Śledztwo obywatelskie w sprawie ?Katastrofy Smoleńskiej? - 53-54
data:12 września 2011     Redaktor: Barbara Chojnacka

Nadrabiamy zaległości w umieszczaniu wpisów FYM-a

net
"Skrzydlata Rosja"

Myślę, że gdybym to opowiedział, to nikt by mi nie uwierzył, zatem zacytuję na początek fragment tekstu, który został opublikowany w tegorocznym, sierpniowym n-rze "Skrzydlatej Polski" (s. 26):

"kluczową różnicą pomiędzy polskim a rosyjskim raportem jest kwestia nacisków ? kluczowa w przypadku określania przyczyn przez MAK (?) (tu pojawia się cytat z pseudoraportu Millera ? przyp. F.Y.M.) Polski raport nie zauważa związku między sytuacją w Siłach Powietrznych, do której doprowadził gen. A. Błasik ? bałaganu, niekompetencji, nieprzestrzegania procedur itd., opisanych w innej części dokumentu, a zachowaniem dowódcy na pokładzie samolotu. Raport nie odnosi się do sprawy alkoholu wykrytego we krwi gen. Błasika, który musiał mieć wpływ na jego zachowanie. Nie wspomina też w tym miejscu analizy o tym, że dowódca SP przebywając w kabinie załogi miał włączony telefon komórkowy, co było co najmniej nieodpowiedzialnością, bo mogło mieć wpływ na działanie urządzeń pokładowych (znane są przypadki katastrof, także Tu-154, spowodowanych wpływem telefonów komórkowych włączonych przez pasażerów ? stąd zakaz obowiązujący w tym zakresie).  Dziwnie interpretowany jest też aktywny udział gen. Błasika w rozmowach w kabinie załogi, co jest całkowicie zakazane i niebezpieczne.


Według nieoficjalnych informacji wiadomo, że profil psychologiczny gen. Andrzeja Błasika był zmieniany w czasie prac komisji. Miał się zmieniać nawet jego autor. Wersja uwzględniona w raporcie jest niespójna i mało wiarygodna dla osób mających nawet niewielkie doświadczenie życiowe."


Autorami tej "diagnozy" są T. Hypki i G. Sobczak, którzy, jak możemy sądzić z ich przenikliwej lotniczej wiedzy, duchem musieli być w kokpicie tupolewa 10-go Kwietnia. Okazuje się zatem, że nagromadzenie oszczerstw pod adresem szczególnie śp. gen. Błasika w ruskim raporcie komisji Burdenki 2 to za mało dla "ekspertów" z polskiego (?) miesięcznika zajmującego się lotnictwem ? trzeba jeszcze poskakać na grobie zamordowanego Dowódcy Sił Powietrznych. Pytanie tylko, czy takie skakanie może zapewnić Hypkiemu i Sobczakowi satysfakcję, czy jednak lepiej by nie było, gdyby "komisja Millera" postarała się o jakiś nowy raport, taki, przy którym pozytywną parafkę właśnie Hypki z Sobczakiem mogliby postawić. Choćby cyrylicą.

f1a-h1_550

A propos nowych dokumentów "komisji Millera". Oto właśnie ukazał się długo oczekiwany protokół wojskowy i od razu otwierają się nam oczy na przeróżne dziwy, jakie w tymże protokole są. Wprawdzie zapewniano nas, iż nic nowego ponad to, co już wiemy z pseudoraportu Millera, nas nie czeka, ale chyba zapewnienia te płynęły z niezwykłej skromności specjalistów pracujących nad owym protokołem. Jedna z kwestii rzucających się w oczy, to ta, o której w komentarzu pod moją poprzednią notką napisał Libra:

"Skoro wszystkie materiały dotyczące katastrofy w tym zapis korespondencji radiowej i zobrazowania radarowego, został w dniu 10 kwietnia 2010 przekazany prokuratorom Prokuratury Wojskowej z Warszawy to jakim cudem, zapis korespondencji radiowej pomiędzy załogą Tu154 a kontrolą ruchu lotniczego w części dotyczącej wylotu z Okęcia, został zamieszczony w raporcie Millera?

Na jakiej podstawie Prokuratura Wojskowa udostępniła te materiały komisji Millera, skoro podlegają one dochodzeniu prokuratorskiemu i są objęte tajemnicą śledztwa.
Czyżby uznano je za mało istotne dla sprawy i pozwolono na ich publikację?
Dlaczego do tej pory wmawiano nam brak danych z wylotu Tu154. "
http://freeyourmind.salon24.pl/338767,medytacje-smolenskie-3#comment_4939775

Czy ktoś jeszcze pamięta, jakie problemy miała komisja Millera z ustaleniem godziny odlotu "prezydenckiego tupolewa" z Okęcia? Ileż to tygodni i miesięcy upływało, a prostej odpowiedzi na pytanie, kiedy doszło do startu, nie mogliśmy uzyskać. Tu zaś okazuje się, jak czytamy w protokole, że wszystko jest na patelni, z korespondencją radiową z wieżą na Okęciu (s. 16 protokołu) oraz kontrolą obszaru (s. 17) włącznie, a także kod transpondera tupolewa (przy starcie z warszawskiego lotniska) nareszcie uzyskaliśmy ? jest to 4540. Lepiej późno niż wcale. Wygląda zatem na to, iż to wyłącznie sprawa odpowiedniego poszperania w jakichś zakamarkach oraz, co zrozumiałe, sprytu szukających, i brakujące dokumenty, dowody i dane się cudownie odnajdują. Oby tak dalej.

Oby tak dalej, powiadam, bo akurat pozostał do wyjaśnienia problem salonki 3, o której znowu protokół informuje (s. 13), przypominając, że to cudowne przebudowanie salonki decyzją "szefa sekcji techniki lotniczej" dokonało się na wniosek "Kancelarii Prezesa RM" (to ciekawe) "w którym wskazano 95 pasażerów, czyli o 5 więcej niż samolot mógł pomieścić". Autorzy protokołu dodają zarazem, że "(n)a miejscu katastrofy nie znaleziono arkusza wyważenia ani innych dokumentów wskazujących na sposób przeprowadzenia analizy masy i wyważenia samolotu." No więc... czy aby na pewno cała przebudowa zaszła? Jak tu sobie specjaliści poradzili? Głowy to nie od parady, więc po prostu: "Komisja odtworzyła go, bazując na informacjach o załadunku, i obliczyła, że samolot w chwili startu ważył 84 883 kg, a w chwili wypadku 77 883 kg (podczas prób silników, kołowania oraz lotu zużyto łącznie około 8000 kg19 paliwa)".
Arkusz więc odtworzony i gra gitara.

Oby więc tak dalej, bo jest jeszcze problem lotniska zapasowego, na które miał lecieć "samolot z Prezydentem", o czym znowu informuje nas tenże protokół (s. 18): "Podczas wysłuchania w Smoleńsku ZDBL oświadczył,  że wyszedł  z BSKL  i przekazał  osobom przebywającym w pobliżu samolotu Jak-40 informację, że samolot z Prezydentem RP nie wyląduje na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY z powodu złych WA". Już lepiej się tego po polsku nie dało napisać. O ile bowiem w takich codziennych praktykach stosuje się skróty w celu ułatwienia przekazania jakiejś wiadomości czy ułatwienia posługiwania się jakimiś danymi, o tyle w w/w protokole podobnie zresztą jak w ruskim raporcie komisji Burdenki 2, skróty są przede wszystkim po to, by potencjalny czytelnik utracił orientację w gąszczu danych i by zniechęcić go do ich analizy. Oczywiście, od analizy ruskich danych są nieomylni supereksperci a la Hypki czy Sobczak cytowani wcześniej i ich  supervisors  z Moskwy, nam zaś, ciemnym ludom, pozostaje zdać się na nasze ciemne, omylne myślenie.

Wróćmy do tego cytatu dotyczącego jednego z ruskich szympansów, co wylazł z wieży i pofatygował się do "osób przebywających w pobliżu samolotu Jak-40", by im oświadczyć, że "samolot z Prezydentem" NIE wyląduje na Siewiernym. Protokół nie podaje ani godziny tego wyjścia szympansa z klatki, ani składu osób, które tę wieść otrzymały. Jak zaś twierdził w swych zeznaniach polski inspektor Clouseau vel G. Kwaśniewski vel mistrz formuły jeden w wozie ambasadora J. Bahra ? tenże ambasador już "w drodze na lotnisko" kontaktował się z innymi urzędnikami ws. zabezpieczenia lotnisk zapasowych na Białorusi i w Moskwie (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/witebsk-i-inne-lotniska-zapasowe.html): "W drodze na lotnisko  pan ambasador dzwonił z samochodu do Mińska, do ambasadora na Białorusi i do swojego zastępcy w Moskwie, prosząc o przygotowanie zapasowych lotnisk. Z tego, co wiem, w tym samym czasie, kiedy jechaliśmy na lotnisko, w Smoleńsku  zastępca ambasadora w Moskwie już jechał na Wnukowo pod Moskwą". Można by więc sądzić, iż ów szympans, o którym wspomina protokół, kontaktował się z innymi osobami aniżeli z ambasadorem Bahrem, skąd jednak ten ostatni wiedział, że należy zabezpieczać zapasowe lotniska? Też przecież musiał mu ktoś taką myśl podsunąć.

Czy szympans wychodził przed godz. 7.44 pol. czasu, skoro parę akapitów dalej na tej stronie jest mowa o dolatywaniu tupolewa do punktu RUDKA? I dalej: "W tym samym czasie, 17 min i 33 s przed nawiązaniem  łączności z załogą  samolotuTu-154M, KL lotniska SMOLEŃSK PÓŁNOCNY otrzymał od kierownika stacji meteorologicznej informację, że przy panujących WA powinno być wydane ostrzeżenie SZTORM." Jeśli więcprzed nawiązaniem łączności z polską załogą jeden z szympansów przekazywał zgromadzonym na lotnisku wiadomość, że "samolot z Prezydentem" nie wyląduje, to skąd ją miał i gdzie jest potwierdzenie kierowania polskiej delegacji na zapasowe lotnisko przez moskiewską centralę? Tymi kwestiami się już protokół raczej nie zajmuje.

Link do notki z komentarzami:
http://freeyourmind.salon24.pl/339917,skrzydlata-rosja
_____________________________________________________________________________________________


Polskie stenogramy


Jak słusznie zauważył MGlinski (http://freeyourmind.salon24.pl/339917,skrzydlata-rosja#comment_4943204), "komisja Millera" obsypała nas wieloma prezentami, lecz akurat zapisu audio "rozmów w kokpicie tupolewa" jakoś nie upubliczniła, wychodząc zapewne z założenia, że już dostatecznie dużo upublicznili wspaniałomyślni Ruscy albo też kierując się (słuszną) obawą, że paranoicy smoleńscy mogą się zanadto wsłuchać w materiał i wydobyć wszystkie cięcia montażowe, co już zresztą kiedyś czynili (http://freeyourmind.salon24.pl/281024,dziwne-szpule-3 wraz z komentarzami). Pozostały nam więc spisane na papierze stenogramy, które w formie Załącznika 8 (bite 207 stron) raczyła komisja opublikować jako uzupełnienie do "protokołu wojskowego".

Oczywiście nie powinniśmy się dziwić tym, że w tych stenogramach nie ma tego, co usłyszał kiedyś pewien ruski prokurator, który miał osobiście brać udział w odsłuchiwaniu zapisów z kokpitu "prezydenckiego tupolewa" i który to prokurator miał słyszeć rozmowy o jakichś planach imprezowych: "?  Mówią o jakimś spotkaniu.  Pytają: "Czy przyjdziecie", czy będzie czyjaś żona. Pamiętam, że jeden z nich zapytał: "Czy przyjdziecie z rodziną?"", jak też końcówkę lotu: "?  Daj drugi, drugi... W drugą!  ?  słuchać podniesiony głos w kabinie.  (?)  ?  Zawracaj!  ?  kolejny okrzyk.  (?)  Trudno było cokolwiek zrozumieć, słychać było tylko krzyki ? opowiada. ? I wtedy usłyszałem  wyraźne, przerażające okrzyki: "Jezu, Jezu!". I było po wszystkim. I koniec, tyle. Tylko tyle..." (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/08/cvr.html). Nie powinniśmy się dziwić, ponieważ "komisja Millera" dostała ulepszoną wersję zapisu audio, w którym zbawienną rolę odegrało buczenie ruskiej prądnicy plus ręka jakiegoś ruskiego montażysty.

Okazuje się jednak, że i na nowej wersji zapisów CVR można wiele ciekawych badań przeprowadzić, toteż i je przeprowadzono nie bacząc na to, na ile ta wersja jest jeszcze z jakimś oryginałem związana. Kto wie zresztą, czy gdziekolwiek jeszcze oryginały istnieją? Może przecież z czarnymi skrzynkami "prezydenckiego tupolewa" być tak, jak z matrioszką, że z jednej ruskiej baby wyciąga się mniejszą, z tej mniejszej jeszcze mniejszą itd. Wróćmy więc do stenogramów z Zał. 8. Wynotowałem sobie, analizując je, kilka drobiazgów. Będę podawał takie kosmiczne czasy, jakich użyła w swych dokumentach "komisja Millera", ponieważ i tak brane są one z księżyca, czyli ruskiej bumagi, więc, co tu dużo kryć, ich (tychże parametrów czasowych) odniesieniem do rzeczywistości nie musimy się zbytnio przejmować. Tak jak i parametrami "zegara kamery" moonwalkera S. Wiśniewskiego.

Po pierwsze, o godz. 6:03 pojawia się taka wypowiedź (cytuję tak jak jest podana w Zał. 8 s. 3-4): "Skoro zapierdala to oznacza że jeszcze (tu?) musi (dolatać) czterdzieści godzin." Pada to zdanie w kontekście "wielkiej wody" i "czterogwiazdkowego generała". Jak na moje ucho, to mowa jest tu o kimś w stopniu generała (jeszcze nie czterogwiazdkowego), kto akurat leci jako pilot jakimś innym statkiem powietrznym. Trudno bowiem, sądzę, traktować tę wypowiedź jako będącą o kimś, kto leci tylko jako pasażer. Przypomnę, że w "MAK"-owskiej wersji, analizowanej przez pilotów dla  "NDz",  ta fraza brzmiała nieco inaczej: "I teraz tak za...la, bo musi jeszcze nalatać 40 godzin" (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100617&typ=po&id=po11.txt).

Po drugie, to zresztą motyw wiernie zachowany z "MAK"-owskiej wersji "stenogramów", tupolew ma o 6:10 11 ton paliwa, o 6:18 13-12,5 tony, 6:33 ? 12 ton.

Po trzecie, o 6:13 pojawia się komunikat: "osiemnaście (minut?) do lądowania." Wychodziłoby, że to 6:31 (UTC, rzecz jasna). Jak z tego "naddatku czasowego" mogłaby "komisja Millera" wybrnąć? Zakładając, że samolot krążył nad smoleńskim lotniskiem przez 10 minut.

Po czwarte, o 6:15 ktoś (jakiś X) mówi: "Pan prezydent chciałby zadzwonić z telefonu"; w tej samej minucie pojawia się wypowiedź, której nawet specjaliści jednoznacznie nie potrafią odcyfrować, bo podane są alternatywne wersje: "(1)to musi być tutaj/ (2)będziemy musieli gdzieś usiąść". Jeśli te dwie wypowiedzi są podobne fonetycznie, to ja jestem święty turecki. O 6:17 pojawia się inna zagadkowa wypowiedź X-a: "nie ma przekierowania?"

Czego brakuje oprócz wspomnianych wyżej kwestii słyszanych przez ruskiego smutnego prokuratora? Np. słyszalnej w "MAK"-owskich materiałach wypowiedzi "...i w Moskwie", którą koło 10:27 (rus. czasu zapisów) zasłyszeli paranoicy smoleńscy (http://freeyourmind.salon24.pl/281024,dziwne-szpule-3), a więc gdy załoga miała się dwie minuty później szykować do skierowania na zapasowe lotnisko ("wszystko jedno, czy to będzie Mińsk, Witebsk").

Ciekawostka osobnego kalibru ? tajemnicza i wciąż nie wyjaśniona  "wybrozka"  jest, ale jakby jej  nie  było. W stenogramach "komisji Millera" zawarte zostały liczne wypowiedzi "innych załóg" (swoją drogą, czy polscy "eksperci" sprawdzili, czy tamte wymieniane w stenogramach samoloty miały rzeczywiście o podawanych w stenogramach porach swoje kursy?), natomiast słynnej i szeroko komentowanej w blogosferze, wymiany zdań o "ZRZUCIE" nie poświęcono należytej uwagi. No dobrze, może dosłyszano ją w stołecznym laboratorium kryminalistycznym, bo przecież jest uwzględniona w zapisie (s. 85), ale nie została ona przetłumaczona, jakby nie była istotna, a przecież jest to już godz. 6:28 UTC, kiedy to załoga wedle oficjalnej wersji zaczyna zniżanie i to, czy jakieś samoloty kręcą się nad Siewiernym mogłoby w całej historii mieć znaczenie ? choćby dla "komisji Millera". To przeoczenie "wybrozki" jest o tyle zastanawiające, że przecież w stenogramie poświęcono uwagę nawet "odgłosowi przypominającemu szurnięcie" (6:18) czy też "rażącym naruszeniom zasad wymowy" (s. 130) (to ostatnie zaś jest niezwykle zabawne w kontekście publicznych wypowiedzi przedstawicieli komisji mających poważne problemy z bezbłędną polszczyzną).

Czepiłem się jednak "stenogramów CVR", a przecież także w polskich stenogramach z wieży szympansów pojawiają się niespodzianki, jak choćby ta na s. 153: "Słuchaj, ósma pięćdziesiąt ma lądowanie. Teraz jużsię poprawia widzialność. Ale ni, nikt, i Marczenko wczoraj przez cały dzień mówił, y, nikt nie przewidywał mgły, i rano wszystko było dobrze. A teraz o dziewiątej raz i opadła mgła. Widzialność jakieś tysiąc dwieście. No normalnie on wylądował. Myślę, że on ma takie wyposażenie, samolot jest niezły. No w zasadzie wylądował bez problemów, wykonali dobrą robotę. Szczerze mówiąc myślałem, że na drugi krąg. Więc w zasadzie to wszystko i myślę, że o dziesiątej trzydzieści temperatura jużteraz ruszy. No w każdym razie gorzej niż półtora być nie powinno". "Komisja Millera" sytuuje tę wypowiedź w swym Załączniku o godz. 5:23, co na pierwszy rzut oka, tj. dla osoby, której nie chce się "przeliczać czasów", wygląda OK. Tymczasem jeślibyśmy zajrzeli do ruskich stenogramów tłumaczonych przez MME-MZ (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/stenogramy-z-wiezy.html), to jest to wypowiedź z godz. ca. 9.21 (rus. czasu), a więc NIE MOŻE BYĆ W CZASIE PRZYSZŁYM ("ma lądowanie" w sensie: będzie lądował). Jeśli już to albo chodzi tu o zdanie w czasie teraźniejszym (zwykle ląduje o tej godzinie) ? co raczej nie wchodzi w tym kontekście w grę, albo (domyślnie) przeszłym: wylądował.

No tylko problem tylko w tym, że nie dowiemy się ani z ruskich, ani z polskich stenogramów, kto 10-go Kwietnia lądował na Siewiernym o 8.50 tamtejszego czasu, a więc po przyziemieniu jaka-40 i dwóch odejściach iła ? ale też nie po to te stenogramy tak mozolnie konstruowano, byśmy takie zagadki rozwiązywali :)

Zaraz, napisałem dwóch odejściach iła? W Zał. 8 pojawia się o 5:33 taki komunikat: "Jeszcze jeden tu podchodzi" (w oryg. "??? ???? ??? ???????"), choć tłumacz dopuszcza też wersję translacji, jakby chodziło o kolejne podejście iła-76. A jeśli nie? Tak czy tak warto czytać dokumenty "komisji Millera" - pełno w nich bowiem niespodzianek.


Link do notki z komentarzami:
http://freeyourmind.salon24.pl/340065,polskie-stenogramy





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.