Myślę, że ministrowie Tuska muszą uwielbiać filmy Barei, w tym stwierdzeniu nie ma niczego odkrywczego. Szczególnie musi być ich entuzjastą minister Grabarczyk i to również nie jest oryginalną tezą. Od skojarzeń nie da się jednak uciec przy prawie każdym doniesieniu na temat sukcesów rządu. Polska, jak wiemy, jest w budowie. W budowie jest też stadion narodowy.

Kiedyś pojawił się pomysł, by nazwać stadion imieniem Lecha Kaczyńskiego, w którego popularyzację zaangażowałem się namówiony przez Łukasza Warzechę. Dziś mój entuzjazm dla tej idei jest o tyle umiarkowany, że zdaje się, że mamy do czynienia z prowizorką. Później ktoś rzucił pomysł, by odpowiednią nazwą uhonorować ofiary katastrofy smoleńskiej, nazywając na ich cześć park wokół stadionu. Okazuje się to już bezprzedmiotowe.

Przeczytałem, że wokół naszej wizytówki na Euro, zdawałoby się oczka w głowie dla tego rządu, nie będzie żadnego parku. Taniej bowiem wyjdzie, jeśli wysypać tam żużel lub inny tłuczeń. Oszczędność na pewno duża. Na tym jednak nie koniec, bo okazuje się, że nawet na to rozwiązanie naszej zielonej wyspy nie stać.

Proponuję teren zostawić samemu sobie, zostawiając tylko dechy w ciągach komunikacyjnych - jak to na budowie. Oczywiście tej znanej z Barei. Wszyscy pamiętają chyba ostatni odcinek "Alternatywy 4", w którym delegacja państw trzeciego świata postanawia przyznać administracji osiedla specjalne wsparcie finansowe, przerażona zastanym widokiem. A przecież gospodarz Anioł starał się, by zrobić lepsze wrażenie. Na koniec zresztą i tak dostał awans. Grabarczyk zdaje się wszystko sobie w głowie przemyślał i przeliczył, wyszło mu, że pójdzie na skróty. I faktycznie - nie będzie klubu lokatorów i orzełka z potłuczonych talerzy. Będzie błoto z dechami, a na koniec zrzuta państw trzeciego świata na zieloną wyspę. I awans dla ministra infrastruktury. Lub bukiet kwiatów przynajmniej.

Budyń78