wiosną 1946 r. oddział UPA napadł na ludność ukraińską, zebraną na stacji kolejowej w Lubyczy Królewskiej, czekającą na wyjazd do ZSRR, w ramach akcji przesiedleńczej. Strzelano do nich i były ofiary ale ich liczna nie jest znana. Wiadomo, że zabito członków komisji przesiedleńczej. Spalono też zgromadzone tam – przeznaczone do wywozu, mienie przesiedleńców. Podobny napad miał miejsce w drugi dzień świąt wielkanocnych w 1946 r. Oddział UPA starał się rozpędzić około 1500 osób narodowości ukraińskiej oczekujących(wraz ze sprzętem gospodarskim, zwierzętami i innym mieniem) na transport kolejowy - w ramach akcji przesiedleńczej do ZSRR. W tym przypadku w obronie napadniętych stanęli żołnierze WP, którzy odparli atak. Wśród żołnierzy były jednak ofiary śmiertelne oraz ranni.  Oba ataki na stacje kolejowe miały miejsce w odległości 7 km od Wierzbicy. Wprawdzie sieć bunkrów w dyspozycji OUN-UPA była dosyć gęsta, to jednak istniała możliwość, że „bojówkarze” z OUN-UPA, napadający w Lubyczy na swoich braci – przesiedleńców, korzystali również z bunkrów wierzbickich. Dobrze zamaskowane i wyposażone bunkry dawały możliwość nagłego napadania i szybkiego „znikania” pododdziałów zbrojnych UPA. Napady te powodowały, że dwa lata od zakończenia wojny, mieszkańcy żyli nadal w strachu: czy zdołają przeżyć sami i ochronić rodzinę, zebrać plon i zabezpieczyć go przed odebraniem, ochronić zagrodę przed spaleniem, itp.  Gdy w 1946 r. spędzałem wakacje u babci doświadczyłem tego, że nie było co jeść bo „upowcy” zabierali od niej żywność; brali wszystko co zauważyli i nie można było zaprotestować.

Dochodzimy do konkluzji. Główną przyczyną wprowadzenia „Operacji Wisła” był fakt, że na południowo-wschodnim obszarach Polski – 2 lata po zakończeniu wojny,  działały obce - wrogie Polsce siły, zagrażające życiu jej obywatelom i destabilizujące ogólną sytuację w kraju.

W tym stanie rzeczy najwyższe organy państwa mukonieczność zaangażowania Wojska do ochrony obywateli i prowadzenia walki z bandami. Walka ta była utrudniona właśnie z powodu tego, że OUN-UPA miały zaplecze w tych miejscowościach w których dominowała ludność pochodzenia ukraińskiego, czego przykładem jest Wierzbica. Teza głoszona w trakcie audycji, iż główną przyczyną tej operacji była śmierć gen. Karola Świerczewskiego w marcu 1siały zareagować.  W związku z tym, że struktury terenowe państwa polskiego – na tych obszarach, były jeszcze słabe, istniała 947 r., jest niedorzeczna i nie będę jej komentował. A oto opinia Ukraińca, politologa, wybitnego historyka-badacza, znawcy nacjonalizmu ukraińskiego i historii Kresów – dra hab. Wiktora Poliszczuka:(…)Pogłębione studia nad tym tematem prowadzą do wniosku, że(...) przesiedlenie w ramach akcji „Wisła” było koniecznością mającą na celu zaprowadzenie spokoju na terenie Polski przez władze polskie (…) Nie ulega wątpliwości, że działania OUN i UPA na terenie „Zakurzonia” stanowiły bezpośrednie niebezpieczeństwo nie tylko wobec osób sprzeciwiających się tej działalności, ale też całości granicy państwa polskiego będącego podmiotem prawa międzynarodowego, które w 1947 r. miało ustalone w drodze rozmów międzynarodowych południowo-wschodnie granice państwa.” [03]

Przytoczę również opinię uczestnika walk OUN-UPA, historyka ukraińskiego Lwa Szaniawskiego: „Należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że pod względem wojskowym niemożliwe było likwidowanie politycznych i wojskowych struktur OUN-UPA bez wysiedlenia ludności ukraińskiej z terenów objętych działaniami tych struktur”[04].

Tego samego zdania jest zdecydowana większość polskich historyków – badaczy historii Kresów; nie będę ich wymieniał – odwołuję się do Bibliografii[05]

Pawłokoma. Wieś w pow. brzozowskim. Austriacy  opuszczając Galicję po pierwszej wojnie światowej, władze nad Lwowem przekazali Ukraińcom. W wyniku tego działacze ukraińscy z Jewgenem Petruszewiczem na czele ogłosili niepodległość Zachodnio-Ukraińskiego Państwa. Zaczęli tworzyć struktury administracji i policji w miastach i wsiach. W tej sytuacji, jesienią 1918 r. rozpoczęła się wojna polsko-ukraińska. Wojna zakończyła się pod koniec maja 1919 r. zwycięstwem Polski. W miejscowościach, w których większość mieszkańców stanowili Ukraińcy ze zrozumiałych względów, rozbudzona nienawiść do Polaków pogłębiała się. Z chwilą powołania w 1929 r., w Wiedniu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), działacze OUN - głosząc hasła niepodległej Ukrainy, korzystali z pomocy Niemców. Ujawniło się to bardzo mocno po uderzeniu Niemiec na ZSRR. Niemcy władzę lokalną oddali Ukraińcom i ukraińskiej policji. W powiatach południowo-wschodnich stosunki narodowościowe uległy dalszemu pogorszeniu. Złe nastawienie do polskiej mniejszości narodowej w Pawłokomie ujawniło się bardzo szybko we wszystkich aspektach życia w czasach okupacji. Nie sposób w bardzo  krótkim zarysie te wydarzenia przedstawić. Uczynił to dr Zdzisław Konieczny, historyk z Przemyśla, w książce pt.: „Był taki czas – u źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie”, Przemyśl 2005 oraz dr Lucyna Kulińska w opracowaniach: ”Pawłokoma -I ”i „Pawłokoma - post scriptum (II)” , Kraków 2007 r.  W podsumowaniu cz. I, dr Kulińska pisze: „W tym dramacie naprawdę nie chodzi o przepraszanie. Ważne jest tylko potępianie przez nas tego czynu - odwetu czy nie – nieważne. Przyznanie, że metody takie, choć skuteczne, jak wykazał przykład ukraiński, są absolutnie niedopuszczalne. I tak chyba myśli całe nasze społeczeństwo. Tak zachowuje się naród psychicznie zdrowy. Polacy, mimo świadomości złożonych przyczyn nieszczęścia, jego wyjątkowości nie mają żadnych wątpliwości, że mordowanie ludności cywilnej jest złem i musi być napiętnowane. Nikt u nas na szczęście nie wpadnie na tak obłąkany pomysł, by sprawców i inspiratorów mordów nazywać bohaterami, stawiać im pomniki i panteony chwały i gloryfikować w szkolnych podręcznikach. I to jest podstawowa różnica między naszym i ukraińskim społeczeństwem. Bo to jest złem, po prostu, i żaden najbardziej chwalebny cel nie usprawiedliwi tak drastycznych środków." W pełni się z tą wypowiedzią zgadzam.

W audycji podkreślano, że Akcja Wisła to polska zbrodnia na ludności pochodzenia ukraińskiego. Ciekawe do jakiej zbrodni zaliczają autorzy audycji – eksterminację Kresów Wschodnich i Małopolski Wschodniej, dokonaną przez policję ukraińską i jednostki bojowe OUN-UPA  w latach 1939-1946; chodzi o zamordowanie około 200 tysięcy i okaleczenie wiele tysięcy Polaków (zbrodnię tą cechował bezmiar sadystycznego okrucieństwa[06]), wypędzenie około 1 miliona mieszkańców Kresów, spalenie ponad 4,5 tysiące przysiółków, wsi i osad, o zagrabienie mienia wielkiej wartości oraz trwałe usunięcie śladów polskości; Jeśli do tego dodamy, że w 2 lata po zakończeniu wojny OUN-UPA  nadal niszczyła, rabowała i mordowała mając za cel poszerzenie granic Ukrainy o „Zacurzonie” i „Zasanie” - wykorzystując do tej walki silne zaplecze zlokalizowane w środowiskach ukraińskich na rdzennie polskich ziemiach, to dopiero ukazuje się prawdziwa przyczyna decyzji wprowadzającej akcję „Wisła”, oraz nielicznych przypadków odwetu, jak Pawłokoma.  

Pytanie: dlaczego – mimo że żyjemy od 1989 roku w wolnej i demokratycznej Polsce, TVP podobnie jak inne media publiczne zupełnie zapomniały o jednej z największych i najokrutniejszych[5] zbrodni ludobójstwa w XX wieku dokonanej przez OUN-UPA w trakcie eksterminacji Kresów wschodnich... Dlaczego nie nadajecie audycji poświęconych pamięci tych 200 tysięcy ofiar? Wielu Kresowian i ich następców nie zna miejsca pochówku swoich najbliższych na Ukrainie i mają ogromne trudności w ich odszukaniu (zatarte ślady polskości). Dlaczego nie zainteresujecie się faktem, że z rąk „gierojów”z OUN-UPA zginęło kilkadziesiąt tysięcy narodowości ukraińskiej. To byli ci którzy ostrzegali, pomagali w ucieczce, udzielali schronienia Polakom (Żydom, Ormianom, Rosjanom, Czechom), nie oddawali kontyngentu, uchylali się od służby w UPA, bądź w inny sposób narazili się OUN-UPA. Jako chłopiec dziesięcioletni wraz z młodszą siostrą i matką przeżyłem rzeź i pożogę mojej miejscowości, dzięki sąsiadowi Ukraińcowi, śp. Maksymowi Bida, który ukrył nas w swoim mieszkaniu, a miesiąc potem został rozstrzelany przez swoich rodaków. O takich – sprawiedliwych Ukraińcach powinno się mówić, bo to prawdziwi bohaterowie, a nie o tych którzy doprowadzili do zbrodni, bądź pomagali w ich spełnieniu. Podejrzewam, że zarówno w TVP jak i w IPN są wpływowe osoby, które chcą za wszelką cenę wybielić OUN-UPA i ich czyny zbrodnicze, a przesiedleńczą akcję „Wisła” utożsamić ze zbrodnią. Chodzi też o to aby niewiedza w tym temacie utrwalała się, nad tym czuwają żyjący wśród nas sympatycy OUN, wspierani hojnie dolarami USA z funduszu „Niepodległej Ukrainy”; okłamują, przekształcają fakty historii współczesnej, jak i tej z przeszłości, w której ich przodkowie - na miarę swoich możliwości, uczestniczyli. Czyżby osoby te, realizowały w skrytości postanowienia  "Uchwały Krajowego Prowodu OUN z 22.06.1990 r.”[07] podjętej w Kanadzie przez frakcję OUN Bandery?  nakazującej jak współcześnie należy prowadzić politykę wobec Polski i Polaków? Przytaczam fragmenty tej Uchwały:

„ (...)Eliminować wszelkie polskie próby zmierzające do potępienia UPA za rzekome znęcanie się jej na Polakach. Wykazywać, że UPA nie tylko nie znęcała się nad Polakami, ale przeciwnie, brała ich w obronę przed hitlerowcami i bolszewikami. Polacy byli tez w UPA.. Mordy, którym zaprzeczać nie można, były dziełem sowieckiej partyzantki lub luźnych band, z którymi UPA nie miała nic wspólnego, pomniejszanie roli wyzwoleńczej UPA w skali europejskiej jest niedopuszczalne. Wszelkimi siłami dążyć do tego, żeby w różnych naszych kontaktach z Polakami strona polska przyznawała, że były też przykłady palenia wsi ukraińskich i mordowania Ukraińców przez AK, wykazywać podobieństwo między UPA i AK, podkreślając wyższość pod każdym względem UPA nad AK. Wymuszać na Polakach przyznawanie się do antyukraińskiej akcji, potępienia przez nich samych pacyfikacji i rewindykacji przed wojną i haniebnej operacji Wisła po wojnie. Wszystkie te akcje przyniosły wiele cierpień i krwi narodowi ukraińskiemu. (…) Kupować audycje w polskim radiu oraz miejsca w polskich gazetach. Wchodzić do polskich zespołów redakcyjnych. Dyskusje prowadzić w duchu heroizmu UPA i nie kwestionowanej ukraińskości Ukrainy Zacurzońskiej ze stolicą w książęcym grodzie Przemyślu.(...)Najpilniejsze zadanie na najbliższą przyszłość: doprowadzić do tego żeby władze polskie jednostronnie przyznały (złożyły deklarację), że względem samodzielnej Ukrainy nie wysuwają i nie będą wysuwać w przyszłości żadnych roszczeń terytorialnych, a tym samym zrzekają się wszelkich pretensji do ziem utraconych na wschodzie w wyniku sowieckiej inwazji dokonanej na okupowane przez Polskę terytoria ukraińskie 17 września 1939r. Takie oświadczenie jeśli będzie,  należy silnie rozpropagować w różnych językach obcych. (...)Gdy zaś do tego już dojdzie, to my odczytamy owo jednostronne oświadczenie: tak, wy nie macie roszczeń terytorialnych i mieć nie możecie, ale my je mamy. Polacy bowiem zdają sobie sprawę, że okupują część historycznych i etnograficznych ziem ukraińskich, a nic odwrotnie. Zatem będzie rzeczą sprawiedliwą dla ukraińskiego pojednania zwrócenie   Ukraińcom ziem, które są przez nas nazywane Ukrainą Zacurzońską. Wtedy, gdy te dwa fakty zestawić, to świat nam, a nie Polsce przyzna rację. Ważne jest także w obecnej chwili postawienie na porządku dziennym tzw Akcji Wisła. Dążyć aby stanęła ona na forum polskiego parlamentu i żeby sami Polacy ją potępili  jako ludobójczą. Inicjatorem tej sprawy nie może być Mokry, lecz ktoś z Polaków. Przeznaczyć na to 15-20 tyś. USD.(...)Podnieść, że sami Polacy oddają hołd bohaterskiej UPA, prekursorki Solidarności i potępiają komunistyczną Akcję Wisła, znęcanie się nad ukraińską ludnością. Wykazywać ukraińskość Zacurzonii zgodnie z granicą nakreśloną przez OUN-UPA. W tym celu prowadzić propagandę na rzecz  historyczności i etnograficzności ziem ukraińskich okupowanych obecnie przez Polskę, a o które z taką determinacją z komunistyczną władzą polską walczyła UPA – razem z patriotycznymi siłami polskimi WIN.(...) Stanowczo rozprawiać się z anty-ukraińskimi poglądami na historię działalności UPA – E. Prusa, W. Hryniewieckiego, J. Sobiesiaka, H. Cybulskiego, ks. Kuczyńskiego,(...) J. Turowskiego, Siemaszki i J. Sereta. Najlepiej robić to piórem samych Polaków, wśród których znajdą się osoby sprzedajne (obiecać wysokie honoraria i stypendia zagraniczne). Wskazane jest opanowanie niektórych polskich pism,(…) Dążyć wszelkimi środkami i sposobami do odbudowania ukraińskiego charakteru Zacurzonii, podkreślając, że samostijna Ukraina nigdy z tych ziem nie zrezygnuje i w odpowiednim momencie o nie się upomni. Jeżeli Polacy będą się upierać, to Ukraina względem nich użyje siły zbrojnej.(...)Nigdy nie zależało nam na sile Polski i teraz nie zależy, wręcz przeciwnie, na jej osłabieniu wewnętrznym i międzynarodowym. Zależy nam na tym, żeby w Polsce istniała słaba służba wewnętrzna (i kierowana przez ludzi nam życzliwych) i słaba, nieliczna armia. Zależy nam także na rozbiciu narodu polskiego i osłabieniu Solidarności. (...)Głosić prawdę bardziej znanych wydarzeń dziejowych (Grunwald, Wiedeń, Warszawa 1920, Monte Casino) Polacy odegrali w nich rolę drugorzędną!(...)”

To co głoszą niektórzy przedstawiciele IPN i politycy, dziwnie współgra z treścią zacytowanych wyżej fragmentów Uchwały OUN.  Niezrozumiałe jest dlaczego TVP im to umożliwia?  Polska Telewizja publiczna powinna  przerwać kilkudziesięcioletnie milczenie i zacząć ujawniać „zamiecione pod dywan” sprawy związane z eksterminacją Kresów Wschodnich II RP. To się należy zamordowanym w liczbie około 200 tysięcy Polakom i ich potomkom. Należy się też tym wygnanym z Kresów. Tymczasem o tej zbrodni społeczeństwo polskie – zwłaszcza młodzież nic nie wie. Historii Kresów nie uczy się w naszych szkołach wcale, bądź uczy na „faktach” celowo zakłamanych. Przyczynił się do tego – oprócz milczących mediów - Pan Grzegorz Motyka z IPN, który wydał i rozprowadził do szkół - z zafałszowaną historią. Wykazał to prof. Józef  Wysocki na kilkudziesięciu stronach opracowania pt: „UWAGI do:” ,Wrocław 2008 r. Pan Motyka jest bardzo przychylnie nastawiony do nacjonalistów z OUN-UPA  a bardzo surowo ocenia naszych partyzantów i żołnierzy[02]. Ma dziwny sposób postrzegania i analizowania faktów w swoich pracach. Dostrzegał to dr hab. Wiktor Poliszczuk, który napisał między innymi: „(...)Można śmiało powiedzieć, że wszystkie publikacje tego autora stanowią obronę faszystowskiej OUN-UPA. Dla G. Motyki najważniejszym autorytetem jest Łew Szankowśkyj, organizator i uczestnik napadów na oddziały Wojska Polskiego we wrześniu 1939 r.(...)„Główną metodą G. Motyki jest uogólnianie jednostkowych incydentalnych, sytuacyjnych, nie mających podłoża ideologicznego czy politycznego, faktów i wydarzeń, traktowanie ich jako istoty sprawy, przy jednoczesnym pomijaniu faktów i wydarzeń rzeczywiście istotnych, masowych mających podłoże ideologiczne i polityczne. Taka metoda nie ma nawet charakteru politycznego, a propagandowy. Występująca u G. Motyki niezdolność odróżnienia nieistotnego od istotnego dyskwalifikuje go jako pracownika naukowego”(...)„To wszystko świadczy, że autor nie przedstawia istoty zorganizowanego nacjonalizmu ukraińskiego frakcji OUN Bandery, udając, że nie wie co się działo na Wołyniu od marcu 1943 r, w Halicji, nie zauważa realiów OUN Bandery.(...)”Ale takie twierdzenie pozwala mu uwolnić OUN Bandery od odpowiedzialności za ludobójstwo na ludności polskiej Wołynia i Halicji. Postawa G. Motyki nie jest postawą naukowca, ale perfidnego obrońcy zbrodniczych struktur OUN Bandery”[08].

Powstaje pytanie: Dlaczego Pan Grzegorz Motyka stał się głównym ekspertem w TVP, a pomija się prace wybitnych polskich znawców historii Kresów, jak: a) profesorowie: Bogumił Grott, Ryszard Szawłowski, Adolf Kondracki, Tadeusz Piotrowski, Czesław Partacz, Paweł Wieczorkiewicz, Edward Prus, śp. Józef Wysocki i inni, b) specjaliści, praktycy – badacze: jak: Władysław i Ewa Siemaszko, ks. bp Wincenty Urban, ks. Józef  Wołczański, i inni, c) doktorzy historii – badacze, prezentowani już w treści niniejszego listu: dr Zdzisław Konieczny, dr Lucyna Kulińska, śp. dr hab. Wiktor Poliszczuk - wybitny badacz ukraiński.

Czy znajdą się odważni – konsekwentni ludzie w kierownictwie TVP i w IPN, którzy spowodują rozpoczęcie procesu ujawniania prawdy o ludobójstwie OUN-UPA na Kresach i kiedy to nastąpi? Jeśli odpowiedź będzie negatywna, proszę napisać dlaczego? _____________________________________________________________________________

[01] – bezpośrednie relacje d-cy plutonu, uczestnika tych wydarzeń śp. płk. Kazimierza Masiowskiego i śp. Pawła Dymytra Buśko - mieszkańca Wierzbicy, „chłopca z butami na ramieniu”– sygnalisty UPA (wysiedlony w akcji „Wisła”, powrócił do Wierzbicy, był zatrudniony w tamtejszym PGR), oraz obserwacje  własne.

[02] - http://www.rp.pl/artykul/9133,612424-UPA-to-nie-partyzanci---to-bandyci.html – wywiad z Ewą Siemaszko: „UPA to nie partyzanci, to bandyci”.

[03] - dr hab. Wiktor Poliszczuk: „Akcja Wisła – próba  oceny”, Toronto 1997, str. 46-47.

[04] – Edward Prus: „UPA Armia Powstańcza czy kurnie rizunów”, Wrocław 1994, s. 111

[05] - prof. dr hab. Bogumiła Grott: "Działalność nacjonalistów ukraińskich na Kresach Wschodnich II              Rzeczypospolitej", Wydawca: Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, Warszawa 2010.

[06] – dr L. Kulińska: „Dzieci Kresów- tom III”, Wydanie I, str. 469, oraz                                                        - http://forumemjot.wordpress.com/2012/07/06/135-metod-zameczania-polakow-przez-uon-upa-dr-aleksander-korman/

[07] - dr hab. Wiktor Poliszczuk, pt: "Manowce polskich historyków", Toronto 1999. Załącznikiem do tej książki jest tekst: „Fragmenty  UCHWAŁY KRAJOWEGO PROWODU OUN z 22.06.1990 r.” Dotyczą stosunku do Polski i Polaków. Tekst jest pisany na maszynie z ukraińskimi literami.          

[08] - dr hab. Wiktor Poliszczuk: ”Ludobójstwo nagrodzone” Toronto 2003, str.129-130.

 

                                                                                              Z poważaniem - Tadeusz Wolczyk

 

  Do wiadomości:

1/ IPN – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, ul. Towarowa 28
            00-839 WARSZAWA

2/  Prezes Zarządu TVP SA w Warszawie, ul. Jana Pawła Woronicza 17, 00-999 Warszawa

3/  Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Skwer Ks. Kard. S. Wyszyńskiego  9
             01-015 Warszawa

 

 

 

 

 

 

                                                                                                                                             

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.