Chciałbym napisać, że współczesna emigracja, to emigracja spadkobierców Kazimierza Wierzyńskiego, Zygmunta Nowakowskiego i Ignacego Matuszewskiego. Emigracja poczuwających się do moralnego prawa i obowiązku występowania w obronie niepodległości, zobowiązanych do wołania o należne Polsce równoprawne uczestnictwo w życiu międzynarodowej społeczności, zdeterminowanych do upominania się o dobre imię naszych bohaterów i występowania w obronie poniżanych rodzin ofiar smoleńskiej tragedii. Chciałbym, byśmy stali w obronie poniewieranych wartości i tak, jak cnota z wiersza Herberta, "powtarzali wielkie - Nie". Byśmy byli wierni, jak Wacław Iwaniuk, oszczepnik z Kartaginy, żołnierz do końca - niezłomny i ascetyczny. Chciałbym także nie pamiętać, że współcześni koledzy pisarze radzą, by nie zajmować się "polityką", tylko wrócić do pisania wierszy. Chciałbym wreszcie, by rozprawy i symulacje naukowe polskich uczonych, pracujących na emigracji: Wiesława Biniendy, Kazimierza Nowaczyka, Grzegorza Szuladzińskiego, Chrisa Cieszewskiego i innych były tematem burzliwych, publicznych dyskusji na łamach polskich, emigracyjnych pism. Chciałbym, by ich odwaga i determinacja porwała większość Polonii do bardziej zdecydowanego działania. Jest nas ciągle za mało i powinniśmy wołać, za uczestnikami marszu w obronie wolności słowa i telewizji Trwam: "Obudź się Emigracjo!"