Zapalmy znicz pamięci
data:21 października 2012     Redaktor: MichalW

21 października 2012r. stał się dniem akcji „Zapal znicz pamięci”. Akcja ma na celu przypomnienie o Polakach, którzy stracili życie jesienią 1939 roku, za to, że byli nauczycielami, lekarzami, społecznikami, powstańcami śląskimi czy wielkopolskimi – elitą tych ziem.

przyladeknadziei.pl

 


„Dzieje Polaków mieszkających podczas II wojny światowej na ziemiach wcielonych do III Rzeszy nie przebiły się do wyobraźni i pamięci zbiorowej. Wysiedlenia z Wielkopolski, Pomorza i ziemi łódzkiej, przymusowe wcielanie do Wehrmachtu na Śląsku i Pomorzu, terror i egzekucje były doświadczeniem mieszkańców tych ziem od pierwszego dnia agresji niemieckiej.Tylko do końca 1939 r. zamordowano 40 tys. osób.”


http://ipn.gov.pl/portal.php?serwis=pl&dzial=925&id=20957


Przywróćmy pamięć o Nich, w ten sposób okażmy naszą ludzką wrażliwość, nam się udało przeżyć.


 


20 września 2012 roku to 70 rocznica powołania Narodowych Sił Zbrojnych, formacji najbardziej zwalczanej przez propagandę komunistyczną, w tym Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego stworzony na wzór NKWD, do dzisiaj nieuznany za formację zbrodniczą. Członkowie KBW zachowali przywileje, stopnie, ordery i pobierają emerytury. Żyją na nasz koszt, my pracujemy na ich emerytury a oni na pewno nie pracowali na podstawie umów śmieciowych. To oni urządzali obławy i bezwzględnie rozprawiali się z ofiarami, których były tysiące. Komendant NSZ, Stanisław Kasznica, który całe życie poświęcił walce o niepodległość i walkę z Niemcami, został skazany na śmierć na podstawie fałszywego oskarżenia o współpracę z Niemcami. Urodzony we Lwowie, potomek posła Antoniego Trębickiego,  syn Stanisława Wincentego Antoniego Kasznicy, profesora i dwukrotnie rektora Uniwersytetu Poznańskiego w II RP, odmówił pułkownikowi Różańskiemu, ( czyli Józefowi Goldbergowi) składania fałszywych zeznań za cenę ocalenia życia. Po fizycznych torturach w więzieniu na Mokotowie, po procesie na Koszykowej skazującym go na śmierć, utratę praw obywatelskich i honorowych, wyprowadzony z budynku więzienia szedł wyprostowany w stronę stojącej budy. Wtedy otrzymał strzał w tył głowy. Kopniakiem został wepchnięty do budy. Jego ciało wrzucono do papierowego worka.


Pozostawił żonę i córkę, które przez wiele lat, tak jak rodziny innych bohaterów narodowych zmagały się z represjami i brakiem środków do życia.. Do dzisiaj nie wiemy gdzie znajduje się jego ciało. Symboliczny grób Stanisława Kasznicy jak i wielu innych, wspaniałych Polaków, członków NSZ, AK, ZWZ, WIN i innych przedstawicieli polskiej elity II RP, którzy wskutek mobilizacji otrzymali rozkaz przystąpienia do walki o niepodległość i zostali za to ukarani przez władze III RP, znajduje się na Łączce na Wojskowym Cmentarzu Powązkowskim. Zapalmy znicz pamięci tym, z którymi tak bezwzględnie rozprawiły się „elity” III RP.


 


Zapalmy też znicz pamięci innym, cichym bohaterom. Jeden z wielu to  Stanisław Pruszyński z rodu hrabiego Ursyn-Pruszyńskiego, herbu Rawicz. Stracił matkę, ojca na Syberii, opuścił rodzinne Kresy, po wojnie mieszkał w trudnych warunkach na Dolnym Śląsku i w Krakowie. Nie mógł studiować, jako element "obcy klasowo". A jednak założył dom dla upośledzonych w Radwanowicach pod Krakowem, bo urodzony w inteligenckiej rodzinie i wychowany w zupełnie innym systemie wartości zachował szacunek dla człowieka.


„Swojski klasowo” nie przymierał głodem, często zyskiwał od władz cudzą własność, jako nagrodę za świadomość ideologiczną. Dzieci mogły studiować (również za granicą), bawić się i romansować. Nadal mogą pracować w wiodących mediach, odbierać wysokie apanaże, nagrody i medale. A na ziemi, która po II wojnie światowej, w wyniku walki „klas” o „sprawiedliwy podział” przeszła w ręce ich ojców biorących udział w tym „jedynie słusznym” podziale, budują domy - rezydencje, tyle, że dla siebie. Na wszelki wypadek mogą zmienić nazwisko.


 


Na cywilnym Cmentarzu Powązkowskim jest opuszczony  grób. Należy do rodziny Wierniewiczów. Marian Wierniewicz, przed wojną właściciel drewnianego dworu w Magnuszewie „to postać dla dziejów ziemi makowskiej bardzo ważna, przewodniczący Polskiego Komitetu Obywatelskiego, który powstał w Makowie w przeddzień odzyskania niepodległości 10 listopada 1918 r. Podczas okupacji Wierniewicz pracował jako tłumacz w gminie Szelków. Jednak już w 1941 r. aresztowano go i wywieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Ocalał dzięki staraniom żony Marii. W 1943 roku został zwolniony z obozu i zamieszkał we wsi Orzyc, gdzie doczekał końca wojny. Po wojnie majątek zwrócono Wierniewiczom, ale niedane im było dożyć razem spokojnej starości. W 1948 roku Mariana Wierniewicza zastrzelono w tajemniczych okolicznościach. Według oficjalnych dokumentów sporządzonych w latach ’80 Wierniewicza zastrzelili nieznani sprawcy, którzy napadli na dwór. Jednakże relacje świadków tamtych wydarzeń są inne. Według nich 23 listopada 1948 roku Wierniewicza wezwano na posterunek do Szelkowa i zatrzymano w areszcie Drugiego dnia wieczorem został zwolniony. Niestety nie wrócił już do Magnuszewa. Jego zwłoki znaleziono około 600 metrów od posterunku, w okolicy miejsca zwanego niegdyś przez mieszkańców Szelkowa Zapowitką, w głowie tkwiło pięć kul. Maria Wierniewiczowa mimo wielu trudności i braku pieniędzy pochowała męża, zgodnie z jego wolą, w grobowcu rodziny Wierniewiczów na warszawskich Powązkach.”


 


Czy na grobach „wyklętych”, przedwojennych „właścicieli ziemskich”, których siedliska stanowiły dziedzictwo kulturowe Polski i często centra kulturowe, a które zostały im zabrane i zdewastowane przez nienawistne władze III RP zapali znicz obecny posiadacz ziemski, developer z Warszawy, który wykupuje te posiadłości i buduje w nich hotele? Czy potomków prawowitych właścicieli, będzie stać na „sentymentalną” dobę hotelową we własnym niegdyś domu? Czy lobby obecnie rządzącej władzy w imię zwykłej uczciwości pomoże w odzyskiwaniu i odrestaurowaniu własności polskim Polakom tak, jak lobby społeczności żydowskiej pomaga polskim Żydom? Oni często odzyskują dlatego, że to była ziemia ich powinowatych, nie chcą tu mieszkać, wystarczy im system nadzoru wizyjnego, poprzez Internet mogą spokojnie oglądać swoje mienie siedząc wygodnie w fotelu w Izraelu.


 


23 października przypada 80 rocznica Wesołej Lwowskiej Niedzieli. „Żeby nie zginęła pamięć o tych niezwykłych ludziach i tym niezwykłym mieście „ Danuta Skalska przygotowała jak zwykle wspaniałą audycję w katowickiej Lwowskiej Fali przy udziale Michała z Warszawy.


 


Wiktor Budzyński tak opowiadał o narodzinach tego projektu: „narodziła się z niczego i to już  w roku 1932 roku , raz na miesiąc, wesoła lwowska niedziela. Projekt był prosty, ale śmiały jak każdy projekt młodości. Sami wypełniamy program. Czym? Humorem, wesołą piosenką, dowcipem, satyrą, muzyką. Dyrektor, Juliusz Petry złapał się za głowę i popatrzył na mnie jak na człowieka niezupełnie normalnego...  Uruchomiłem całą armię tanich wykonawców (honorarium wykonawcy wynosiło 5 zl za audycję), od czego emeryci teatralni przymierający głodem, od czego zapaleni amatorzy z mojego zespołu studenckiego, od czego panienki lwowskie palące się do mikrofonu. Nastąpiła mobilizacja zespołu i wystrzał niedzielny ze wszystkich baterii humoru na przestrzeni 12 godzin! A 16 lipca 1933 roku Wesoła Lwowska Fala nadawała w najlepszym czasie antenowym, w niedziele wieczór, w całej Polsce. Około 6 milionów słuchaczy!


 


Radio miało dużą dynamikę, bo ludzie byli dynamiczni, opętani mikrofonem! Lwowianie umieli odkryć duszę mikrofonu- tak oceniali audycję fachowcy z Warszawy. Ze wspomnień Włady Majewskiej: „ audycje na żywo (12 godzin!), więc czasem potknięcia, co nie oznaczało, że wykonawcy mieli tremę i nastrój w studio był nerwowy, wręcz odwrotnie, bawiliśmy się znakomicie, robiliśmy dopuszczalne żarty i uwagi i to właśnie słuchaczy rozbawiało.”


 


„Każdej niedzieli przewijał się przed słuchaczami całej Polski korowód lwowskiego folkloru w piosenkach, skeczach i dialogach. Każdej niedzieli o godzinie 9 wieczorem głośniki całej Polski nastawione były na jedną tylko falę.”


 


Bawili się wszyscy, nie tylko autorzy audycji, co ma miejsce obecnie w niektórych programach wiodących mediów.


 


Zapalmy znicz pamięci naszym kochanym rodakom z terenów II RP ( centralna Polska otoczona Kresami), którzy podarowali nam wspaniałe dziedzictwo naukowe, kulturowe, obyczajowe, materialne, ale musieli nas opuścić nie ze swojej woli. Wyjechali lub pozostali poza granicami III RP by dalej świadczyć swym pochodzeniem, wykształceniem, umysłem, przedsiębiorczością, uczciwością na naszą korzyść. 



Zapalmy znicz pamięci również tym, którzy przyjechali  do Polski w bydlęcych wagonach wypędzeni z dostatnich domów na ziemiach zabranych Polsce po II wojnie światowej, powrócili z sowieckich łagrów  lub uciekli z rąk oprawców dokonujących ludobójstwa na terenach obecnej Ukrainy. Żyli skromnie i często anonimowo, przyznawanie się do miejsca urodzenia, wykształcenia i światopoglądu nie wróżyło im spokojnego życia zarówno ze strony władzy ludowej jak i zindokrynowanych sąsiadów. Nie mogli liczyć na fachową pomoc, jakiej teraz udzielają organizacje rządowe i pozarządowe  emigrantom, dzieciom osieroconym  wskutek walk ludobójczych , uczestnikom katastrof komunikacyjnych czy pracownikom korporacji. Nie wolno im  było nawet o tym mówić, niektórzy zaczęli mówić dopiero teraz.Tylko kościół był niezawodnie miłosierny.


 


Wielu z nich zawdzięczamy rozwój naszej nauki i kultury, wykształcenie i wychowanie powojennej młodzieży, powojenne dziedzictwo III RP. Nie pozwólmy o nich zapomnieć.
Bożena Ratter






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.