"List oceaniczny" - Cesarz poetów na obczyźnie
data:03 listopada 2012     Redaktor: Barbara Chojnacka

Niespełna rok po ujawnieniu współpracy Ryszarda Kapuścińskiego ze służbami specjalnymi prl [od red. -pisownia Autora wzorowana na JMRymkiewiczu], na początku 2008 roku poleciałem do Polski. Zupełnie niespodziewanie zostałem wówczas poddany agresywnej medialnej ofensywie, promującej twórczość kontrowersyjnego pisarza.

Blaise Cendrars List Oceaniczny, tłumaczenie Julii Hartwig

 

 

Dyskutowano o Kapuścińskim na falach radiowych, a banery, billboardy, plakaty można było zobaczyć wszędzie - nawet na wiatach przystanków komunikacji miejskiej. Dzieła zebrane, dzieła wybitne, dzieła wiekopomne. Byłem zdumiony, gdyż wydawało mi się, że tak kompromitujący fakt biograficzny, powinien przynajmniej spowodować dyskretne przemilczenie, do czasu, aż sprawa przyschnie. W swojej naiwności nie wiedziałem jeszcze wtedy, że agenturalna przeszłość jest glejtem, gwarantującym zaszczytną pozycję w III RP.

 

Nie było to ostatnie zaskoczenie, spowodowane emanowaniem twórczości "cesarza reporterów", którego rozdmuchana wielkość nigdy mnie nie porwała. Kilka dni temu wpadły mi w ręce "Wiersze zebrane", właśnie opublikowane w wersji dwujęzycznej (polskiej i angielskiej) przez Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie. Dziwi, że emigracyjna instytucja, powołana z funduszu pisarzy - patriotów, którzy do Polski nie wracali, by zademonstrować niezłomną postawę wobec reżymu, wprowadzonego do Warszawy na sowieckich bagnetach, tak beztrosko sięga do sakiewki, pamiętającej jeszcze kieszenie Kazimierza Wierzyńskiego, Adama Tomaszewskiego i Wacława Iwaniuka. Czyżby nie było wybitnych dzieł autorów emigracyjnych, utworów krzepiących serca czy choćby dających świadectwo prawdzie i charakterom? Czy nie należałoby raczej stanowczo stać przy wartościach, definiujących jednoznacznie nasze wyobrażenie o niepodległości i nawiązujących do patriotycznej tradycji powojennej emigracji? To właśnie tej szkole powinniśmy być wierni, nie marksistowskim kursom kolaboracji i podwójnych życiorysów.

 

 

Rozgoryczony tymi refleksjami, uważnie przejrzałem dzieła poetyckie Ryszarda Kapuścińskiego. Poza jednym dobrym wierszem, lektura wypada płasko i nieprzekonująco. Pewna naiwność pisarza, widoczna już w jego książkach reporterskich, obnaża się w oszczędnych frazach osobistych zapisków, które z jakichś powodów autor postanowił utrwalić w formie wierszowanej. Zdarza się, że konfesyjny styl tych utworów wywołuje niepokojące skojarzenia - czterowersowy tekst bez tytułu można nawet odebrać, jak spowiedź TW:

 

"Właściwie co miałem zrobić powiedzieć - nie

powiedziałem - tak

I wtedy zaczęło się to staczanie w dół w dół

Co tu dużo mówić"

 

W innym wierszu przywołuje postaci dwóch poetów:

 

"Jakie piękne wiersze pisali

ci dwaj starsi panowie

pan Jarosław Iwaszkiewicz

i pan Adam Ważyk

jeszcze ich widzę

idą ulicą Wiejska

pan Jarosław podpiera się laską

pan Adam wpół zgięty"

 

Nieco inaczej wspominał Adama Ważyka Wacław Iwaniuk, mając go przed oczami, jak biegał zaraz po wojnie po Krakowie, zgięty pod ciężarem pistoletu, ścigając wrogów ludowej ojczyzny.

Ta rozbieżna perspektywa Kapuścińskiego i Iwaniuka jest wyrazem zupełnie odmiennych wizji naszej Ojczyzny. Wizja zniewolonego Kapuścińskiego, uwikłanego w układy i trzymanego na pasku władzy różni się od wizji Iwaniuka, który walcząc o Niepodległą na frontach wojennych, zachował ją w sercu wolną, niezłomną i niegodzącą się na żadne kompromisy.

 

 

 

 

 

 

 

Tomisko wierszy reportera spada na półkę książek do oddania, jak kamień z serca. Może odrodzi się jeszcze Oficyna Malarzy i Poetów, Wydawnictwo Księgarni Polskiej w Paryżu, Wydawnictwo Gryf, Veritas, Polska Fundacja Kulturalna w Londynie czy jedna  z wielu innych patriotycznych, powojennych oficyn i zajmie się redakcją tak dzisiaj potrzebnej antologii polskiej poezji emigracyjnej i patriotycznej. Mógłby ją otwierać wiersz Kazimierza Wierzyńskiego:

 

"Jest jeszcze miłość,

Raniona miłość

Samotna, gorzka,

Której nic nie odstraszy".

 

Aleksander Rybczyński


Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.