Dziś początek wywiadu z poetą Wojciechem Wenclem, rozmowa ta rozpoczyna całą książkę.
Proszę powiedzieć, czym dla pana jest [..] lawa? Czym chciałby pan, aby była?
Myślę, że to jest naturalny stan polskości. Powinniśmy być gorący, a nie zimni ani letni. To jest coś naturalnego. Ludzie odbierają ten stan jakiegoś uniesienia patriotycznego, jako coś wyjątkowego. Oczywiście on się uwidacznia najczęściej w momentach przełomowych historii, bo nie można całe życie na takim wysokim diapazonie funkcjonować, natomiast- myślę- jest to naturalny stan patriotyzmu. Nie zawsze zajmujemy się patriotyzmem i patriotycznymi manifestacjami w życiu, ale jeżeli już w odpowiednim czasie i miejscu się znajdujemy, to ważne jest, aby tę gorącą temperaturę zachować. To jest coś normalnego. W takich chwilach, gdy ginie elita narodu, reakcja „lawy”, reakcja gorąca, a więc dumy narodowej, pamięci, żalu- tych wszystkich uczuć granicznych- erupcja tego wszystkiego jest naturalna.
[…] Polska kultura po 10 kwietnia była nieprzygotowana na traumatyczne doświadczenie. Mówiąc „polska kultura”, mam na myśli nie tylko kulturę wysoką, ale też media, cywilizację, która jest w Polsce praktykowana. Nie była przygotowana, ponieważ jest to kultura cyników. Kiedyś Jarosław Marek Rymkiewicz w wywiadzie dla Frondy mówił o „terrorze szyderców”. Mówił o tym, że cała europejska kultura jest budowana na czymś poważnym- na śmierci, na krzyżu, na podróży( w sensie mitologicznym), a we współczesnej kulturze nie ma powagi! Została ona zastąpiona śmiechem, szyderstwem. Jest to skutek absolutyzacji tego pierwiastka, który ze względów „higienicznych” wprowadził do polskiej kultury Witold Gombrowicz. Zrobił to po to, byśmy uniknęli jakiejś narodowej megalomanii, ale nie po to, by zniszczyć całą tradycję, żeby śmiać się ze wszystkiego.
Niektórzy dzisiejsi „intelektualiści”, którzy odwołują się do tradycji gombrowiczowskiej, śmieją się ze wszystkiego. Bywa, że nawet ludzie pracujący na uniwersytetach, często o lewicowych poglądach, zachowują się jak ci chłopcy z Krakowskiego Przedmieścia, którzy sikali do zniczy i pluli na staruszki. Podobne dowcipy ich śmieszą. Ja znam te środowiska. Ludzie, posiadający często tytuł doktora czy absolwenci, którzy robią doktorat, potrafią zachowywać się jak elektorat Palikota, choć sami zapewne na niego nie głosują, gdyż uważają go za swego rodzaju skrajność.
Wspomniał pan, że media nie były to tego dramatu przygotowane. Tymczasem przez pierwsze dni po katastrofie obserwowaliśmy pewną przemianę mediów. A potem - co takiego się stało? Dlaczego „lawa” została oceniona jako zjawisko na tyle groźne, że zaledwie po kilku dniach mieliśmy do czynienia z powtórną metamorfozą i w jej efekcie - wykluczeniem ludzi Krzyża, ludzi Pamięci? Odmawia się możliwości istnienia temu środowisku, odmawia się pomnika, zamyka się usta Telewizji Trwam. Czy to tylko o pamięć chodzi?
Myślę, że w tych pierwszych dniach media wykorzystywały pewną oficjalną kalkę z obchodów różnych ważnych uroczystości. Nie wynikało to jednak z jakiegoś przekonania; sądzę, że chciały w ten sposób stworzyć sobie alibi. Relacjonując uroczystości związane z pamięcią o poległych w Smoleńsku, odwoływały się do przyjętych form w tego typu przypadkach, do pewnej powagi, ale to nie była ich naturalna forma. One tej formy użyły przejściowo, aby zamknąć usta krytykom, że „przecież przez ten tydzień czy dwa celebrowaliśmy tę katastrofę”. A także, by w oczach ludzi, którzy są nauczeni niechęci do skrajności, dać dowód na to, że „zachowaliśmy jakąś poważną formę”.
Natomiast to, co się stało później, świadczy po prostu o tym, że władze uznały, iż mit Lecha Kaczyńskiego jest dla nich groźny politycznie, a więc zinstrumentalizowały tę tragedię. To nam, czy też naszym naturalnym reprezentantom w polityce (czyli PiSowi) zarzucano tę instrumentalizację; natomiast myślę, że to ta druga strona zinstrumentalizowała tę tragedię, bo potraktowała ją jako zjawisko groźne politycznie.
Ciąg dalszy wywiadu w książce „Lawa”.
Wojciech Wencel
Poeta i publicysta. Laureat Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza (2011) oraz wielu innych, m.in. Fundacji im. Kościelskich, im. Franciszka Karpińskiego, im. Kazimiery Iłłakowiczówny, im. ks. Janusza St. Pasierba. Ostatnio wydał tomy wierszy: „Podziemne motyle” i „De profundis” oraz wybory felietonów „Niebo w gębie” i „Wencel gordyjski”. Felietonista tygodników „Gość Niedzielny” i „Gazeta Polska”. Stały współpracownik dwumiesięcznika „Arcana”.
Jest autorem manifestu stowarzyszenia Solidarni 2010 oraz jednym z bohaterów filmu Joanny Lichockiej "Przebudzenie" (2011).
W 2011 był inicjatorem listu otwartego poetów w obronie wolności słowa, wyrażającego solidarność z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, pozwanym do sądu przez spółkę Agora.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Lawa” do kupienia w sklepie Solidarnych 2010 i księgarni Arcanów: