Z radością informujemy, że kilka dni temu ukazała się oczekiwana przez Państwa „Lawa” [Arcana, Solidarni2010, Kraków 2012]. W każdy poniedziałek publikujemy fragmenty wywiadów, dziś z dr Janem Przybylskim
Publikujemy fragment rozmowy z dr Janem Przybylskim, dotyczącej armii i kwestii obronności Polski.
- W jaki sposób ewoluuje kontekst międzynarodowy, rzutujący na bezpieczeństwo Polski?
- Wydaje się, że w tym zakresie nie dzieje się nic dobrego. Co najważniejsze, w Rosji kończy się nieuchronnie smuta trwająca praktycznie dwie dekady. Na kolejne, ogłaszane szumnie programy modernizacyjne, należy patrzeć z pewną dozą sceptycyzmu, bo ich realizacja często bardzo odbiega od realiów, niemniej jednak składane są konkretne zamówienia na nowe wzory, szczególnie w dziedzinie lotnictwa; opracowywane są też jakościowo nowe konstrukcje, z myśliwcem nowego pokolenia PAK FA na czele. Zniwelują one przewagę jakościową, jaką Polska uzyskała dzięki zakupowi F-16.
Rosjanie racjonalizują strukturę wojska, znosząc przerosty liczebne - tak ludzkie, jak i sprzętowe (chodzi tu o masy w dużej mierze przestarzałego i niesprawnego postsowieckiego uzbrojenia), zmierzają ku profesjonalizacji wojska. Zejdą o rząd wielkości niżej: miliony żołnierzy zastąpi niecały milion, tysiące samolotów — setki, dziesiątki tysięcy czołgów — pojedyncze tysiące. Ale sprawność całej machiny wzrośnie. Co ważne, zaczynają współpracować na pewną skalę z krajami zachodnioeuropejskimi, zrywając w pewnym sensie w imperialną zasadą opracowywania dokładnie wszystkiego u siebie. Pozwoli im to rozsądniej gospodarować kosztami.
Ukraińcy prawdopodobnie radykalnie zredukują armię, znów zaowocować to powinno usprawnieniem, ale zakładana w obecnych planach liczebność rzędu 55 000 żołnierzy zdaje się wskazywać, że zamierzają być państwem obrotowym, które nie będzie utrudniało życia stronie lokalnie silniejszej.
Z drugiej strony, sojusznicy z NATO obniżają swoje potencjały obronne, robią to wszyscy — Niemcy, Brytyjczycy, Holendrzy… Amerykanie znacznie redukują obecność w Europie. Generalnie może to prowadzić do praktycznego osamotnienia Polski w obliczu realnego wzrostu potencjału najgroźniejszego potencjalnego przeciwnika.
- Czy można temu osamotnieniu jakoś zaradzić?
- W pewnym sensie jego skutki niwelować może powrót do (praktycznie zarzuconej po niezbyt udanych doświadczeniach) współpracy wyszehradzkiej i szerzej, w kierunku południowym. Informacje oficjalne i przecieki z Wikileaks wskazują, że niemal równocześnie Czesi i Bułgarzy sformułowali podobne pomysły, dotyczące wspólnego zakupu przez kilka krajów kluczowego elementu systemu obrony, jakim są samoloty wielozadaniowe. Co ważne, ci pierwsi wskazali na F-16, takie jak polskie.
Taka inicjatywa spowodowałaby zapewne bardzo wartościowe zacieśnienie współpracy militarnej w regionie Międzymorza. Za Bałtykiem mamy poszukujących partnerów do takiej współpracy - Szwedów czy zwiększających możliwości swojego wojska Finów.
- Jaki właściwie cel powinniśmy stawiać sobie w dziedzinie możliwości militarnych? Czy możemy uzyskać zdolność do samodzielnej obrony własnego terytorium?
- Niestety, warunki geopolityczne mamy bardzo trudne. Aby móc obronić się w nich własnymi siłami, Polska musiałaby mieć potencjał porównywalny z Izraelem, we wszystkich aspektach. Jest to na obecnym etapie jednak nierealne — finansowo, politycznie, ze względu na deficyt pasjonarności Polaków.
W tym stanie rzeczy potencjalną wojnę pełnoskalową możemy toczyć wyłącznie w oparciu o potężnych sojuszników, czekając na pomoc z ich strony, licząc przede wszystkim na ich parasol nuklearny. Samodzielnie jednak możemy uzyskać potencjał odporny wystarczający, aby uczynić zbyt kosztowną dla przeciwnika ewentualną lokalną, z założenia ograniczoną wojnę, stanowiącą pokłosie kryzysu […]
Jan Przybylski
Tłumacz i publicysta zajmującym się tematyką militarną i historyczną. Publikował w Rzeczach Wspólnych, Obywatelu, na Rebelyi oraz w Studiach Nad Faszyzmem i Zbraodniami Hitlerowskimi.
Pełna wersja wywiadu opublikowana została w „Lawie” [Acana, Solidarni2012, Kraków 2012]