abp Andrzej Dzięga dla "NDz": Gdy chodzi o ojczyznę, Polak łatwo się nie podda
data:02 października 2012     Redaktor: AlicjaS

Zachęcamy do wysłuchania pięknej katechezy wygłoszonej przez ks. abp. Andrzeja Dzięgę, metropolitę szczecińsko-kamieńskim, na Jasnej Górze rankiem 29 września, przed rozpoczęciem marszu „Obudź się, Polsko”. Tytuł katechezy: „Z Kościołem w III Tysiąclecie” http://www.radiomaryja.pl/multimedia/z-kosciolem-w-iii-tysiaclecie-186/ oraz do zapoznania się z obszernymi fragmentami rozmowy, jaką z JE ks. abp przeprowadził już po marszu, 1 października, red. Sławomir Jagodziński z „Naszego Dziennika”.

Odzyskujmy nasz dom

Papieskie pielgrzymki, dni odchodzenia bł. Jana Pawła II do Domu Ojca, czas po katastrofie smoleńskiej... Czy ten dar jedności, jaki można było odczuć w sobotę na marszu w Warszawie, to też nasz narodowy Wieczernik?

- Czy można mówić o jakimś nowym Wieczerniku dla Polski? Jeśli już, to raczej na razie mówiłbym o pewnym zaproszeniu nas do Wieczernika. To zaproszenie dla Narodu objawia się w otwarciu nowych możliwości, nowej szansy na odzyskanie czegoś, za czym znów tęskni polska dusza - ojczyźnianego domu. Te tysiące ludzi przybyłych z różnych stron do stolicy na pewno dowodzą narastania potrzeby bezpiecznego i przyjaznego swoim gospodarzom domu, któremu na imię Polska. Dlatego te słowa "Obudź się, Polsko" są dobrym kluczem interpretacyjnym do sytuacji, w jakiej my, jako państwo i jako Naród, się znaleźliśmy. Brak realnej społecznej debaty, traktowanie pewnych grup społecznych jako mniej wartościowych, oraz faktyczne narzucanie rozwiązań, także prawnych, korzystnych jedynie dla niektórych grup czy środowisk, wskazuje na naruszenie pewnej formuły przynależnej suwerennemu Narodowi, w jakiej Rzeczpospolita powinna funkcjonować. (...)

Wszystkich na marszu połączyła obrona Telewizji Trwam. Ale ta sprawa stała się wspólnym mianownikiem dla szeregu innych.

- Walka o multipleks dla Telewizji Trwam to w pierwszym rzędzie oczywiście kwestia upomnienia się o tę konkretną sprawę, rzeczywiście istotną dla wolności mediów w Polsce. Jest to temat, który i czuje, i rozumie ogromna liczba ludzi. Świadczy o tym przecież te blisko 2,5 mln podpisów pod protestem do KRRiT. Także ta sobotnia manifestacja i sto kilkadziesiąt manifestacji wcześniejszych w różnych miastach Polski i poza granicami naszego państwa też o czymś nam mówią. To jest poza dyskusją. Ale widzimy, że te marsze w obronie katolickiej Telewizji to także impuls, który może oznaczać, iż dostrzegamy jako Polacy coś jeszcze innego, nie mniej dla nas ważnego. Bo my trochę przypominamy dziś rodzinę, która spotyka się we własnym domu i nie wie, jakim językiem ma rozmawiać, dlatego każdy jest trochę wystraszony. Chcemy być razem, ale jak się nie nauczymy wspólnego języka i nie zaufamy sobie na nowo, to nic nam z tego nie wyjdzie. Mam wrażenie, iż wołanie o wolne media staje się dziś taką szkołą nowego, wspólnego języka, a jednocześnie, że wolne, realnie dostępne dla Narodu media pozwolą posługiwać się tym wspólnym językiem. Chodzi tu o przyjęcie nie narzuconego, ale swobodnie, oddolnie zaakceptowanego pewnego zasobu wartości, a także o rozumienie pojęć, skuteczną komunikację społeczną, dzięki której jako Polacy znowu będziemy czuli się razem. Temu na pewno służą dobre media katolickie, bo z natury są otwarte na debatę w sprawach i ściśle teologicznych, i społecznych, i w sprawach szeroko rozumianej kultury. Nie należy lękać się mediów katolickich. Jak podkreślał w Polsce, zwracając się do młodzieży, Ojciec Święty Benedykt XVI, nie należy lękać się przyjąć Jezusa, gdyż On niczego nam nie odbiera, w niczym dobrym nas nie ogranicza, a wręcz przeciwnie, ubogaca nas Sobą. To z tej racji tak silnie w Polsce odczuwa się, że Kościół był zawsze z Narodem. Telewizja Trwam, Radio Maryja to dzisiejsza odpowiedź na szukanie przez Polaków pewnego wspólnego kodu, wspólnego języka społecznego. Bo w tym rozkrzyczanym, a często także agresywnym świecie trzeba się spotkać na jakimś gruncie w miarę bezpiecznym, także w wymiarze narodowym. Przecież chodzi tutaj o realną wymianę informacji i myśli pomiędzy ludźmi, którzy kochają Boga i ze względu na Boga szanują siebie oraz kochają swoją Ojczyznę i jej sprawy. (...)

Jeden z uczestników marszu zapytany, dlaczego przyjechał do Warszawy, odpowiedział bardzo prosto: "Bo jestem Polakiem".

- To jest ta nasza wielka potrzeba: my, jako Polacy, lubimy się dobrze czuć w swoim domu. Także w swoim polskim domu. I ten nasz dom chętnie trzymamy otwarty dla gości pod warunkiem, że pozostaje domem, czyli jest przestrzenią bezpieczeństwa. Gdy jednak goście zaczynają się szarogęsić w naszym domu, czyli rzeczywistych domowników odsuwają do kąta albo wysyłają na zewnątrz, to taka sytuacja nie jest naturalna. To nie jest wolność. To oznacza brak realnej wolności wewnętrznej.
 
Niestety, dziś widzimy, jak nasze państwo sypie się niemal w każdej dziedzinie: służba zdrowia, prokuratura, sądownictwo, rynek pracy, mętnego nurtu media...

- A my, Polacy, chcemy tylko czuć się bezpiecznie w swoim ojczyźnianym domu i chcemy mieć wpływ na jego losy, czyli także na te obszary, o których pan wspomniał, bo to dopiero daje wszystkim stabilność, bezpieczeństwo. Przecież taki dom ma mocno stać przez wiele pokoleń, a nie jedną czy dwie kadencje takiego czy innego rządu. Obserwując różne polskie wydarzenia ostatnich lat, mam wrażenie, niestety, że my, Polacy, znowu musimy odzyskiwać nasz dom, by jako Naród poczuć się znów bardziej u siebie, poczuć się w Polsce jak u siebie. Chodzi o to, że w Polsce przybywa ludzi realnie czujących się wykluczonymi, odsuniętymi na margines, niejako odesłanymi do kąta polskich spraw. (...) Gorzej, że w pewnych kwestiach nawet większość Narodu ma prawo tak się czuć. Szczególnie jest to widoczne w odniesieniu do tematów naszej narodowej historii, a w pewnych obszarach także realnej dumy z naszych dziejów, oraz odczuwania naszej godności narodowej. To dotyczy także naszej zrujnowanej gospodarki. Milczą dziś ci wszyscy, którzy tak lobbowali za prywatyzacją wielkich zakładów, bo to będzie gospodarczo korzystne. Dziś pozostały rdzewiejące złomowiska po wielu z tych zakładów oraz setki tysięcy bezrobotnych. A realnej dyskusji brak. Ostatnio nasilana jest także atmosfera agresji przeciwko aktywnym postawom wyrastającym z wierności Ewangelii i Krzyżowi Chrystusowemu, co już grozi jawną nietolerancją. To nie są zasady Rzeczypospolitej. Nie taki jest nasz dom.

W czasie tego sobotniego marszu poczuliśmy się przez te kilka godzin znowu jak w swoim domu...

- Dlatego policzmy się, poznajmy się, zobaczmy, ilu nas jest! I wtedy dostrzeżemy, jak wiele możemy dokonać...

Zawsze najgorsza jest bezczynność, zgadzanie się na miejsce w kącie...

- Bo to oznacza, że albo się jeszcze nie widzi swojej dramatycznej sytuacji, albo już się nie widzi szansy wyjścia z problemu. Ale tu byłbym za zachowaniem nadziei. Bezczynność na dłuższą metę nie jest w polskiej naturze. Polak zawsze szuka szansy! Byleby szukać jej w mądrości społecznych postaw. Gdy chodzi o Ojczyznę, Polak łatwo się nie podda. Już nie raz mówiło się nam, że jesteśmy jakby intruzami we własnym domu. Że czegoś nie rozumiemy, że komuś przeszkadzamy, że dla Polski będzie lepiej, gdy Naród nie będzie się wtrącał. Dlatego potrzebujemy nowego języka i nowej woli debaty narodowej, bo Naród nie przestał być w Polsce suwerenem. Z cierpliwą modlitwą i w zgodnym działaniu odzyskujmy więc, a potem umacniajmy nasz dom!

 
Pełny tekst rozmowy:
 
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/11271,odzyskujmy-nasz-dom.html






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.